Trenerzy po meczu Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz (KONFERENCJA)
Stomil Olsztyn wyeliminował w I rundzie Pucharu Polski Sandecję Nowy Sącz 2:0. Na temat spotkania wypowiedzieli się Mirosław Jabłoński i Robert Kasperczyk.
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse
Robert Kasperczyk (trener Sandecji Nowy Sącz): Chciałbym przede wszystkim pogratulować drużynie Stomilu i panu trenerowi awansu oraz ciekawego następnego meczu ze Śląskiem Wrocław, o którym też marzyliśmy. Niestety nie udało nam się przebrnąć tej bardzo trudnej, co się okazało, przeszkody. Takie żółte światło dla zawodników, jeżeli chodzi o grę w przekroju 90 minut. O ile w pierwszej połowie mecz był w pełni kontrolowany, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji bramkowych, to jeżeli na tym poziomie nie wykorzystujemy chociaż jednej z nich, no to potem tak to wygląda. Przy bramce przy 1:0 dziecinny błąd Dawida Szufryna, który podał piłkę przeciwnikowi. Szybka kontra, jedno podanie i 1:0. Zamiast przeczekać i dążyć do zdobycia bramki, to kilka minut później dostajemy drugą bramkę, gdzie Rafał Kujawa jest sam w polu karnym, a naszych zawodników jest trzech lub czterech, czyli takie krycie troszeczkę "na radar". Szkoda, bo widać, że po tej drugiej bramce u niektórych chłopców, szczególnie tych młodszych, ta wiara siadła i już ten mecz nie wyglądał dla nas zbyt ciekawie. Jeszcze mieliśmy sporadyczne sytuacje, ale generalnie do utraty pierwszej bramki zespół gospodarzy praktycznie nam nie zagroził. Niestety po bramce zaczęły się powielać błędy. Mamy materiał do przemyśleń, mamy tydzień do pierwszego meczu. Jedyny plus jakiego mogę się doszukiwać, jest to, że nie stało się to w lidze. Za dwa tygodnie jeszcze raz tu przyjedziemy i myślę, że będziemy o ten mecz pucharowy mądrzejsi.
Mirosław Jabłoński (trener Stomilu Olsztyn): Wbrew pozorom wynik 2:0 nie świadczy o tym, że był to dla nas łatwy mecz. Przeciwnie, był to mecz dla nas z wielką niewiadomą. Przystąpiliśmy tutaj w nowym składzie personalnym. Kilku nowych zawodników, dwóch konkretnie, jednak czterech jakby nowych pojawiło się, także nie wiedzieliśmy, jak zespół będzie funkcjonował. Sparingi sparingami, ale dopiero wszystko w lidze będzie się zazębiać. W pierwszej połowie mieliśmy problemy z przeciwnikiem, ciężko było nam skonstruować jakąś dobrą akcję. W zasadzie gra była szarpana, trochę rwana. W przerwie porozmawialiśmy, co zrobić, żeby zacząć grać piłkarsko, tak jak to graliśmy w sparingach, gdyż tutaj nic nam nie szło. W drugiej połowie szczęście się do nas uśmiechnęło, bo zespół gości popełnił błąd, który wykorzystaliśmy. Praktycznie ten błąd zadecydował o wyniku tego meczu. Także na pewno cieszymy się z awansu, ale też bierzemy pod uwagę mankamenty, które jeszcze popełniamy. W lidze nie będzie nam łatwo. Będziemy również mądrzejsi o ten mecz pucharowy. Tak się ułożyło, że gramy ze sobą (z Sandecją - red.) w 2. kolejce.
Nowi zawodnicy zaprezentowali się w sumie nieźle. Nie chcę każdego oceniać indywidualnie, gdyż panowie pewnie to lepiej zrobią ode mnie. Natomiast cieszy mnie to, że nie popełniamy rażących błędów i nowi zawodnicy strzelali bramki. Widać, że ci zawodnicy już w ten zespół się wkomponowali. Nie będzie widać, że z transferami popełniliśmy błędy. To jest istotnie, gdyż w naszej sytuacji finansowej też nie możemy liczyć na nie wiadomo jakie wzmocnienia. Musimy wszystko lepiej poukładać, więc będziemy z zespołem nad tym pracować.