Torino - Milan LIVE! Glik zatrzyma Rossonerich?
AC Milan nieco przysnął na początku roku 2015 roku. Mało tego, podczas tego niedźwiedziego snu kibicom przyśnił się koszmar, w którym ich pupile przegrali z Sassuolo i to na własnym stadionie. Teraz "rossoneri" zmierzą się w meczu wyjazdowym z Torino i zapewne zrobią wszystko, żeby początek roku nie kojarzył się z postacią głównego bohatera serii "Koszmar z ulicy wiązów" Freddiego Krugera. A co jeśli Milan straci punkty? Wówczas nowy rok będzie stał dla Filippo Inzaghiego pod znakiem koszmaru z ulicy Filippo Turati.
Torino nie powinno być dla Milanu takie straszne. W końcu zespół prowadzony przez trenera Giampiero Venturę zajmuje dopiero 14. pozycję w tabeli. Oprócz tego w składzie turyńczyków nie ma już najskuteczniejszych strzelców minionego sezonu - Ciro Immobile i Alessio Cerciego. Języczkiem u wagi może być w dzisiejszym spotkaniu ten drugi. Po zakończeniu ubiegłego sezonu przeszedł on do Atletico Madryt, ale teraz został wypożyczony do Milanu i kto wie, czy nie wystąpi on w spotkaniu przeciwko swojej byłej drużynie. Filippo Inzaghi zapowiada, że Cerci raczej nie wybiegnie w pierwszym składzie ze względu na braki w przygotowaniu fizycznym, ale to nie znaczy, że nie wejdzie na boisko w drugiej połowie.
Kluczowi zawodnicy z zeszłego sezonu odeszli z Torino, ale Kamil Glik został i wciąż odgrywa główną rolę w szeregach obronnych "il Granata". Polak rozegrał w tym sezonie już 14 spotkań i strzelił cztery bramki, dzięki czemu jest najskuteczniejszym strzelcem do spółki z Fabio Quagliarellą. Teraz Glik będzie musiał się raczej skupić na defensywie, a przede wszystkim na Jeremy Menezie, który jak do tej pory ośmiokrotnie trafiał do siatki rywali.
W meczu z Torino w MIlanie nie będzie mógł zagrać drugi najskuteczniejszy snajper - Keisuke Honda. Japończyk przebywa obecnie na zgrupowaniu reprezentacji, rywalizującej w rozgrywkach o Puchar Azji i jego absencja potrwa jeszcze kilka tygodni. Filippo Inzaghi nie będzie mógł również skorzystać z kontuzjowanych Daniele Bonery i Marco van Ginkela.
Trudno jednoznacznie wskazać w tym meczu faworyta. Jednak bukmacherzy dają więcej szans ekipie gospodarzy. Jeśli tak się stanie to Filippo Inzaghi będzie miał poważny problem w najbliższych tygodniach i kto wie czy nie skończy się podobnie jak w przypadku Clarence'a Seedorfa, bo przecież nikt nie jest na tyle silny, żeby przeżywać te same koszmary tydzień po tygodniu.