Ukraina pewna swego - od roku nie przegrała żadnego meczu
Przed piłkarską reprezentacją Polski kolejny mecz o wszystko. Jednak o ile wcześniej Polacy bili się o być albo nie być na najważniejszych futbolowych turniejach, o tyle w piątek będą walczyć dopiero o możliwość wzięcia udziału w głównej imprezie, którą w tym przypadku są mistrzostwa świata w Brazylii.
fot. Filip Trubalski
Mariusz Lewandowski przed meczem Ukrainą: Są bardzo pewni siebie. Trzeba im popsuć humory
Na ich drodze stanie kadra Ukrainy - mocna, pewna siebie i będąca zdecydowanie bliżej wyjazdu do Ameryki Południowej aniżeli podopieczni Waldemara Fornalika.
Nie ma co ukrywać - faworytami meczu w Charkowie są Ukraińcy, którzy od roku nie przegrali meczu, zagrają przed własną publicznością, a od awansu na przyszłoroczny mundial dzielą ich ledwie dwa mecze (w praktyce jeden, bo drugi grają z San Marino). - Skoro Ukraina wygrała u nas, to dlaczego my nie mielibyśmy zwyciężyć na ich terenie - naiwnie zarzekał się Waldemar Sobota, ale niestety sytuacja nie jest taka prosta.
Oczywiście Polacy nie powinni pchać się na tarczę jeszcze przed rozpoczęciem bitwy, bo - parafrazując słowa kultowego Rocky'ego - każdy, kto ma dwie nogi i serce do walki, może zwyciężyć, jednak przed nimi stoi arcytrudne zadanie.
Ukraina w tym momencie nie boryka się z żadnymi problemami personalnymi, w jej obozie panuje spokój i skupienie, a rządzący twardą ręką selekcjoner Mychajło Fomenko dba, by nikomu woda sodowa nie namieszała w głowie.
Siłą kadry naszych piątkowych rywali bezapelacyjnie jest zgranie. Poza doświadczonym Anatolijem Tymoszczukiem wszyscy zawodnicy wywodzą się z ukraińskiej Premier-lihi, a prawie dwie trzecie zespołu to piłkarze Szachtara Donieck, Dynama Kijów bądź Dnipro Dniepropietrowsk. Liderami i motorami napędowymi ofensywnych poczynań ekipy Fomenki jest dwóch urodzonych w 1989 roku pomocników - Andrij Jarmolenko i Jewhen Konoplianka. W reprezentacji pełnią funkcję tzw. odwróconych skrzydłowych, co w skrócie polega na tym, że prawonożny zawodnik biega po lewej flance, a lewonożny po prawej, dzięki czemu mogą łamać akcje do środka i uderzać na bramkę teoretycznie mocniejszymi nogami.
Właśnie w ten sposób gola w Warszawie zdobył Jarmolenko, a na Wembley tak trafił Konoplianka. Warto poświęcić kilka słów temu drugiemu, który okazał się jednym z objawień Euro 2012. Jego szybkość, drybling, mocny strzał i wizja gry zwróciły uwagę najmocniejszych drużyn Europy, m.in. Arsenalu, Tottenhamu, Liverpoolu czy Napoli, jednak koniec końców 24-latek pozostał w Dnipro na kolejny sezon. Z tym że eksperci nie mają wątpliwości - jego wyjazd z Dniepropietrowska to tylko kwestia czasu.
- Jedynymi atrybutami potrzebnymi w futbolu są szybkość, technika i wizja gry. Konoplianka posiada to wszystko i już teraz mógłby grać dla topowych zespołów Starego Kontynentu - chwalił skrzydłowego legendarny napastnik Dynama Kijów Wiktor Leonenko.
El. MŚ 2014. Co musi się stać, by Polacy zagrali na mundialu?
Skoro mowa o mocnych stronach żółto-błękitnych, nie można pominąć największego wygranego ostatnich miesięcy, czyli Edmara Hałowskiego. 33--letni defensywny pomocnik Metalista Charków to Brazylijczyk, który tak pokochał kraj, w którym przyszło mu zarabiać na życie, że najpierw w 2008 roku poślubił Ukrainkę (stąd nazwisko Hałowski), a następnie trzy lata później przyjął ukraińskie obywatelstwo i momentalnie zadebiutował w tamtejszej kadrze.
Podczas premierowego występu w barwach nowej ojczyzny wypadł przeciętnie i Oleg Błochin szybko z niego zrezygnował, a Edmar na kolejne powołanie musiał czekać niemal dwa lata. Do kadry wrócił w czerwcu bieżącego roku na mecz towarzyski z Kamerunem, w którym zagrał niecały kwadrans. W kolejnych czterech spotkaniach wychodził w podstawowym składzie, jako jeden z nielicznych będąc pewnym miejsca w wyjściowej jedenastce. Prawdopodobnie od początku zagra także w piątek, co nie jest najlepszą wiadomością dla podopiecznych "Waldka Kinga". Dlaczego? Ano dlatego, że zawodnik Metalista pełni w kadrze funkcję swoistego talizmanu - odkąd kilka miesięcy temu wrócił do drużyny narodowej, ta w kolejnych pięciu meczach nie straciła bramki.
Poza wspomnianymi graczami nasi kadrowicze powinni w piątek uważać na bramkostrzelnego napastnika Marko Devicia, który w obecnym sezonie w jedenastu ligowych meczach już trzynastokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Co ciekawe, nie wiadomo, czy dla snajpera znajdzie się miejsce w składzie, ponieważ Fomenko bardzo chętnie rotuje składem - w tym roku ani razu nie desygnował do gry takiej samej jedenastki.
Niestety, ale biało-czerwonych w Charkowie będzie dopingować jedynie 60-osobowa garstka polskich kibiców. Jest to efekt braku wznowienia sprzedaży biletów przez PZPN po zawieszeniu kary przez UEFA, która zakładała rozegranie piątkowego meczu bez udziału publiczności. Polski związek tłumaczył się brakiem czasu do weryfikacji kupujących, jednocześnie rekomendując Ukraińcom, by ci nie sprzedawali wejściówek polskim fanom.
Nie wiadomo, czy gospodarze zastosują się do wskazówek naszych działaczy, jednak tak czy inaczej, z pewnością stadion Metalista wypełni się po brzegi. Już teraz ukraińscy kibice ubolewają, że jedna osoba może nabyć tylko cztery bilety.