menu

TOP 15 najgorszych transferów w Ekstraklasie [RANKING]

24 maja 2017, 13:10 | JCZ

Liga na finiszu, więc to właściwy moment, żeby sprawdzić, kto nie trafił z transferami. Lista wpadek jest naprawdę długa. My postanowiliśmy zawęzić ją do piętnastu nazwisk. Oto najgorsze transfery w LOTTO Ekstraklasie w okienkach letnim i zimowym sezonu 2016/17.


fot. Szymon Starnawski
Jeszcze chwilę temu zakładał koszulkę Celtiku w meczach Ligi Europy. Wydawało się, że jeśli nie wciągnie ligi nosem, to przynajmniej strzeli parę goli. Tak się nie stało. Wiosną zagrał w ośmiu meczach i w żadnym z nich nie wpisał się na listę strzelców. W czerwcu pewnie powróci do Glasgow.
fot. Bartek Syta / Polska Press
W tym przypadku powiedzenie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki jest jak najbardziej słuszne. Łotysz kompletnie przegrał rywalizację w ataku z o wiele młodszym Jarosławem Niezgodą (a ostatnio z Jakubem Arakiem). Zagrał 13 razy i ani razu nie trafił do siatki.
fot. Maciej Gapinski
Zapowiedzi były takie, że chwyci za kierownicę i pokieruje nią w rejony pożądane przez mistrza Polski. Tak się nie stało. Gruzin w paru spotkaniach, w których dostał szansę (może poza jednym) był do bólu przeciętny. Coś jak Ondrej Duda tylko do potęgi drugiej. Transferowa klapa – bez dwóch zdań.
fot. Bartek Syta
W Śląsku to jednak nie potrafią stawiać na młodych. Jedynego obiecującego bramkarza (Jakuba Wrąbla) wysłali do Olimpii Grudziądz (tam też wysłali napastnika Karola Angielskiego, który zaczął ładować gola za golem). Co w zamian? A np. Słowak, który przegrał rywalizację z Mariuszem Pawełkiem. Przyznajmy, to spora sztuka...
fot. Fot. Karolina Misztal
To jeden z najdziwniejszych transferów w tym sezonie. Odbył się poza plecami ówczesnego trenera "Słoni", Czesława Michniewicza. Co więcej, kosztował spore pieniądze (200 tys. złotych), choć nie dawał żadnej gwarancji na sukces! Słowak – tak jak wielu jego rodaków w Niecieczy - nie spełnił oczekiwań. Zagrał kilka bezbarwnych meczów. Leczy kontuzję.
fot. Karolina Misztal
Ten obieżyświat z Austrii również się nie sprawdził. Zagrał ledwie w czterech spotkaniach, po czym został pogoniony (kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron na początku stycznia). Teraz próbuje sił w Izraelu (wcześniej Chorwacja i Turcja).
fot. Piast Gliwice
Ściągnięto go na prośbę Besnika Hasiego. Łagodnie rzecz ujmując nie okazał się tak ceny jak Vadis Odjidja-Ofoe. Wybrał imprezy w kameralnym gronie, zamiast ciężkiej pracy. Wrócił zimą tam, skąd przybył. Dopowiemy tylko, że w Belgii zdążył strzelić już dwa gole.
fot. Bartek Syta
Jak widać osławiony pion skautingowy "Kolejorza" również zalicza nietrafione strzały. Z tymże ten jest dość nieszczęśliwy. Ledwie Chorwat poznał szatnię, stadion i otoczkę ligi, a już musiał odwiedzić gabinet lekarski. Nie zdążył nawet zadebiutować - na początku kwietnia przeszedł artroskopię. Ciekawe czy mimo to w lipcu klub zasiądzie z nim do stołu i zaproponuje przedłużenie wygasającej umowy?
fot.
W Gdyni uwierzono, że podniesie jakość defensywy. Stało się jednak zupełnie inaczej – obniżył ją. Wiele meczów zawalił. Przez jego proste błędy beniaminek tracił bramki, a co za tym idzie cenne punkty. Zauważył to jeszcze trener Grzegorz Niciński i odsunął zawodnika od składu. Problem polega na tym, że nie miał za bardzo kim go zastąpić. Dlatego żółto-niebiescy dalej są w dołku.
