Tym razem się udało! Arsenal wygrał derby z West Hamem! [ZDJĘCIA]
Kanonierzy pokonali na Upton Park West Ham, 3:1. Po pierwszej połowie jednak nic nie było jeszcze przesądzone. Gole na wagę zwycięstwa padły w końcówce. Podopieczni Arsene Wengera zbliżyli się do podium, a West Ham zanotował pierwszą porażkę na swoim stadionie w tym sezonie.
Z Mertesackerem pewniej, ale gorzej niż poprzednio
Na mecz z West Hamem do wyjściowego składu Arsenalu powrócił Per Mertesacker, który przez kontuzję Laurenta Koscielny'ego był pierwszym wyborem Wengera przy obsadzaniu środka obrony. Niemiec spisywał się na początku sezonu wyjątkowo dobrze, a Arsenal nie tracił bramek. Boss zdecydował się jednak przywrócić do podstawowej jedenastki Koscielny'ego i nie do końca się to opłaciło. Francuz z polskimi korzeniami notował słabe występy, co w końcu zauważył Wenger, przywracając do gry Mertesackera. Dzisiaj Niemiec pokazał, że warto na niego stawiać. Sprawiał wrażenie pewniejszego, stabilniejszego i bardziej ułożonego od swojego francuskiego kolegi. Miał parę ważnych interwencji i jako jedyny miał jakiekolwiek szansę w powietrznych walkach z Andym Carrollem.
Drugi z pary stoperów Arsenalu - Thomas Vermaelen - nie zawiódł, ale wciąż daleko mu do jego formy z zeszłego sezonu czy początku obecnego. Belg nie może wrócić do rytmu gry, jaki prezentował dawniej. Jeśli jesteśmy przy obrońcach, to warto zwrócić uwagę na Kierana Gibbsa, który musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Wyjątkowo szkoda tego chłopaka, który dostał niedawno powołanie do seniorskiej reprezentacji Anglii, a za występy w barwach Kanonierów zbierał coraz częściej dobre noty.
Wspaniały Cazorla i wyzwolony Giroud
Swoją klasę i przydatność w zespole po raz kolejny potwierdził Santi Cazorla. "Mały magik" czy "mały rycerz", jak poczęto nazywać go na Wyspach, jest w tej chwili piłkarzem, który w całej układance Arsene Wengera jest elementem kluczowym. Biega, asystuje, kreuje i strzela. Czego chcieć więcej? Jego dzisiejsze trafienie przebiło urodą gola Diame z pierwszej połowy. Hiszpan potrafi stworzyć sobie na pęczki okazji strzeleckich, z których jednak nie korzysta bardzo często. Dzisiejsze trafienie powinno go jednak skłonić do częstszego podchodzenia do takich prób, gdyż oglądanie takich bramek to sama przyjemność.
Na uwagę i pochwałę zasługuje także Oliver Giroud. Zdobył gola wyrównującego, tuż przed przerwą. To z psychologicznego punktu widzenia bardzo istotna sprawa. Drużyna dostała nowych sił, a West Ham bardzo dołującego gola do szatni i to wtedy, kiedy zaczęło im się układać. Sam Francuz też dobrze znalazł się w polu karnym. Wyprzedził obrońcę i wyciągnął nogę niczym Mr.Fantastic. Dla niego samego będzie to swoiste zdjęcie blokady. Sam wielokrotnie mówił, że kiedy przychodzi do sytuacji bramkowych, zaczyna się stresować i przegrywa z presją. W tej sytuacji nie było czasu na rozmyślanie i poddawanie się presji. Według wszelkich znaków na niebie i ziemi (oraz w Internecie), teraz powinno być już "z górki". Na bramkowe przełamanie długo musieli czekać też Tony Adams, Dennis Bergkamp czy Thierry Henry, którzy są legendami zespołu z Ashburton Grove.
Teraz czeka nas rozbrat z piłką klubową. Zaczyna się bowiem przerwa reprezentacyjna. Po niej, Arsenal zagra na Carrow Road z Norwich, a West Ham podejmie Southampton.