Trzy gole na pożegnanie z Mundialem. Hiszpania pewnie wygrała z Australią
Reprezentacja Hiszpanii po golach Davida Villi, Fernando Torresa i Juana Maty pokonała Australię 3:0. La Furia Roja zakończyła Mistrzostwa Świata z trzema punktami i czterema zdobytymi golami. Z kolei Australijczycy z zerowym dorobkiem punktowym zakończyli Mundial na ostatnim miejscu w grupie B.
Już przed tym meczem było jasne, że zarówno dla Hiszpanów, jak i dla Australijczyków jest to ostatni występ w turnieju. Obie drużyny w pierwszych kolejkach nie poradziły sobie zarówno z Holandią, jak i Chile i w poniedziałkowe popołudnie w Kurytybie grały już tylko o uratowanie honoru. Kangury musiały sobie radzić bez swojego lidera, zawieszonego za kartki Tima Cahilla, natomiast selekcjoner wciąż aktualnych mistrzów świata, Vicente del Bosque, zdecydował się tym razem na grę dwójką napastników z Fernando Torresem i kończącym swoją reprezentacyjną karierę Davidem Villą. Były szkoleniowiec Realu Madryt nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Xaviego, który po Mundialu z 133 występami na koncie również opuści kadrę narodową. Swoją szansę gry otrzymali za to Juanfran, Reina, Albiol czy Koke, a swoje setne spotkanie w reprezentacji rozgrywał Andres Iniesta.
W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na stadionie w Kurytybie nie oglądali wielkiego widowiska. Pomimo przewagi w posiadaniu piłki Hiszpanów aż 23 minuty trzeba było na pierwszą składną akcję w ich wykonaniu. Wtedy to właśnie David Villa zagrał piętą w pole karne rywala, gdzie wprost w Mathew Ryana uderzył rozpędzony Jordi Alba. La Roja bardzo wolno się rozkręcała, ale na dziewięć minut przed przerwą i tak potrafiła wyjść na prowadzenie. Andres Iniesta świetnym podaniem wypuścił na wolne pole Juanfrana, a ten spod linii końcowej idealnie dograł przed bramkę do Davida Villi, który piętą wpakował piłkę do siatki. To był 59. i prawdopodobnie ostatni gol w kadrze popularnego El Guaje, który jest oczywiście najlepszym strzelcem reprezentacji Hiszpanii w historii. Jeszcze przed przerwą groźne, ale niecelne uderzenie z dystansu oddał Koke i po pierwszych 45 minutach gry Hiszpanie prowadzili z zaskakująco niemrawą Australią 1:0.
Po przerwie ponownie mieliśmy powtórkę ze scenariusza z pierwszej połowy. Przez bardzo długi czas na murawie nic ciekawego się nie działo, a gdy statycznym Hiszpanom wreszcie zachciało się przyspieszyć, to na tablicy wyników szybko zrobiło się 2:0. Swojego gola na tym Mundialu dołożył Fernando Torres, który w 69. minucie gry dostał doskonałe prostopadłe podanie od Andresa Iniesty i ze spokojem wygrał pojedynek z Ryanem. W tym momencie na boisku nie było już Davida Villi, który kilka minut wcześniej został zmieniony przez Juana Matę, a w swoim prawdopodobnie ostatnim występie w reprezentacji opuszczał murawę ze łzami w oczach.
Ustępujący mistrzowie świata dobili swojego rywala po akcji rezerwowych w 82. minucie gry. Cesc Fabregas popisał się wspaniałym podaniem za linię obrony do Juana Maty, a ten mając dużo miejsca i dużo czasu bez trudu umieścił piłkę w bramce między nogami Ryana. Hiszpania pewnie pokonała Australię 3:0, ale i tak nie ulega wątpliwości, że zespół z Półwyspu Iberyjskiego czeka spora rewolucja. Niezwykle ciężko wyobrazić sobie ekipę La Furia Roja bez Xaviego, Villi, Alonso czy Casillasa, ale lada chwila stanie się to rzeczywistością. Idzie nowe, równie utalentowane pokolenie, ale czy zdolne dorównać hiszpańskiej Złotej Drużynie?