Udana inauguracja Wisły Płock. Podcinka Furmana na wagę zwycięstwa z Lechią!
W meczu inaugurującym nowy sezon Ekstraklasy, Wisła Płock pokonała przed własną publicznością Lechię Gdańsk (2:1). Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy objęli prowadzenie za sprawą Marco Paixao, ale w następnych minutach gospodarze odpowiedzieli dwoma trafieniami. Na listę strzelców wpisali się Przemysław Szymiński i Dominik Furman, z rzutu karnego.
fot. Sławomir Kordyzon
Na premierowy gwizdek w tym meczu czekano w całej Polsce. Zwiastował on bowiem nie tylko rozpoczęcie meczu Lechii czy też przygody Wisły w Ekstraklasie, ale przede wszystkim start sezonu 2016/2017 w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Tak, to właśnie punktualnie o godz. 18, w Płocku rozpoczęła się walka o mistrzostwo kraju. Bez zbędnej zwłoki przystąpiła do niego Lechia, która deklarowała, że na Mazowsze jedzie wyłącznie po zwycięstwo.
Jak zapowiadała, tak zrobiła. Gdańszczanie od razu wzięli się do ataków. Przejęli inicjatywę i przez pierwsze minuty praktycznie całkowicie prowadzili grę. Ich młody golkiper, Vanja Milinković-Savić, na pierwsze dotknięcie piłki długo musiał czekać. Zupełnie odwrotnie niż Seweryn Kiełpin, który na swój debiut w Ekstraklasie miał ręce pełne roboty. Długo, wraz ze swoimi partnerami z defensywy udawało mu się stawić czoła natarciom Rafała Wolskiego czy Flavio Paixao. Po niecałym kwadransie gry musiał jednak już uznać wyższość jago brata, Marco, który z najbliższej odległości głową umieścił piłkę w siatce. Na trafienie zamienił podanie z prawej strony od Sławomira Peszki, który chwilę wcześniej odebrał piłkę Cezaremu Stefańczykowi.
Lechiści długo nie cieszyli się jednak z prowadzenia. Kreowali sobie kolejne sytuacje, lecz futbolówka już w 22. minucie spoczęła w ich siatce. Pierwszym strzelcem Wisły po awansie do Ekstraklasy okazał się obrońca, Przemysław Szymiński. Urodzony w 1994 roku zawodnik zdobył wyrównującego gola po rzucie wolnym w wykonaniu nowoprzybyłego do Płocka, Dominika Furmana. Na nieco ponad godzinę przed końcowym gwizdkiem, walka o trzy punkty rozpoczęła się więc od początku. Zdobyty gol dodał wiślakom skrzydeł. Gra jawiła się wyrównaną, a oba zespoły konsekwentnie kreowały sobie bardziej lub mniej nieśmiałe sytuacje. Nieco częściej pod bramkę przeciwnika zaglądali lechiści, lecz nie tworzyli większego zagrożenia dla Seweryna Kiełpina.
Ten poważniej interweniować musiał dopiero po strzale Marco Paixao. Głodny goli Portugalczyk najwyżej wyskoczył do piłki nadlatującej z rzutu wolnego wykonywanego przez Grzegorza Wojtkowiaka. Przed przerwą na wyjście na prowadzenie miała jeszcze Wisła. Akcja zawodników urodzonych w 1995 roku – Patryka Stępińskiego oraz Arkadiusza Recy, została jednak odczytana przez młodego golkipera Lechii. Skuteczną interwencją nie tylko uratował swoich kolegów przed stratą gola, ale też sprawił, że przed drugą częścią spotkania, wynik nadal pozostawał sprawą otwartą.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się od szybkiej akcji Wisły. Niepilnowany przez nikogo, Reca popędził lewą stroną boiska, lecz w sytuacji sam na sam, nie zdołał pokonać Vanji Milinkovicia-Savicia. To właśnie gospodarze lepiej weszli w mecz po przerwie, jednak ze strony lechistów także nie brakowało bramkowych sytuacji. Kiełpina kolejno zaskoczyć próbowali Rafał Wolski czy ponownie Marco Paixao. Drugi z nich okazał się być najbliżej sukcesu, wszak zdołał umieścić piłkę w siatce. Na jego nieszczęście zrobił to jednak po odgwizdaniu pozycji spalonej.
Widząc, że jego podopieczni mają kłopot z wciśnięciem gola, Piotr Nowak po godzinie gry zdecydował się na dwie roszady. Do boju puścił napastnika, Grzegorza Kuświka oraz powracającego z wypożyczenia, Bartłomieja Pawłowskiego. Również Marcin Kaczmarek dokonał roszady, ściągając debiutującego w Wiśle Vitalii Hemehę, a w jego miejsce wpuszczając Dominika Kuna. Zmiany nie wpłynęły zbytnio na obraz gry. Tempo spotkania siadło, a akcja toczyła się głównie w środkowej części boiska.
Najciekawszy moment miał dopiero jednak nadejść. Na kwadrans przed zakończeniem spotkania Jakub Wawrzyniak zagrał ręką pod własną bramką, a arbiter tego spotkania, Daniel Stefański pozostał nieubłagany i mimo protestów podyktował jedenastkę. Pewnie wykonał ją Dominik Furman, dając tym samym prowadzenie swemu nowemu zespołowi. Sprokurowanie rzutu karnego było ostatnią akcją obrońcy reprezentacji Polski, chwilę później został bowiem zastąpiony przez powracającego po kontuzji Michała Maka. Ofensywny zawodnik wniósł sporo orzeźwienia do ataków gdańszczan. Kilka razy szybko popędził prawą stroną boiska, lecz nie zdołał wykreować groźniejszej sytuacji. Seweryn Kiełpin nie mógł czuć się zagrożonym. Spokojnie wyłapywał piłki, by po końcowym gwizdku wraz z kolegami móc cieszyć się z pierwszego w tym sezonie zwycięstwa.
Piłkarz meczu: Dominik Furman
Atrakcyjność meczu (1-10): 6