Wokół meczu Jagiellonia – Polonia: "Franek" ratuje posadę Hajcie, kibice zaśpiewali o Wszołku
W piątkowy wieczór Polonia poległa w Białymstoku. Duża zasługa w tym Tomasza Frankowskiego, który dopisał sobie 166. bramkę strzeloną na ekstraklasowych boiskach. Tym samym udowodnił wszystkim, a zwłaszcza trenerowi, że nie należy go przedwcześnie skreślać.
FRANKOWSKI RATUJE SKÓRĘ HAJCIE
Mecz z Polonią Warszawa pokazał, że po kontuzji Achillesa u Tomasza Frankowskiego nie ma już najmniejszego śladu. "Łowca bramek" już w trzeciej minucie dał prowadzenie swojej drużynie, strzelając przy tym swojego 20. gola w konfrontacjach z Czarnymi Koszulami. Do trzeciego w klasyfikacji strzelców wszech czasów - Gerarda Cieślika - brakuje mu już tylko jednego trafienia.
Przed meczem dużo mówiło się o złych relacjach na linii piłkarz – trener. Tomasz Hajto w jednym z wywiadów wypowiedział się o przydatności w jego drużynie legendy białostockiego klubu. Nie były to miłe słowa. - Z całym szacunkiem, ale z Tomkiem Frankowskim to my już pressingu nie zrobimy. Jedyną drużyną, w której on może grać, jest Jagiellonia. Nie ma się co oszukiwać, Tomek jest już wolny, nie ma siły – czytamy.
A, że Frankowski w kaszę dmuchać sobie nie da, odpowiedział: - Trochę się trener rozpędził, jak to ma w zwyczaju. Może chciał mi dopieprzyć jako kapitanowi i najstarszemu w drużynie, żeby inni zrozumieli, że czas zasuwać i orać po boisku. Jeśli tak, to mu się udało. Drugi plus jest taki, że wreszcie dowiedziałem się, co o mnie sądzi, bo dotychczas mnie wyłącznie chwalił.
Wczorajszym występem udowodnił sobie – a przede wszystkim, trenerowi Hajcie – że nie warto go przedwcześnie skreślać. Taka już nasza liga, Panie Hajto... trenerze Hajto…
"WSZOŁEK, MATOŁEK!"
Obecny Paweł Wszołek to cień zawodnika, którego widzieliśmy kilka miesięcy wcześniej podczas jesiennych rozgrywek. Pomocnik Czarnych Koszul w meczu z Jagiellonią był kompletnie bezproduktywny. Na boisku poruszał się jak Żyd po pustym sklepie – nie wiedział, co ma robić i za co się złapać. Aż dziw bierze, że dograł ten mecz do końca. Co ciekawe, już nawet sami sympatycy białostoczan domagali się jego zejścia z murawy, wykrzykując: "Wszołek, matołek!"
"Ach, gdyby można było cofnąć ten czas" – myśli sobie teraz…
KOSZAROWE PORZĄDKI ZDAŁY EGZAMIN
Przed meczem w białostockim klubie było gorąco. Trener Tomasz Hajto wstrząsnął szatnią. W środku tygodnia zabrał swoją drużynę na kilkudniowe zgrupowanie w jednym z podbiałostockich hoteli. Piłkarze dzień w dzień stawiali czoła ciężkim, a wręcz morderczym treningom. Kieszenie "grajków" również odczuły świeżość i lekkość, bo przecież ktoś za to wszystko musiał zapłacić…
- Ciężko powiedzieć, czy te]o zgrupowanie pomogło. Skoro zagraliśmy na zero z tyłu to można powiedzieć, że to pomogło – mówił po piątkowym meczu Maciej Gajos, pomocnik Jagiellonii.
JAGIELLONIA - serwis specjalny Ekstraklasa.net