fot. Wojciech Wojtkielewicz
Od początku ten ruch wydawał się być pozbawiony sensu. Beniaminek walczący o utrzymanie wziął w połowie tej drogi napastnika, który strzelił... jednego gola. Może ze względu na to, że w całym poprzednim sezonie miał ich jedenaście? Ale tak się chyba decyzji nie podejmuje. Chorwat oczywiście okazał się niewypałem. Wobec kontuzji wypożyczenie postanowiono skrócić o przeszło miesiąc. Zdobywanie bramek powierzono Rafałowi Siemaszce, piłkarzowi z regionu. Wywiązuje się z tego zadania bardzo dobrze, dając do zrozumienia, że złoty środek był bliżej niż się wydawało.
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
Liga brutalnie się z nim obeszła. Miał iść śladem największych (to nie żart – pisano, że może być drugim Lewandowskim), tymczasem jest na równi pochyłej. Wypożyczenie do Śląska nie okazało się impulsem – ono go pogrążyło. W całym sezonie rozegrał 31 meczów (20 w Pogoni, 11 w Śląsku). Zdobył – uwaga! - jedną bramkę.
fot. Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
W Zawiszy Bydgoszcz rzeczywiście czarował. Pomógł zdobyć Puchar i Superpuchar Polski. Potem przytrafił mu się jednak nieudany epizod w Jagiellonii Białystok, który poprawia teraz... jeszcze gorszym we Wrocławiu. Pal licho, że zmarnował tę czy inną akcję – zdarza się. W wielu meczach sprawiał wrażenie jakby mu nie zależało. Jest symbolem słabości wielonarodowej drużyny, która męczy się w walce o ligowy byt.
fot. Fot. Lukasz Kaczanowski/Kurier Lubelski/Polska Press
Chwalono go za grę tyłem do bramki, siłę i start do piłki. W praniu wyszło wszystko inaczej. Nigeryjczyk mający długą przerwę po graniu w Chinach ani trochę nie nawiązał do swoich występów w Norwegii (doznał też urazu). Zamiast czarować na boisku, stał się pośmiewiskiem. Zapamiętana będzie jego kontuzja przez źle dobrane obuwie, a także pomylenie Stadionu Narodowego z obiektami treningowymi Legii... Na zdjęciu Chima Chukwu jeszcze barwach Molde podczas meczu z Legią w LE
fot. Bartek Syta
To zdecydowanie najgorszy transfer sezonu. Czech, z przeszłością w reprezentacji narodowej i występami m.in. w CSKA Moskwa czy ostatnio Bursasporze, miał z marszu stać się tak dobry jak poprzednicy, czyli Nemanja Nikolić oraz Aleksandar Prijović. Nawet w połowie nie okazało się to prawdą. Napastnik zawiódł na całej linii. Szybko został odesłany na ławkę. W pewnym momencie trener Jacek Magiera wolał zaufać Michałowi Kucharczykowi, czyli temu, z którego połowa widowni przy Ł3 się naśmiewa. Obecnie zaś stawia na przesuniętego do ataku Miroslava Radovicia. Los Necida jest przesądzony. W Legii nie ma czego szukać.
fot. Piotr Hukalo
ONI RÓWNIEŻ NIE BŁYSNĘLI: Robert Litauszki (Cracovia), Jakub Bartkowski (Wisła Kraków), Mateusz Lewandowski (Śląsk Wrocław), Slaven Jurisa (Górnik Łęczna), Mate Cincadze (Pogoń Szczecin), Deimantas Petravicius (Zagłębie Lubin), Hugo Videmont (Wisła Kraków), Martin Nespor (Zagłębie Lubin), Gino van Kessel (Lechia Gdańsk), Edvinas Girdvainis (Piast Gliwice), Dragomir Vukobratović (Górnik Łęczna), Szymon Lewicki (Arka Gdynia).
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Start może i miał całkiem niezły, ale z każdym kolejnym występem było coraz gorzej. Pożegnał się w kiepskim stylu, bo samobójem i czerwoną kartką w przegranym 0:4 meczu z Legią Warszawa. Wrócił do kraju.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
1 / 17