Tur postawił ciężkie warunki liderowi
Tur w ostatnich meczach pokazuje charakter i umiejętności. W niedzielę nie dał się ograć na własnym boisku liderowi II ligi z Grudziądza, choć dantejski bój kończył w dziesiątkę (w 87. min czerwoną kartkę zobaczył Marcelo).
fot. Grzegorz Mehring / Dziennik Bałtycki
W pierwszej połowie Olimpia dyktowała warunki gry. W dodatku szybko objęła prowadzenie. Po dośrodkowaniu Adriana Frańczaka do siatki, po strzale głową, trafił Tomasz Rogóż. Ten sam zawodnik jeszcze trzykrotnie zagrażał bramce Gerarda Bieszczada. Pomocnik Olimpii w ostatniej akcji pierwszej połowie trafił nawet w poprzeczkę. Tur próbował się odgryźć, ale jego akcjom brakowało tempa i precyzji. Trenerzy gospodarzy mieli pewnie sporo uwag do swoich graczy.
Męskie rozmowy w szatni przyniosły oczekiwany skutek, bo od początku drugiej połowy gra miejscowych nabrała kolorytu. Najpierw do wyrównania mógł doprowadzić z bliskiej odległości Damian Sędziak, ale bramkarz Olimpii nie dał się zaskoczyć. Dwie minuty później po rzucie wolnym piłkę do własnej bramki wpakował Mariusz Kryszak. Turkowianie chcieli pójść za ciosem. Sytuacji sam na sam nie wykorzystał jednak Marcin Folc. Groźnym strzałem popisał się także Radosław Becalik. Po kwadransie, kiedy boisko musiał opuścić kontuzjowany Folc, gra się wyrównała, a inicjatywę zaczęli przejmować goście. W 84. min z wolnego gola zdobył Dawid Ptaszyński.
Ekipa trenerów Wojciecha Wąsikiewicza i Pawła Kaczorowskiego (ostatnie minuty spędził na boisku) nie poddała się i w samej końcówce znów doprowadziła do wyrównania po uderzeniu głową Brazylijczyka Bebeto.








