Udany rewanż Zagłębia z Pogonią na inaugurację wiosny w Ekstraklasie
W prawdziwie zimowej aurze, przy prószącym śniegu Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin zainaugurowały rundę wiosenną T-Mobile Ekstraklasy. Podopieczni Pavla Hapala zrewanżowali się "Portowcom" za porażkę 0:4 na początku sezonu i dzisiaj pewnie wygrali 3:0.
Ostatnie doby przed startem piłkarskiej wiosny spędzały sen z powiek Pavla Hapala. W opozycji do rywali ze Szczecina, o kadrowej idylli mógł tylko pomarzyć. Druga runda jeszcze się nie zaczęła, a tu tyle problemów! Za kartki pauzować musiał najbardziej wartościowy defensor Paweł Widanow, przez kontuzje nie zagrali także Arkadiusz Woźniak i Aleksandr Tunczew. Nie w pełni dyspozycji był też Adam Banaś, który najważniejszą część okresu przygotowawczego spędził w gabinetach lekarskich, ale mimo to znalazł się dzisiaj wyjściowej jedenastce. Znalazło się także miejsce dla stopera ze Słowacji - Borisa Godala, bardzo zresztą chwalonego przez czeskiego szkoleniowca.
Zobacz galerię zdjęć ze spotkania!
Hapal sytuacji nie miał za wesołej, ale też nie miał co narzekać. W sparingu kilku - dotychczas drugoplanowych - piłkarzy dało jasny sygnał, że będzie się bić o miejsce w pierwszym składzie. Przykład: Kamil Wilczek - strzelec sześciu bramek podczas przygotowań. Ale trener Zagłębia nie uległ duchowi czasu, wolał postawić na sprawdzonych podopiecznych, zwłaszcza tych wyróżniających się w końcówce sezonu.
Początkowo chyba nie był zadowolony ze swoich decyzji. Machał rękami, denerwował się, gestykulował, nie mógł usiedzieć. Nic dziwnego, skoro Pogoń częściej utrzymywały się przy piłce i bardziej niż Zagłębie ruszała do przodu. Inicjatywa szczecinian była jednak pozorna i błyskawicznie wyszło na jaw, kto będzie rozdawał karty. W 9. minucie Maciej Małkowski posłał głęboką wrzutkę z rzutu wolnego w pole karne, Bartosz Rymaniak uciekł obrońcom i głową zdobył pierwszą bramkę w rundzie wiosennej.
Zagłębie zasługiwało na to prowadzenie. W defensywie świetną pracę wykonywali stoperzy Adam Banaś i Boris Godal, wspomagani przez strzelca gola, Rymaniaka. Konsekwentnie przerywali nieporadne akcje Pogoni wiodące skrzydłami, którym przeważnie brakowało dokładności i pomysłu. Większe posiadanie piłki na nic się nie przekładało.
W 22. minucie "Miedziowi" wbili drugą bramkę. Szymon Pawłowski urwał się prawą stroną i odegrał w polu karnym do Łukasza Hanzela. Z interwencją wyraźnie spóźnił się Takafumi Akahoshi i chcąc się uratować sfaulował przeciwnika. W ten sposób sprokurował rzut karny. Do piłki podszedł Szymon Pawłowski i pewnym uderzeniem w prawy róg nie dał szans zmylonemu bramkarzowi.
"Portowcy" wzięli się w karby w ostatnim kwadransie pierwszej części meczu. Pierwszy celny strzał oddali w 33. minucie za sprawą Akahoshiego. Całkiem obiecującą akcję mogli wykreować 180 sekund później. Maksymilian Rogalski podłączył się do akcji Adriana Frączczaka, zwiódł Adama Banasiaka i huknął z 16. metrów prosto w dobrze ustawionego Michała Gliwę. Na pięć minut przed końcem szczęścia szukał jeszcze Robert Kolendowicz. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dopadł do piłki na prawej stronie i przymierzył tuż obok lewego słupka.
Bolączką Pogonii jest brak napastnika z prawdziwego zdarzenia. Tomasz Chałas najlepsze lata ma już za sobą, dzisiaj nie byłby dostrzegalny nawet pod mikroskopem. Nic więc dziwnego, że Artur Skowronek natychmiast zdjął go w przerwie i wprowadził Donalda Djousse. Czarnoskóry snajper w kilka chwil uczynił więcej niż jego bezpośredni rywal. Wniósł do gry ducha walki i sporo świeżości.
Druga połowa zaczęła się od indywidualnego zrywu Michala Papadopulosa zakończonego dobrym wyjściem Janukiewicza. Dalej to goście przejęli inicjatywę, budowali akcje skrzydłami, ale nie wykreowali bramkowych okazji. Przede wszystkim grali niedokładnie, zbyt szybko pozbywali się piłki i kończyli swoje natarcia. Skutecznie przeszkadzała im mocno skoncentrowana, konsekwentna defensywa Zagłębia, gdzie prym dalej wiedli Banaś, Godal i Rymaniak.
Paradoksalnie, to cofnięte, czyhające na kontry Zagłębie zaliczyło mocną końcówkę. Po chwili oszczędzania się, skumulowało siły na ważne momenty i przeprowadziło trzy doskonałe akcje. W 76. minucie wprowadzony trzy minuty wcześniej Adrian Błąd strzelił minimalnie nad poprzeczką z 18 metrów. Pięć minut później padła trzecia bramka. Świetną kontrę wyprowadził Papadopulus, pomknął z piłką kilkadziesiąt metrów i mając przed sobą obrońców oddał ją na prawą stronę do Błąda. Notujący wejście smoka rezerwowy szybko zbadał sytuację i zacentrował w pole karne, prosto na głowę inicjatora akcji: futbolówka po drodze odbiła się od Janukiewicza i zatrzepotała w siatce. U finiszu spotkania na 4:0 mógł podwyższyć Kamil Wilczek, lecz został zablokowany.
Zagłębie na inaugurację wiosny skutecznie zrewanżowała się za porażkę na początek sezonu 0:4 w Szczecinie. Dzięki trzem wywalczonym dzisiaj punktów zrównała się w tabeli z Pogonią. Oba zespoły mają obecnie po 21 punktów i zajmują miejsce w środku stawki.