menu

Udana "vendetta" Realu za poprzedni sezon. Borussia rozbita w Madrycie

2 kwietnia 2014, 22:38 | Jakub Seweryn

Real Madryt w pełni zemścił się na Borussii Dortmund za wyeliminowanie go z Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie. Tym razem, po zwycięstwie 3:0 w pierwszym meczu, Królewscy są już niemal pewni awansu do półfinału rozgrywek. Rewanż w Dortmundzie wydaje się być formalnością.

Do tego spotkania obie drużyny przystąpiły bardzo osłabione. Gospodarze musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Marcelo, Jese, Samiego Khediry, Alvaro Arbeloy, a także motoru napędowego Królewskich z ostatnich spotkań, Angela Di Marii. Argentyńczyk wypadł ze składu kilka godzin przed meczem ze względu na problemy żołądkowe. Wobec tych absencji miejsce w podstawowym składzie przypadło takim zawodnikom, jak Isco czy Fabio Coentrao. W bramce Realu, tradycyjnie dla rozgrywek Ligi Mistrzów, rozpoczął oczywiście Iker Casillas.

Jeszcze więcej nieobecnych było w Borussii, której trener, Jurgen Klopp nie mógł skorzystać z dwóch Polaków, kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego i zawieszonego za żółte kartki Roberta Lewandowskiego. Gdy dołoży się do tego kontuzje Marcela Schmelzera, Nevena Suboticia, Svena Bendera czy Ilkaya Gundogana, wychodzi, że w zespole gości brakowało sześciu graczy z podstawowej jedenastki. Pomimo braku Lewandowskiego, tylko na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczął nominalny zmiennik polskiego napastnika, Julian Schieber, bowiem szkoleniowiec Borussii zdecydował się postawić na kwartet ofensywny Grosskreutz-Mchitarjan-Reus-Aubameyang.

Sytuacja kadrowa obu stron sprawiała, że to gospodarze byli zdecydowanym faworytem środowej konfrontacji. Co więcej, podopieczni Carlo Ancelottiego mieli wielką chęć rewanżu za półfinał Champions League sprzed roku, kiedy to Borussia wyeliminowała Real po zwycięstwie u siebie 4:1 i czterech bramkach Roberta Lewandowskiego, a także porażce 0:2 na Santiago Bernabeu. Ta wielka motywacja pozwoliła Królewskim już w trzeciej minucie wyjść na prowadzenie. Na prawej stronie futbolówkę znakomicie rozegrali Karim Benzema i Dani Carvajal, aż trafiła ona pod nogi Garetha Bale’a, który wyprzedził Hummelsa i delikatnym ‘dziubnięciem’ piłki obok Weidenfellera trafił do siatki.

Nie minęło pięć minut, a Walijczyk trafił po raz drugi. Tym razem jednak sędzia słusznie tego trafienia nie uznał, bowiem Bale był wcześniej na kilkumetrowym spalonym. Real szedł za ciosem. Żeby szybko nie zrobiło się 2:0, musiał wykazać się Roman Weidenfeller, który obronił dwa bardzo groźne strzały z dystansu Cristiano Ronaldo. Goście byli w stanie odpowiedzieć dopiero w 22. minucie gry próbą z daleka Nuriego Sahina, z którym Iker Casillas poradził sobie bez problemu.

W 27. minucie spotkania było już 2:0 dla Realu i w tej sytuacji już nic nie mogło uratować wicemistrzów Niemiec. Duże zamieszanie w szeregach obronnych Borussii wykorzystał Isco, który przejął piłkę tuż przed polem karnym rywala i płaskim strzałem zaskoczył Weidenfellera. Niemiecki bramkarz chwilę później zapobiegł za to utracie trzeciej bramki, broniąc bardzo dobry strzał z rzutu wolnego Bale’a. Borussia wobec sporej przewagi rywala próbowała wyprowadzać kontrataki. Po jednym z nich uderzenie z dystansu Grosskreutza spokojnie odbił Casillas. Zza pola karnego próbował także Aubameyang, ale wynik do przerwy już się nie zmienił i to Królewscy schodzili do szatni z pokaźną dwubramkową przewagą.

Obie drużyny drugą połowę rozpoczęły z animuszem. Najpierw bardzo dobrą okazję zmarnował Bale, który z ostrego kąta nie był w stanie pokonać Weidenfellera, a chwilę później równie dobrą szansę miał Aubameyang, który nie najlepiej zabrał się z piłką po kontrataku Reusa i uderzył z kilkunastu metrów niecelnie. Swoją sytuację po kolejnej kontrze miał także Mchitarjan, ale Ormianin również nie potrafił wcelować w światło bramki Królewskich.

W 57. minucie fatalny błąd w wyprowadzeniu piłki na własnej połowie Łukasz Piszczek. Piłka trafiła do Luki Modricia, a ten idealnie obsłużył Cristiano Ronaldo, który z łatwością pokonał bramkarza przyjezdnych, podwyższając prowadzenie Realu na 3:0. Po chwili było niezwykle blisko pierwszego trafienia dla gości, gdy do piłki odbitej przez Casillasa przed bramkę dopadł Mchitarjan, który jednak został doskonale zablokowany przez Pepe. Pomimo strzelenia trzech bramek, Realowi wciąż było mało. Próbował Benzema, próbował Ramos, ale w tych sytuacjach świetnie bronił Weidenfeller.

W 66. minucie swój słaby występ zakończył Łukasz Piszczek, którego zastąpił Julian Schieber, a na murawie wciąż trwało bardzo otwarte widowisko. Te minuty jednak należały do bramkarzy, gdyż Weidenfeller dobrze obronił groźny strzał Benzemy, a chwilę później Casillas w fenomenalny sposób zatrzymał Marco Reusa. Real prowadził wyraźnie, ale na dziesięć minut przed końcem spotkania stracił swojego kontuzjowanego lidera. Narzekający w ostatnich dniach na kontuzję kolana Cristiano Ronaldo musiał opuścić plac gry. W jego miejsce na murawie zameldował się Casemiro.

W samej końcówce jeszcze swojego szczęścia próbował w indywidualnej akcji Bale, a z rzutu wolnego Sergio Ramos, ale rezultat już nie uległ zmianie i Real Madryt ostatecznie bardzo wysoko pokonał Borussię Dortmund 3:0, przez co rewanż Królewskich za poprzedni rok można uznać za bardzo udany, bowiem kwestia awansu do półfinału Ligi Mistrzów jest już praktycznie rozstrzygnięta. Trudno bowiem przypuszczać, że przy tak dużej różnicy klas zaprezentowanej na Santiago Bernabeu, wicemistrzowie Niemiec, nawet z Robertem Lewandowskim w składzie, są w stanie nawiązać walkę z zespołem Carlo Ancelottiego w dwumeczu. Można śmiało powiedzieć, że na 99% znamy już pierwszego półfinalistę Champions League. Ten 1% pozostaje tylko dla stwierdzenia, że dopóki piłka w grze, to wszystko jest możliwe.


Polecamy