Trener Odry Opole: Rywale zdobyli zasłużone trzy punkty
Po meczu składającym się z dwóch różnych połów Odra Opole wysoko przegrała w Chojnicach z Chojniczanką 1-4. O takich rozmiarach zadecydowały wydarzenia z pierwszego kwadransa spotkania, gdy gospodarze zdobyli trzy gole.
fot. Oliwer Kubus
- Gospodarze zdobyli zasłużone trzy punkty, pierwsza odsłona w ich wykonaniu była imponująca. - oceniał trener niebiesko-czerwonych Mariusz Rumak. - Z naszej strony gra wyglądała tak, jakby walczyli juniorzy z seniorami. Wszystkie piłki stykowe, zdecydowaną większość pojedynków, przegrywaliśmy, byliśmy spóźnieni. Sprawialiśmy wrażenie, jakbyśmy przyjechali tu pograć w piłkę, a nie wygrać.
Szkoleniowiec opolan jednak nie tylko ganił swoich podopiecznych, ale też próbował szukać pozytywów, bo powody ku temu miał po całkiem niezłej w ich wykonaniu drugiej połowie.
- Ta była już zdecydowanie lepsza, a mój zespół pokazał, że jest ambitny i bez względu na wynik grał do ostatniej minuty, a to ma nas znamionować i nawet gdy jest 1-4, to dążmy do tego, by było 2-4 - przedstawiał swój punkt widzenia. - Trudno, teraz trzeba wyciągnąć wnioski. To banał, ale tak to działa i trzeba pójść dalej. Za niedługo kolejne spotkanie.
Rumak miał przy tym zastrzeżenia do pracy sędziów, ale starał się „ugryźć w język”.
- Tak jak do tej pory przez wiele lat nie komentowałem pracy sędziów, tak teraz niech moje milczenie służy za ocenę - komentował przekornie. - Kiedyś zapiszę się na kurs sędziowski, by wiedzieć, o co właściwie chodzi w niektórych sytuacjach.
W znacznie lepszym nastroju, czemu nie ma się co dziwić, był rzecz jasna jego vis a vis w sztabie Chojniczanki.
- Moi piłkarze to spotkanie wyszli bardzo zdeterminowani i z zamiarem zapewnienia sobie jak najszybciej zwycięstwa, co było widać - tłumaczył Przemysław Cecherz. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Wszystkie akcje składne, z pierwszej albo drugiej piłki. Utrzymywaliśmy się przy niej, wreszcie wykańczaliśmy stwarzane sytuacje.
Tak jak trener Odry był zadowolony z drugiej połowy swoich graczy, tak on wręcz przeciwnie.
- Mam pretensje o stare błędy, bo w końcowej fazie akcji zbyt często tracimy piłkę w niewymuszony sposób, przez co robimy o kilka kilometrów więcej niż przeciwnik i to nasz główny problem - obrazował sytuację.