Udana inauguracja Dolcanu, Stomil przegrał w Ząbkach
Piłkarze Dolcanu udanie zainaugurowali rundę wiosenną 1. ligi wygrywając na boisku w Ząbkach ze Stomilem 2:0. Wynik spotkania strzałem z rzutu wolnego otworzył debiutujący w ekipie gospodarzy Bartosz Wiśniewski. Drugą bramkę dla Dolcanu zdobył Grzegorz Piesio
Sobotnie spotkanie w podwarszawskich Ząbkach było zagrożone. Gdyby miało odbyć się w godzinach porannych, z pewnością zostałoby przełożone. Od godziny 9 kibice wraz z zarządem klubu odśnieżali murawę. Liczyły się minuty, wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali konfrontacji z olsztyńskim Stomilem. Operacja "Wszyscy sięgamy po łopatę!" okazała się skuteczna i już o godzinie 15 mogliśmy zobaczyć wybiegających na boisko piłkarzy.
Gdzie ten Stomil?
- Musze powiedzieć, że było to niezłe spotkanie jak na inaugurację ligi. Graliśmy na trudnym terenie. Ciężko było grać w piłkę na nierównym boisku, ale w zasadzie do 30. minuty kontrowaliśmy wydarzenia na murawie. Dolcan był bezradny, tak ja to oceniam - tak rozpoczął swoją wypowiedź trener Stomilu Zbigniew Kaczmarek. Zgromadzeni na sali dziennikarze poczuli lekką konsternację. Z całym szacunkiem dla trenera Kaczmarka, ale jeżeli ktoś tu kontrolował mecz, to z pewnością Dolcan. Jeżeli Stomil nadal będzie wypracowywał przez całe spotkanie zaledwie jedną sytuację strzelecką, to już w następnym sezonie powróci do II ligi.
Stomil tylko przez pierwsze piętnaście minut poważnie zagroził Dolcanowi. W dalszej części meczu podopieczni Roberta Podolińskiego skutecznie torpedowali zapędy olsztynian. Sami natomiast z każdą minutą powiększali swoją przewagę.
W 30. minucie meczu doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Rafał Leszczyński wybiegł poza pole karne i sfaulował zawodnika gości. Arbiter sięgnął po żółty kartonik, choć sami trenerzy po meczu przyznali, że czerwień w tej sytuacji również mogłaby być uzasadniona.
Chwilę później piłkarz Stomilu popełnił faul na 20. metrze od swojej bramki. Do piłki podbiegło trzech piłkarzy Dolcanu, wśród nich Bartek Wiśniewski. Ligowy debiutant w barwach Dolcanu oddał mocny, płaski strzał w długi róg bramki Skiby. Golkiper gości nie miał szans i ząbkowianie wyszli na prowadzenie. Bramka dodała skrzydeł gospodarzom, którzy większość akcji przeprowadzili bocznymi sektorami boiska.
Siedem minut później jedna z takich akcji zakończyła się zdobyciem drugiej bramki. Piątkowski popędził prawą flanką i dograł w pole karne do Piesia. Pomocnik Dolcanu bez namysłu uderzył tuż obok prawego słupka bramki Stomilu i podwyższył wynik spotkania. Do końca pierwszej części meczu nie wydarzyło się już nic istotnego i sędzia po regulaminowym czasie gry zaprosił zawodników do szatni.
Druga odsłona była bardziej wyrównana, chociaż tutaj również ze wskazaniem na Dolcan. Najlepszą okazję olsztynianie mieli w 47. minucie, gdy z lewej strony piłka doszła do Szymona Kaźmierowskiego. Napastnik Stomilu soczystym strzałem z ośmiu metrów trafił wprost w Rafała Leszczyńskiego.
Zaiskrzyło także w 63. minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zawodnika Stomilu piłka odbiła się od słupka. W dalszych minutach na boisko wkradła się opieszałość w grze. Atakom obu drużyn brakowało polotu. W samej końcówce meczu futbolówka po wrzutce w pole karne gości odbiła się od jednego z graczy Stomilu i trafiła w słupek bramki Skiby. Nawet jeżeli piłka wpadłaby do siatki Stomilu, gol nie zostałby uznany. Jeden z graczy Dolcanu był na pozycji spalonej. Chwilę później sędzia Artur Aluszczyk zakończył spotkanie.
Niedosyt trenera Kaczmarka
Swojego zawodu tuż po meczu nie krył Zbigniew Kaczmarek, szkoleniowiec Stomilu. - W całym meczu nie byliśmy zespołem gorszym - a powiedziałbym - fragmentami byliśmy lepsi. Niestety, futbol jest taki jaki jest. Jedziemy do Olsztyna bez punktów i będziemy w następnych meczach starali się je zdobywać. Inauguracja okazała się nieudana - stwierdził.
Goście tak naprawdę ani razu nie zagrozili poważnie Rafałowi Leszczyńskiemu. Nie przeprowadzili żadnej akcji zespołowej, która mogłaby choć trochę zachwiać zespołem Dolcanu. Strzałów z dystansu co chwila próbował Paweł Kaczmarek. Jeżeli można kogoś jeszcze wyróżnić z warmińsko-mazurskiej ekipy to na pewno Łukasza Suchockiego. Piłkarz dwoił się i troił, szukał miejsca na boisku, lecz samemu wiele nie mógł zdziałać. Jeżeli Stomil poważnie myśli o utrzymaniu, musi popracować nad skutecznością.
Radość Dolcanu
- Wynik myślę, że zasłużony. Dalej robimy swoje, mamy dwanaście punktów przewagi nad Stomilem. Mecz przed rozpoczęciem był dla nas wielką niewiadomą. Cieszę się, że wygraliśmy i zagraliśmy kolejne spotkanie na zero z tyłu - cieszył się Robert Podoliński. Trudno nie przyznać mu racji. Dobra dyspozycja zespołu z okresu przygotowawczego znalazła odbicie w meczu ze Stomilem. Wzmocnieni Mateuszem Cichockim, Bartkiem Wiśniewskim i pauzującym z powodu kontuzji Pawłem Sasinem ząbkowianie mogą wiosną wiele osiągnąć.
Już za tydzień Dolcan Ząbki podejmie na własnym boisku Olimpię Grudziądz. Mecz w sobotę (16 marca) o godz. 15. Podopieczni Tomasza Asensky w dzisiejszym spotkaniu pokonali lidera rozgrywek Flotę Świnoujście 2:1. Bohaterem Olimpii został Adam Cieśliński, zdobywca dwóch goli.
W pomeczowej rozmowie z trenerem Robertem Podolińskim zapytaliśmy go, co sądzi o zwycięstwie Olimpii nad Flotą i czy nie obawia się najbliższego rywala. Szkoleniowiec powiedział krótko: - Powiem szczerze, nie bardzo mnie to interesuje. Zajmuję się Dolcanem. W czerwcu zobaczę tabelę, kto jest gdzie i wtedy porozmawiamy (śmiech) - zakończył.