Udana inauguracja wiosny w Kluczborku
W doskonałych nastrojach schodzili z boiska piłkarze MKS Kluczbork po zwycięskim meczu z Górnikiem Polkowice. Zwycięstwo 2:0 po bramkach Adam Orłowicza i Rafała Niziołka było w pełni zasłużone, bo to gospodarze przez cały mecz kontrolowali spotkanie.
Górnik, który przyjechał do Kluczborka podbudowany zwycięstwem w poprzedniej kolejce 1:0 nad Podbeskidziem Bielsko-Biała zupełnie nie przypominał zespołu, który mógłby pokonać sensacyjnego pogromcę Wisły Kraków. To gospodarze od początku narzucili swój rytm gry, chcąc dobrze zaprezentować się w pierwszym tej wiosny meczu przed własną publicznością. I oczekiwań kibiców nie zawiedli.
Pressing od pierwszych minut skutkował znaczącą przewagą w posiadaniu piłki i stwarzaniem okazji pod bramką rywali. Już w 5. minucie po rzucie wolnym próbował główkować Patryk Tuszyński, jednak nieczysto trafił w piłkę i nie miał problemów ze złapaniem piłki Sebastian Szymański. Dwie minuty później powinna już paść bramka. Ponownie Tuszyński, najaktywniejszy i chyba najlepszy dzisiaj zawodnik MKS wdarł się w pole karne lewą stroną, ograł jednego rywala i zaczął kiwać drugiego, który jednak sprawił mu więcej problemów. Ostatecznie zdołał zagrać płaską piłkę wzdłuż pola bramkowego, jednak koledzy w porę nie połapali się w akcji i nikt nie zamknął dośrodkowania.
Goście od czasu do czasu próbowali odpowiadać strzałami z dystansu, które jednak mijały bramkę, lub dośrodkowaniami, które padały łupem obrońców. Defensywa kluczborczan grała dzisiaj bardzo pewnie, a prym wiedli kapitan Tomasz Copik oraz Adam Orłowicz, który powrócił do gry po kontuzji i zupełnie nie było po nim widać rozbratu z piłką. - To nie tak, że on nie trenował. Bardzo dobrze przygotował się do rundy - tłumaczył trener MKS, Ryszard Okaj.
W ataku prym wiedli natomiast Patryk Tuszyński oraz Rafał Niziołek, którzy sprawiali najwięcej problemów defensorom Górnika. W pierwszej połowie jedną z najlepszych okazji miał właśnie Tuszyński, który w 27. minucie wykończył strzałem szybką kontrę swojego zespołu, jednak piłka minęła bramkę Szymańskiego, który nawet nie zdążył zareagować. W 35. minucie świetnym strzałem z dystansu popisał się natomiast Maciej Wilusz, jednak kunsztem bramkarskim wykazał się bramkarz Polkowic, który wyciągnął piłkę zmierzającą w okienko bramki. Tuż przed przerwą kolejne zagrożenie pod bramką stwarzali raz po raz gospodarze. Ani jednak Orłowicz, który z prawej obrony często zapędzał się pod pole karne Górnika, ani Nitkiewicz, który ładnie uderzył tuż przed przerwą, nie zdołali zdobyć bramki.
W przerwie doszło do jednej zmiany. W zespole gospodarzy za Dawida Hanzela, który był najsłabszym ogniwem MKS w pierwszej połowie wszedł Arkadiusz Półchłopek. Druga połowa rozpoczęła się dosyć sennie. Cały czas bardzo aktywny był Tuszyński, który aż za bardzo palił się do gry i w efekcie za jeden z fauli został ukarany żółtą kartką. To tylko bardziej zmobilizowało chyba zawodnika Kluczborka, bo w 66. minucie świetnie wrzucił piłkę w pole karne, a tam z pięciu metrów w bramce umieścił ją Orłowicz, grający dzisiaj z numerem 9, który bardziej pasuje właśnie strzelającemu bramki napastnikowi, niż prawemu obrońcy. - Dobrze czuję się w obronie, ale jakoś ciągnęło mnie pod bramkę. A ten numer na koszulce? Przed rundą koledzy chcieli się pozamieniać i "9" przypadła mnie - śmiał się po meczu szczęśliwy strzelec bramki.
Po stracie bramki Górnik nie był w stanie rzucić się do frontalnego ataku, który przyniósłby jakiś rezultat. Gospodarze za to stwarzali sobie kolejne sytuacje. W 81. minucie z boiska zszedł co prawda motor napędowy MKS, Tuszyński, jednak na boisku pozostał Rafał Niziołek, świętujący dzisiaj 22. urodziny. Uświetnił to w 83. minucie strzelając głową bramkę na 2:0 po dośrodkowaniu Kamila Nitkiewicza. Do końca gospodarze atakowali i pewnie dowieźli trzy punkty do końcowego gwizdka, odnosząc pierwsze na wiosnę zwycięstwo i oddalając się od strefy spadkowej.