Udany debiut Bohdana Bławackiego. Wisła Puławy gromi GKS Bełchatów 5:2
To był udany, ponowny debiut Bohdana Bławackiego na ławce trenerskiej drugoligowej Wisły Puławy. Jego podopieczni w 15. kolejce pokonali przed własną publicznością GKS Bełchatów 5:2, mimo, że po 34. minutach przegrywali 0:2. Bohaterami "Dumy Powiśla" zostali Robert Hirsz i Niklas Zulciak, zaliczając po dwa trafienia. Słabością puławian w rundzie jesiennej był dotychczas brak skuteczności. Natomiast w sobotę miejscowi strzelali aż miło.
fot. Fot. KS Wisła Puławy
Kibice biało-niebieskich liczyli przed sobotnim starciem, że zadziała efekt nowej miotły. Gdy Adama Buczka na ławce trenerskiej zastępował Ryszard Wieczorek, to jego debiut był udany. "Duma Powiśla" pokonała wówczas przed własną publicznością Gwardię Koszalin 3:0, i jak się później okazało było to jedyne zwycięstwo pod wodzą tego szkoleniowca. Oczekiwania wobec trenera Bławackiego były większe, ponieważ jego pierwsza przygoda z Wisłą była bardzo udana – zaowocowała awansem do Nice I ligi. Co ciekawe, obydwa zespoły miały w bieżącej kampanii bić się o awans, ale na razie muszą walczyć, żeby nie "przezimować" rozgrywek w strefie spadkowej.
W sobotę gospodarze zagrali bez pauzujących za kartki: Irakliego Meschii i Jakuba Poznańskiego. Początek spotkania w Puławach należał do Wisły, która ruszyła do szturmu. W 5. minucie niecelnie "główkował" Robert Hirsz.
W 11. minucie. przyjezdni skierowali piłkę do puławskiej bramki, ale strzelec gola Piotr Giel, zdaniem arbitra był na pozycji spalonej i wciąż było 0:0. Goście otrząsnęli się z przewagi gospodarzy i mieli kilka szans na pokonanie Sebastiana Madejskiego, lecz nie dał się on zaskoczyć. Wisła odpowiedziała strzałami Jakuba Smektały i Niklasa Zulciaka, ale bez powodzenia.
W 28. minucie było 0:1. Trafienie dla "brunatnych" zaliczył Patryk Janasik, który wpisał się na listę strzelców przepięknym uderzeniem w samo okienko z ponad 20 metrów.
Biało-niebiescy próbowali doprowadzić do remisu, jednak z ich prób nic nie wynikało. A jak się strzela gole ponownie pokazali goście. W 34. min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do siatki uderzeniem z pola karnego skierował Dawid Flaszka.
"Duma Powiśla" nie zamierzała się poddawać. W 43. min. indywidualną akcją popisał się Hirsz, wieńcząc ją ładnym uderzeniem po ziemi – Paweł Lenarcik był bez szans na skuteczną interwencję. Kontaktowe trafienie zwiastowało spore emocje w drugiej połowie spotkania.
Po zmianie stron, puławianie szukali wyrównującej bramki. Ataki opłaciły się, ponieważ w 50. min. Zulciak pokonał Lenarcika, a asystę zaliczył Smektała.
Miejscowi nie zadowolili się remisem i uparcie dążyli do strzelenia zwycięskiej bramki. Minimalnie niecelnie uderzał aktywny Smektała, ale później Wisła w krótkim odstępie czasu zadała dwa zabójcze ciosy. Najpierw ponownie za sprawą "główki" Hirsza, a następnie znów dzięki Zulciakowi, który technicznym strzałem pokonał bramkarza gości. Szybko odpowiedział Giel, ale ponownie napastnik z Bełchatowa był na pozycji spalonej.
To nie był jednak koniec popisów Wisły. W 83. min. końcowy rezultat spotkania ustalił Arkadiusz Maksymiuk. Kapitan biało-niebieskich po rzucie rożnym skierował piłkę do bełchatowskiej bramki strzałem głową.
Za tydzień (4 listopada, godzina 16), Wisła również zagra u siebie – tym razem z zespołem czołówki tabeli, Radomiakiem.
ZDANIEM TRENERÓW
Rafał Pawlak (GKS): Po 30 minutach moim zawodnikom wydawało się chyba, że ten mecz jest już wygrany. Wiemy jednak, jak ta liga wygląda. Obydwa zespoły chciały zagrać bardzo ofensywnie, ale zapominały też o obronie. Strzeliliśmy dwa gole, trzy dodatkowo ze spalonych, a mieliśmy też kilka innych sytuacji. Tak samo Wisła Puławy, bo oprócz bramek miała swoje okazje. To było dobre spotkanie dla kibiców, dla nas na pewno nie. Pokazało jednak te rzeczy, które w naszej grze obronnej nie funkcjonują. Z przodu potrafimy stwarzać sytuacje. Trudno coś więcej powiedzieć. Moim zawodnikom na pewno nie zabrakło charakteru. Kibicom należą się jednak przeprosiny. Dobrze zaczęliśmy, ale po końcowym gwizdku jest, jak jest. Takie mecze powinny być pod kontrolą. Sprezentowaliśmy jednak rywalom w prosty sposób dwa gole. Wierzę, że będziemy w stanie się podnieść, gratulacje dla Wisły.
Bohdan Bławacki (Wisła): Przed tym meczem mieliśmy tylko trzy treningi. Na pierwszym było raczej cichutko i bez uśmiechniętych twarzy. Na drugim wszystko wyglądało lepiej, a dzień przed spotkaniem pojawiły się już żarty. Nasze główne zadanie w tak krótkim czasie, to było odbudować ten zespół przede wszystkim pod względem psychicznym. Wiele kolejek bez wygranych. Drugi cel, to lepsza ofensywa. Mówiłem, że możemy wygrać 5:3, czy 6:4. Dobrze, że Robert Hirsz zdobył gola do szatni na 1:2, to była bardzo ważna bramka. W przerwie powiedziałem chłopakom, że w ostatnich minutach pokazaliśmy, że możemy grać z powodzeniem z tym rywalem. Cieszy mnie, że Hirsz dwa razy trafił do siatki, że strzelał też Niklas Zulciak. I w ogóle myślę, że druga połowa mimo pięciu bramek też była nierówna w naszym wykonaniu. Gratuluje moim zawodnikom.
Wisła Puławy – GKS Bełchatów 5:2 (1:2)
Bramki: Hirsz 43, 60, Zulciak 50, 61, Maksymiuk 83 – Janasik 28, Flaszka 34
Wisła: Madejski – Sedlewski, Żemło, Murawski, Sulkowski, Maksymiuk, Szymankiewicz (78 Popiołek), Smektała (63 Darmochwał), Pożak, Zulciak (86 Żelisko), Hirsz (69 Litwiniuk)
GKS: Lenarcik – Kendzia, Flaszka (75 Bartosiak), Ciarkowski, Janasik, Ryszka, Rachwał, Garuch (65 Thiakane), Wojowski (86 Szubertowski), Bierzało, Giel
Żółte kartki: Maksymiuk, Pożak, Żemło, Sedlewski – Thiakane
Sędziował: Marcin Szczerbowicz z Olsztyna