Twierdza Wrocław zdobyta! Jagiellonia wygrała ze Śląskiem
Po bramce Karola Mackiewicza Jagiellonia pokonała Śląsk w hicie tej kolejki Ekstraklasy. Tym samym po prawie roku (zabrakło dwóch dni) padła Twierdza Wrocław. Wrocławianie przez cały mecz mieli przewagę, nieprawdopodobne sytuacje, ale piłka jest okrutna - wygrywa ten, kto strzela bramki.
Patrząc na skład wyjściowy Śląska można było tylko zapytać: w co gra Tadeusz Pawłowski. W pierwszym składzie wyszło aż czterech nominalnych defensywnych pomocników: Hateley, Droppa, Danielewicz i Hołota. Na skrzydle natomiast w miejsce Picha pojawił się Kamil Dankowski. Biorąc pod uwagę, że w bramce stał od pierwszej minuty Wrąbel, to w Śląsku wyszło na ten mecz dwóch nastolatków. Czy ktoś sobie przypomina podobną sytuację? To dobitnie pokazuje, że trener Pawłowski ma jednak wizję zespołu. Na mecz z sąsiadem w tabeli, na absolutny hit kolejki, rzucił do boju dwóch młokosów. Oczywiście po drugiej stronie boiska najmłodsza drużyna w Ekstraklasie, ale nie zmienia to faktu, że niedawno Śląsk opierał się na graczach ponad trzydziestoletnich. Dziś widzimy tendencję odwrotną, a wyniki nie są gorsze.
Jak wyglądało ustawienie wrocławian z czterema defensywnymi pomocnikami na boisku? Hołota z Celebanem zagrał na środku obrony, w środku pola Hateley z Droppą, a Danielewicz na dziesiątce. I to właśnie Danielewicz w 2. minucie dopadł do bezpańskiej piłki i potężnie uderzył lewą nogą. Skończyło się na strachu w szeregach Jagi i rzucie rożnym. Po chwili uderzał potężnie z woleja Dankowski, ale obrońcy zablokowali ten strzał. Przewaga Śląska mogła zostać zwieńczona w 12. minucie, gdy Dudu miękko wrzucił do Marco Paixao, ale ten źle przyjął piłkę i w efekcie Baran był szybszy. Rewanż Jagi był błyskawiczny i dużo bardziej skuteczny. Modelski wrzucił z prawego skrzydła piłkę, a pod bramką Śląska najwyżej wyskoczył Karol Mackiewicz i pokonał Wrąbla. W 13. minucie było 0:1.
Minutę później Śląsk mógł odpowiedzieć. Piłka trafiła na 20 metr do Dankowskiego, który z woleja uderzył w słupek bramki Barana. Po tej sytuacji rozgorzała wojna głównie w środku pola. Gra była rwana, z dużą ilością fauli i niecelnych podań. W 29. minucie z wolnego próbował Dudu, ale bardzo niecelnie. W 31. minucie szczęście ponownie uśmiechnęło się do gości. Flavio świetnie urwał się prawym skrzydłem i zagrał na 11 metr do Dankowskiego. Młody pomocnik wrocławian uderzył lekko wprost w Barana. W 35. minucie Baran miał znowu nieprawdopodobnego farta. Marco Paixao uderzał z dystansu niezbyt mocno, ale bramkarz Jagi przepuścił piłkę pod sobą. Wytoczyła się ona jednak za linię końcową.
W 40. minucie Marco Paixao uderzał lewą nogą, ale wysoko ponad bramką gości. Minutę później wreszcie w ofensywie pokazała się Jagiellonia, ale strzał Mackiewicza był słaby i niecelny. W 44. minucie kolejna sytuacja Śląska. Danielewicz mocno wrzucił piłkę z rzutu rożnego, ale w ogromnym zamieszaniu nikomu z wrocławian nie udało się wepchnąć jej do siatki Barana. Kilkadziesiąt sekund później kapitalnie z 40 metrów uderzył Dudu, ale bramkarz Jagi świetnie sparował ten strzał na rzut rożny.
Bardzo dziwny mecz we Wrocławiu do przerwy. Śląsk z dużą przewagą w posiadaniu piłki, strzałach, a tymczasem prowadzili goście po jednej z nielicznych akcji. Gol Mackiewicza ustawił cały mecz. Drugą połowę obie drużyny rozpoczęły bez zmian, a pierwszą okazję mieli goście. W 48. minucie strzał zza pola karnego głową oddał Mackiewicz, ale Wrąbel był na posterunku. W 50. minucie Dankowski po raz kolejny zagroził bramce Barana, ale strzelił nad poprzeczką. W 57. minucie po raz piąty chyba w tym meczu sytuację miał Dankowski, ale ponownie został zablokowany i piłka wyszła na rzut rożny. W 60. minucie jedna z niewielu akcji gości powinna zakończyć się bramką. Głową uderzał Piątkowski, a piłkę z linii wybił Tomasz Hołota. Dobitkę natomiast zablokował Droppa. Kilkadziesiąt sekund później Czech uderzył z dystansu, Baran wybił piłkę przed siebie. Dobijał z najbliższej odległości Flavio, ale trafił w bramkarza gości. W 64. minucie Droppa popędził na bramkę Jagi i uderzył z 16 metrów, a Baran po raz kolejny pięknie obronił.
W 75. minucie odpowiedziała Jagiellonia, ale strzał głową Tuszyńskiego był niecelny. W 84. minucie Baran pokazał, że jak nikt inny zasługuje tytuł zawodnika meczu. Po świetnym rajdzie Hołoty z pięciu metrów strzelał Milos Lacny, a Baran wybił piłkę na rzut rożny. Kilkanaście sekund później główkował Hołota, ale nad bramką. Mimo rozpaczliwych ataków Śląska, do końca meczu wynik nie uległ zmianie i Jagiellonia wywiozła z Wrocławia bezcenne trzy punkty. Tym samym po roku padła Twierdza Wrocław.