Transfery AS Monaco a finansowe fair play, czyli jak znaleźć lukę w przepisach
AS Monaco jeszcze przed oficjalnym otwarciem letniego okienka transferowego przyprawiło o zawroty głowy futbolową Europę. Francuzi kupują na potęgę i to nie byle kogo. Carvalho, Moutinho, Rodriguez, Falcao... i to wcale nie musi być koniec. Zastanawiacie się pewnie: jak to jest możliwe?
AS Monaco po krótkiej przerwie wraca do Ligue 1. Co więcej, drużyna ze Stade Louis II zamierza zrobić to z hukiem. Dużego hałasu już narobiła, a wszystko za sprawą głośnych transferów, które wstrząsnęły piłkarską Europą.
Krótkie wyjaśnienie skąd AS Monaco (klub oczywiście z tradycjami, finalista Ligi Mistrzów z 2004 roku) ma pieniądze. Pod koniec 2011 roku klub przejął rosyjski oligarcha Dmitrij Rybołowlew. Od tamtego czasu pompuje w klub niebotyczne sumy, a w tym okienku transferowym zamierza wydać 200 mln euro. O tym, że nie żartuje przekonujemy się w ostatnich dniach.
Zaczęło się od sprowadzenia dwójki zawodników z FC Porto - Jamesa Rodrigueza i Joao Moutinho. W pakiecie kosztowali oni 70 mln euro, czyli tyle, ile niektóre, całkiem poważne kluby, mają rocznego budżetu. Niedługo potem do zespołu z księstwa Monako dołączył Ricardo Carvalho - doświadczony obrońca z Realu Madryt. Największe podniecenie pojawiło się jednak wtedy, kiedy klub ogłosił, że stara się o Radamela Falcao z Atletico Madryt. O Kolumbijczyka zabiegały takie tuzy światowej piłki jak Real czy Chelsea. Tymczasem zawodnika, który strzela bramki, jak na zawołanie kupuje beniaminek Ligue 1! Podobno wyłożono za niego 60 mln euro. To nie koniec zakupów Rybołowlewa. Monaco chce ściągnąć do siebie bramkarza Barcelony - Victora Valdesa - oraz obrońcę Blaugrany, Erica Abidala. Rynek transferowy jest w tym okienku wyjątkowo gorący.
AS Monaco a finansowe fair play
W dużym skrócie UEFA Financial Fair Play oznacza, że kluby nie mogą wydawać więcej niż zarabiają. W przeciwnym wypadku mogą zostać wykluczone z europejskich pucharów. I teraz na scenę wchodzi beniaminek ligi francuskiej, który zamierza wydać bagatela 200 mln euro na transfery. To, że złamie zasadę finansowego fair play jest więcej niż pewne. Wie o tym także Michel Platini, który jednak zdaje się mieć uwiązane ręce: - UEFA nie może nic zrobić w tym roku, bo nie ma ich [AS Monaco - przyp.red.] w pucharach. Kwestią otwartą jest sprawa następnego roku.
W efekcie powstaje bardzo ważna luka zasady finansowego fair play. Federacja nie może nic zrobić, jeśli zespół nie występuje w Lidze Europy lub Lidze Mistrzów (czyli obszarze uefowskich działań). Platini i spółką nie mogą się bowiem mieszać we francuską piłkę. Jeśli AS Monaco dostanie się do europejskich pucharów w przyszłym sezonie, to sprawa oczywiście będzie wyglądała inaczej. Na razie jednak klub Rybołowlewa może sobie łamać zasady ile wlezie.
We Francji też przestają lubić AS Monaco
- Jest to dla mnie trochę trudne do zrozumienia. Wygląda na to, że francuska piłka lubiła AS Monaco tak długo, jak drużyna ta nie wygrywała - komentuje Michel Platini.
Chodzi o spór na linii Monaco - reszta Francji. Księstwo Monako, jako odrębnym tworem państwowym, posiada także różne od francuskiego prawo. W kwestii futbolu interesującą wszystkich sprawą są podatki, które w księstwie także są inne. Obywatele Monako są zwolnieni z płacenia podatku dochodowego, a osoby fizyczne nie płacą podatku kapitałowego i podatku od nieruchomości. W efekcie stawia to AS Monaco w uprzywilejowanej sytuacji, szczególnie z zapasami finansowymi rosyjskiego oligarchy rządzącego klubem. Raban podniosły inne kluby Ligue 1, którym nie podoba się to, że ktoś mógłby mieć lepiej od nich. Sondowano możliwość wykluczenie Monaco z rozgrywek najlepszej ligi we Francji, chyba, że ta przeniesie swoją siedzibę w granice państwa francuskiego. Tak, żeby płaciła podatki takie same jak inni. AS Monaco oczywiście się na to nie zgadza i z francuską piłką, w osobie LFP (Ligue Professionelle de Football), chce iść do sądu.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida