menu

Trybuny Ligi Mistrzów. 280 tys. fanów, PAOK zalewa Schalke, Legia wysyła rząd do Rumunii (ZDJĘCIA, WIDEO)

24 sierpnia 2013, 09:36 | Szymon Jaroszyk

Ostatnia prosta na drodze do Ligi Mistrzów motywuje nie tylko piłkarzy, ale i kibiców. We wtorek i środę na dziesięciu stadionach, od Porto po Karagandę na trybunach fani nie szczędzili gardeł, aby pomóc swoim zawodnikom. Na większości aren można było mówić o komplecie publiczności, tłoczno było także w sektorach gości. Nie zabrakło i opraw…

A kilka z nich naprawdę mogło się podobać. Spore wrażenia robił też doping i liczby wyjazdowe, nawet kilkutysięczne. Zapraszamy na przegląd kibicowskich wydarzeń u progu Ligi Mistrzów.

Szachtior Karaganda - Celtic Glasgow
Widzów: 20 000
Gości: kilkudziesięciu

Na początek dość skromnie. W dalekim Kazachstanie bez większych kibicowskich emocji, fanatycznego dopingu czy opraw. Frekwencja jednak dopisała, miejscowi zapełnili imponujący stadion w 2/3 pojemności.
Na niezwykle daleki wyjazd udała się kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców z Glasgow. Szkoci połączyli przyjemne z … przyjemnym, czyli krótkie wakacje z meczem.

Viktoria Pilzno - NK Maribor
Widzów: 11 158
Gości: 830

Viktoria ma chrapkę na drugi w jej historii awans do Ligi Mistrzów. W drodze do elity piłkarzy wspierał niemal cały stadion (pojemność 13 tys.). W młynie ponad tysiąc fanatyków.

W Pilźnie rok temu gościli kibice Ruchu Chorzów. Po meczu niebiescy usłyszeli kilka ciepłych słów nawet od trenera gospodarzy. Wszystko za sprawą świetnego dopingu pomimo wysokiej porażki, teraz los chorzowian podzielili fani Mariboru. Ci także wypełnili sektor gości do ostatniego miejsca i bardzo żywiołowo dopingowali. Do tego oprawa, złożona z niewielkiej sektorówki, folii i pirotechniki. Namiastka atmosfery meczowej i choreografia poniżej…

Olympique Lyon - Real Sociedad San Sebastian
Widzów: 35 000
Gości: 3 500

Na Stade de Gerland do kompletu zabrakło raptem kilku tysięcy widzów.
Fanatycy gospodarzy rozgrzewają gardła przed meczem:

Wielkie wrażenie zrobili kibice gości, zwłaszcza ze względu na swoją liczbę. Kilka tysięcy Hiszpanów zalało we wtorek Lyon. Fani byli wszędzie, centrum miasta tonęło w biało-niebieskich koszulkach. Efektownie było i na stadionie, goście zostali rozlokowani na dwóch trybunach, a pomimo tego nieźle dopingowali.

FC Pacos de Ferreira - Zenit Sankt Petersburg
Widzów: 5 000
Gości:?

Pacos de Ferreira? Dzielnica Porto słynąca do niedawna głównie z produkcji mebli. Awans do fazy play-off Ligi Mistrzów jest dla „Bobrów” największym sukcesem w 63-letniej historii klubu. Nic więc dziwnego, że tak ważny mecz przyciągnął komplet publiczności. Szkoda tylko, że jeszcze nie została ukończona budowa nowej areny, na 25 tys. miejsc.

PSV Eindhoven - AC Milan
Widzów: 35 000
Gości: ok. 1 200

Komplet widzów na stadionie Philipsa przyciągnęła nie tylko faza play-off, ale i atrakcyjny rywal. Na wejście piłkarzy fani gospodarzy utworzyli kartoniadę w barwach PSV. Efekt co prawda mógł się podobać, ale głównie ze względu na rozmach. Za brakło trochę polotu, fantazji. I nic dziwnego, w końcu oprawę organizował klub, a nie ultrasi… Kartony zostały podniesione bardzo nierówno, a po ich opuszczeniu w młynie fanatycy odpalili świece dymne.

Dinamo Zagrzeb - Austria Wiedeń
Widzów: 21 729
Gości: ok. 1 000

Wielkiej mobilizacji na mecz z Austrią w Zagrzebiu nie było, co dobrze oddało zapełnienie areny (60%). Z dobrej strony pokazali się goście. Blisko tysiąc kibiców z Wiednia to na pewno przyzwoita liczba, nieźle wypadł też doping. Przyjezdni zaprezentowali też prostą oprawę, złożoną z kilkudziesięciu flag.

Oprawa i doping gości:

FK Ludogorets 1947 Razgrad - FC Basel
Widzów: 11 927
Gości: 200-250

Ludogorets to kolejna po portugalskim Paços de Ferreira mało znana piłkarska marka. Bułgarski klub drugi raz próbuje się zakwalifikować do elitarnej Ligi Mistrzów. Spotkanie ze Szwajcarami zostało rozegrane w Sofii, ponieważ arena w Razgradzie nie spełnia wymogów. Trybuny nie wypełniły się nawet w połowie.

