menu

Pierwszy punkt i gol w Lidze Mistrzów. Po starciu z Valencią u BSC Young Boys wciąż niedosyt

23 października 2018, 21:08 | Kaja Krasnodębska

Debiutujący w fazie grupowej Ligi Mistrzów piłkarze BSC Young Boys zdobyli swój historyczny punkt. Przed pierwszym gwizdkiem skazywani na pożarcie, po tym ostatnim mogą mieć niedosyt. Szwajcarzy w drugiej połowie zdominowali przeciwnika, ale ich jedyny gol padł z rzutu karnego. Gauillame Hoarau wyrównał na 1:1, wcześniej trafienie zanotował Michy Batshuayi.

Michy Batshuayi już w pierwszej połowie dał Valencii prowadzenie. To nie wystarczyło, aby wywieźć ze Szwajcarii komplet punktów.
Michy Batshuayi już w pierwszej połowie dał Valencii prowadzenie. To nie wystarczyło, aby wywieźć ze Szwajcarii komplet punktów.
fot. EASTNEWS

Juventus Turyn, Manchester United i Valencia CF - w swoim historycznym awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów BSC Young Boys wylosowało prawdziwą grupę śmierci. - To normalne, jeśli reszta grupowych rywali stwierdzi, że chcą zdobyć przeciwko nam sześć na sześć punktów. - przyznał ich szkoleniowiec Gerardo Seoane. - Przyjmiemy to bez urazy. Nie jest to jednak frustrujące, bo traktujemy Ligę Mistrzów jak wielkie doświadczenie, które chcemy przeżyć na maksimum i wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Wniosków z poprzednich dwóch spotkań Szwajcarzy mogli wyciągnąć sporo. Przegrali zarówno z City, jak i z Juventusem i po pierwszych kolejkach wydawało się, że o grę w Lidze Europy konkurować będą właśnie z Valencią. Hiszpanie jak dotąd radzili sobie tylko odrobinę lepiej - po porażce z Włochami bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Manchesterem. Chcąc pozostać w grze w Bernie musieli już zwyciężyć. Od początku wyszli więc najmocniejszym możliwym składem.

Przełożyło to się na większe od rywala posiadanie piłki i koleje wymiany podań w środku pola. Koniec końców niewiele jednak z niego wynikało, a jako pierwsi optymalną sytuację stworzyli sobie gospodarze. Miralem Sulejmani uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, ale ze strzałem przy ziemi poradził sobie Neto. Tylko jeden celny strzał do przerwy miała także Valencia. Nietoperze miały więcej szczęścia. Michy Batshuayi wyminął golkipera przeciwnika i zdołał wpakować piłkę do siatki.

Przed drugą połową dał kolegom powody do optymizmu. To jednak nie wystarczyło. Szwajcarzy nie mieli już nic do stracenia i mocniej ruszyli do przodu. Momentami prezentowali się lepiej od swoich przeciwników, ale nie potrafili zdobyć gola z gry. Helwetom przeszkadzała nie tylko solidna postawa bramkarza Valencii, lecz także słupek po próbie Sekou Sanogo Juniora. Nie przeszkadzał natomiast Daniel Parejo, który faulem w polu karnym sprezentował przeciwnikom rzut karny. Na bramkę zamienił go Guillaume Hoarau.

Choć przed rozpoczęciem spotkania faworytem była Valencia, niedosyt pozostał w szeregach BSC Young Boys. W drugiej połowie zdominowali gości. Choć statystyka posiadania piłki rozłożyła się mniej więcej na pół, to we wszystkich innych przewaga gospodarzy była wręcz miażdżąca. Poza kilkoma zrywami Jose Gayi Nietoperze nie zagroziły Marco Wolfliemu. Neto z kolei nie narzekał na nudę. Szczególnie w końcówce niesieni dopingiem kibiców Szwajcarzy uwierzyli, że jeszcze są w stanie zdobyć komplet punktów. Na to jednak muszą poczekać do kolejnego starcia. Kolejne próby nie przyniosły efektu i nie zdobyli ani jednego gola z gry.

Podopieczni Gerardo Seoane po raz kolejny przeszli do historii swojego klubu. Zdobyli historyczny, bo pierwszy punkt dla Berna w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a Guillaume Horau okazał się jego premierowym strzelcem. Pierwszego i jak na razie jednego gola dla Valencii w obecnej edycji strzelił natomiast Batshuayi. Belg, podobnie jak cały zespół, nie ma powodów do optymizmu. Jeśli nie zwyciężył z Young Boys, w grupie H nie ma już kogo pokonać.

BSC Young Boys Berno - Valencia CF 1:1 (0:1)
0:1 Michy Batshuayi (26 min.)
1:1 Gauillame Hoarau (55 min.)

BSC Young Boys: Wölfli – Mbabu, Lauper, von Bergen, Benito – Sulejmani (74. Moumi Ngamaleu), Sow, Sanogo, Fassnacht (85. Bertone) – Assalé, Hoarau (79. NSamé).

Valencia: Neto – Piccini, Gabriel Paulista, Diakhaby, Gayá – Soler, Parejo, Kondogbia (70. Coquelin), Torres (66. Gameiro) – Rodrigo, Batshuayi.


Polecamy