Zimowe okienko transferowe zamknęło się w najsilniejszych ligach. Które gwiazdy zmieniły pracodawców?
W niektórych krajach zimowy okres transferowy potrwa co prawda dużo dłużej. W Polsce np. do 2 marca, a jeszcze dłużej w Norwegii i Szwecji (do 31.03). W najsilniejszych ligach Europy okno zamknęło się jednak w poniedziałek (albo już w piątek, jak w Hiszpanii). Pora więc na pierwsze podsumowania.
Pojedynek Radwańska - Szarapowa coraz bliżej. Zawodniczki testują kort [ZDJĘCIA]
Najgłośniejszym transferem było chyba przejście Fernando Torresa do Atletico Madryt, choć technicznie to tylko wypożyczenie. W przypadku Hiszpana każda zmiana barw to jednak temat na pierwsze strony gazet, nie tylko dlatego, że mówimy o mistrzu świata i dwukrotnym mistrzu Europy. Po prostu każdy transfer Torresa jest od pewnego czasu transferem podwyższonego ryzyka, o czym najlepiej wiedzą działacze Chelsea.
Gdy w styczniu 2011 roku zapłacili za niego Liverpoolowi rekordowe w historii brytyjskiego futbolu 50 mln funtów (58,5 mln euro), wydawało się, że robią znakomity interes, bo w barwach The Reds Hiszpan strzelał gola za golem (w sumie 81 w 142 meczach). Po zmianie koszulki na niebieską nagle stracił jednak skuteczność - dość powiedzieć, że do czerwca zdobył w lidze tylko jedną bramkę. Niewiele lepiej było w kolejnych sezonach, dlatego nikt na Stamford Bridge nie protestował, gdy latem ubiegłego roku Torres został wypożyczony do AC Milan.
W Serie A również jednak zawodził (dziesięć występów, 1 gol) i na początku tego roku znów został wypożyczony. Tym razem do Atletico Madryt - klubu, w którym zaczynał swoją przygodę z piłką. Co ciekawe, wrócił jako piłkarz Milanu, bo Włosi porozumieli się w międzyczasie z Chelsea w sprawie transferu definitywnego.
Na starych śmieciach Torres spisuje się na razie znakomicie. W lidze bramki jeszcze co prawda nie strzelił, ale za to regularnie trafiał w Pucharze Króla - dwa gole w 1/8 finału z Realem Madryt, a później jeden w 1/4 finału z Barceloną.
Transfer Torresa, choć szeroko komentowany, nie był najdroższym, do jakiego doszło zimą w Hiszpanii. Tym razem rekord pobiła Valencia, która zapłaciła Benfice Lizbona 25 milionów euro za Enzo Pereza. Ciekawych wzmocnień dokonał również Villarreal, który wypożyczył z Arsenalu kostarykańskiego napastnika Joela Campbella.
Nie poszaleli za to zimą dwaj potentaci. Barcelona z konieczności, bo zaczął w końcu obowiązywać nałożony na nią za karę przez FIFA roczny zakaz transferów. Real Madryt z kolei gwiazdy ściągał latem (James Rodriguez, Toni Kroos). Tym razem postawił na przyszłość, sprowadzając 21-letniego Lucasa Silvę i 16-letniego Martina Odegaarda.
Nie próżnowały zimą również włoskie kluby. Najbardziej aktywny był Inter Mediolan, który sprowadził Xherdana Shaqiriego (za 15 mln euro z Bayernu Monachium), Lukasa Podolskiego (półroczne wypożyczenie z Arsenalu) i Marcelo Brozovicia (wypożyczenie z Dinama Zagrzeb z opcją transferu definitywnego). Najgłośniej było jednak ostatnio o Samuelu Eto'o, który w styczniu przeszedł z Evertonu do Sampdorii.
W nowym klubie zdążył jednak spędzić zaledwie sześć dni i już mówi się, że był to transferowy niewypał, i to gigantyczny. Powód? Po przegranym 1:5 meczu z Torino (Kameruńczyk pojawił się na murawie w 71. minucie) trener Siniša Mihajlović zarządził w poniedziałek dwa treningi. Nie spodobało się to Eto'o, który po pierwszym opuścił boisko, nie konsultując tego z trenerem, a potem... pojechał na wycieczkę do Mediolanu. Włoskie media już spekulują, że były gwiazdor Barcelony i Interu długo w Genui nie zostanie.
W Niemczech najgłośniejszym transferem było dopięte dosłownie w ostatniej chwili przejście André Schürrlego z Chelsea do VfL Wolfsburg. Kosztował 32 mln euro, a kwota ta może jeszcze wzrosnąć w zależności od spełnienia zapisów zawartych w umowie. The Blues pozyskali za to za 27 milionów funtów Juana Cuadrado z Fiorentiny.
Kluby zmieniali w tym roku również reprezentanci Polski. Najwięcej kontrowersji wywołał transfer Łukasza Szukały, który rumuńską Steauę Bukareszt zamienił na arabski Al-Ittihad FC. Finansowo na pewno na tym nie straci, pytanie tylko, czy nie odbije się to na formie reprezentacyjnego stopera.
Niemiecki Werder Brema na turecki Çaykur Rizespor zamienił Ludovic Obraniak i na razie wygląda na to, że była to słuszna decyzja. W Niemczech grywał sporadycznie, w Turcji (gdzie trafił na zasadzie wypożyczenia) zdążył już nie tylko zadebiutować, ale nawet strzelić bramkę w ligowym spotkaniu z Genclerbirligi.
Nowych pracodawców znaleźli również inni reprezentanci Polski, m.in. Waldemar Sobota (wypożyczenie z Club Brugge do FC St. Pauli), Mateusz Klich (z VfL Wolfsburg do 1. FC Kaiserslautern, kontrakt do 2018 roku) i Sebastian Mila, który przeszedł ze Śląska Wrocław do Lechii.
Gdańszczanie to zimowi królowie polowania, bo ściągnęli również m.in. Jakuba Wawrzyniaka z Amkara Perm i Grzegorza Wojtkowiaka z TSV 1860 Monachium. Bank rozbiła jednak Legia Warszawa, płacąc Zawiszy Bydgoszcz 800 tys. euro za Michała Masłowskiego.