Steaua Bukareszt - Legia Warszawa
Widzów: 50 655
Gości: 700

Spore emocje wzbudził w Bukareszcie przyjazd Legii. Fani gospodarzy wykupili wszystkie wejściówki, jedynie sektory buforowe pozostały puste. Co ciekawe kibice Steauy utworzyli dwa młyny za bramkami. Efekt? Całkiem niezły, początkowo legioniści mięli problemy z dosłyszeniem… prowadzącego doping Starucha. Na wejście piłkarzy została zaprezentowana imponująca kartoniada z napisem „UNITY” i charakterystyczną piłką Ligi Mistrzów. Całość uzupełnił transparent z hasłem „Nimeni nu ne poate invinge” (w wolnym tłumaczeniu „Nikt nie może nas pokonać”). Ponadto fanatycy podnieśli transparent wyrażający ich zdanie na temat zamknięcia Żylety”: „Open the gate for ultras”.

Oprawa meczu:

Legioniści zawiedli jeśli chodzi o liczebność. Przed dwoma laty, gdy Wojskowi grali na tym samym stadionie z Rapidem (w ramach fazy grupowej Ligi Europy), w Bukareszcie zameldowało się aż 2 tys. warszawiaków. Tym razem było ich aż trzy razy mniej. To dziwi, bo przecież miał być to wyjazd po marzenia. Widać co niektórzy oszczędzają już na (oby!) wojaże po Europie w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Stowarzyszenie Kibiców Legii wyczarterowało na mecz dwa samoloty, przy czym jedna z maszyn wystartowała z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Powód? Przepraszamy za usterki. Pozostali do Rumuni wybrali się autokarami i samochodami osobowymi. O godz. 17 ubranie w białe koszulki fani zebrali się na placu Piata Uniri, skąd w asyście policji udali się do metra, a potem na stadion. Wchodzenie na sektory zajęło sporo czasu, ponieważ każdy przyjezdny był kontrolowany aż… pięć razy. Nie było mowy więc o wniesieniu na obiekt … zapalniczek czy szczoteczek do zębów. Wszyscy zdążyli jednak na czas wjeść na stadion, na płocie zawisło siedem legijnych flag i dwa transparenty: „Dziękujemy za przyjęcie polskiego rządu w 1939 roku. Prosimy pilnie o powtórkę” i skierowany do właściciela Steauy obecnie przebywającego za kartami „Gigi Becali trzymaj się!”.

Przez pierwsze kilkanaście minut legioniści mieli duże problemy z przebiciem się z dopingiem, ale z czasem, gdy entuzjazm gospodarzy osłabł piłkarze na pewno mogli usłyszeć „Niepokonane miasto, niepokonany klub”, „Jesteśmy zawsze tam” czy „Hymn stolicy”. Po bramce Rumuni ponownie nie dali dojść do głosu gościom. A ci niezrażeni po przerwie nie ustawali w śpiewach, zwłaszcza po golu Koseckiego. Po meczu legioniści czekali w sektorze 40 minut, po czym wyruszyli w drogę powrotną.

Schalke 04 Gelsenkirchen - PAOK Saloniki
Widzów: 52 444
Gości: 4 000

Sporo działo się w Gelsenkirchen. Komplet widzów na Veltins Arena to nie nowość, zwłaszcza przy zmniejszonej pojemności (na mecze pucharowe w młynie są montowane krzesełka). Przez całe spotkanie na trybunach gorąca atmosfera.

Na sektory miejscowych weszło kilkudziesięciu policjantów po tym, jak kibice wywiesili flagę Macedonii (gospodarze utrzymują dobre stosunki z fanami macedońskiego Komiti Skopje) co zostało odebrane jako prowokacja (Grecy są skonfliktowani z sąsiadami od lat).

Na trybunach pojawiło się blisko cztery tysiące Greków. Po części spora w tym zasługa emigrantów, co nie zmienia jednak faktu, że sektory PAOK-u prezentowały się bardzo okazale. Podobnie jak doping, większość gości bawiła się bez koszulek. Żywiołowi Grecy odpalili też trochę pirotechniki.

Fenerbahce Stambuł - Arsenal Londyn
Widzów: 40 735
Gości: 300-400

W gorącym Stambule zaczęło się dziać już na kilkanaście godzin przed meczem – Turcy odpalali w nocy pirotechnikę pod… hotelem piłkarzy Arsenalu. Na stadionie już bez ekscesów, piłkarze gospodarzy mogli liczyć na fanatyczne wsparcie.

Podopieczni Arsena Wenegera pomimo nocnego pokazu fajerwerków nie narzekali na zmęczenie, w przeciwieństwie do swoich kibiców. Kilkusetosobowa grupa londyńczyków mecz oglądała przez dłuższy czas w ciszy, pomimo korzystnego wyniku.

***

Widzów razem: 283 648
Średnia: 28 364


Polecamy