Top 10 transferów w Ekstraklasie przed sezonem 2012/2013 (ZDJĘCIA)
Niestety obecne okno transferowe w naszej lidze jest dosyć ubogie, jeśli chodzi o realne i poważne wzmocnienia. Kluby głównie się osłabiają, a jeśli już kogoś sprowadzają, to zazwyczaj są to transfery bezgotówkowe.
Dziwi to zwłaszcza w przypadku Wisły i Legii (znaczące zyski wygenerowane przez dobre występy w pucharach oraz oszczędności po rozwiązaniu kontraktów z dobrze opłacanymi, lecz nie potrzebnymi już piłkarzami), jak i Lecha (zyski z transferów Rudneva i Kriwca). Deprymuje głównie fakt, iż nasze zespoły za długo czekają na negocjacje nowych kontraktów z zawodnikami, których umowy dobiegają już końca. Piłkarze często wybierają wtedy oferty innych klubów, które nie musząc płacić za transfer, a mogą zaproponować im zdecydowanie wyższą gażę. Mimo niezbyt ciekawego okresu transferowego, kilka transakcji przeprowadzonych przez kluby naszej Ekstraklasy zasługuje na wyróżnienie. Przedstawiamy subiektywny ranking wzmocnień dokonanych przez czołowe polskie zespoły w trwającym obecnie oknie transferowym.
10. Michal Papadopulos (Zagłębie Lubin) – 27-letni napastnik ma niewątpliwie bardzo ciekawe CV. Rozegrał 6 spotkań w czeskiej reprezentacji, a także spędził kilka sezonów w naprawdę mocnych klubach. Jednak w Arsenalu nie dano mu prawdziwej szansy (wszedł na zmianę w jednym meczu pucharowym), a w Leverkusen pokazał prawdziwą indolencję strzelecką. Rozegrał 19 ligowych spotkań nie strzelając bramki. Nieco lepiej było w SC Heerenveen. Ostatnio w Rostowie też jednak nie błyszczał. Mimo to, jak na polskie realia może to być całkiem niezły napastnik. Zagłębiu przyda się na pewno jego doświadczenie.
9. Rafał Grodzicki (Śląsk Wrocław) – Człowiek mający być zbawieniem obrony wrocławian, to piłkarz niezłym ale nic poza tym. Owszem potrafi zagrać świetne spotkanie, kiedy jest wręcz nie do przejścia. W pamięci utkwiło nam jednak kilka jego błędów z mimo wszystko bardzo udanego poprzedniego sezonu dla byłego już obrońcy „Niebieskich”. Tragiczny w skutkach był zwłaszcza ten w meczu z Polonią, kiedy dał się ograć jak junior Sultesowi, a Czech ustalił wynik meczu. Na korzyść jego sprowadzenia przez Śląsk przemawia to, że wrocławski klub nie musiał płacić Ruchowi ani złotówki.
8. Jorge Salinas (Legia Warszawa) – Jest to najnowszy transfer „Wojskowych”. Piłkarz podpisał już kontrakt, ale na razie nie może jeszcze grać w oficjalnych meczach. Trwa obecnie załatwianie procedur umożliwiających zgłoszenie go do rozgrywek. Paragwajczyk może nie imponuje warunkami fizycznymi, ale podobno jest całkiem nieźle wyszkolony technicznie. Jest to rozgrywający, który zapewne wzmocni rywalizację w linii pomocy. Tym bardziej, że Jan Urban powiedział niedawno, iż dla Salinasa widzi miejsce wyłącznie w pierwszym składzie. Przez 3 ostatnie sezony grał w lidze słowackiej w zespole AS Trencin. Poziom rozgrywek może nie powala, ale należy zaznaczyć, że rozegrał tam 66 spotkań strzelając 14 bramek, co jak na tak młodego zawodnika jest wynikiem naprawdę niezłym. Jeśli spełni pokładane w nim nadzieje, to Legia jeszcze wiele może na nim w przyszłości zarobić.
7. Marek Saganowski (Legia Warszawa) – Wielu uważa ten transfer za zupełnie niepotrzebny, nic nie wnoszący do zespołu. Skoro Saganowski nie błyszczał w ŁKS, to czy może być wzmocnieniem Legii? Pamiętajmy jednak, jak wyglądała sytuacja w jego poprzednim klubie. Nie było warunków nawet na dobre przygotowanie się do rozgrywek. W tamtej drużynie nie było zawodnika, który się wyróżniał, a Saganowski co by o nim nie mówić, kilka bramek strzelił. Obecną przygodę w Legii rozpoczął bardzo udanie. W pierwszym meczu przy Łazienkowskiej ustrzelił hat-tricka. Musimy jednak mieć na uwadze, jaka była klasa przeciwnika i ile w tym meczu "Sagan" sytuacji zmarnował. Jeśli jednak dobrze wejdzie w sezon i wywalczy sobie na stałe miejsce w pierwszej jedenastce, może strzelić spokojnie kilkanaście bramek w rozgrywkach. Tym bardziej, że w nowym-starym klubie ma kto mu zagrywać dobre piłki.
6. Wojciech Łuczak (Górnik Zabrze) – To może być świetny transfer Górnika. Interesowało się nim kilka klubów z Ekstraklasy, ale Wojtek wybrał właśnie ofertę z Zabrza. Poprzedni sezon w pierwszoligowej Bogdance miał znakomity. O ile pierwsza runda w jego wykonaniu nie była jeszcze rewelacyjna, to już poprzednią miał naprawdę nieprawdopodobną. 23-latek tylko wiosną strzelił 10 bramek i miał 14 asyst! Co więcej, pomocnik potrafi zdobywać naprawdę cudowne gole. Wiele z tych, które strzelił w poprzednim sezonie były kandydatami do bramki kolejki. Zawodnik miał już okazję zaprezentować się w Ekstraklasie. Jednak w barwach Cracovii furory nie zrobił. Teraz ma być jednak inaczej. Możemy być pewni, że jeśli podtrzyma dyspozycję z poprzedniej rundy, to zbyt długo przy Roosevelta grać nie będzie.
5. Sylwester Patejuk (Śląsk Wrocław) - Kolejny bezgotówkowy transfer dokonany przez wrocławian. Doświadczony skrzydłowy w barwach Podbeskidzia zaliczył najlepszy sezon w karierze. Co więcej, był to dopiero jego pierwszy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Patejuk ma świetną lewą nogę. Dobrze bije stałe fragmenty gry, potrafi groźnie uderzyć. Jest zawodnikiem bardzo ambitnym. Nie boi się zaryzykować oddania strzału z dalszej odległości. Po odejściu Madeja, Śląsk znalazł bardzo wartościowego następcę.
4. Michał Pazdan (Jagiellonia Białystok) – Górnik nie zarobił na odejściu tego piłkarza nawet złotówki i ma czego żałować, bo to obrońca nad wyraz solidny. W tym roku skończy 25 lat. Nie można już więc rozpatrywać go w kategoriach talentu. Jeśli jednak będzie się dalej rozwijał i nabierze jeszcze doświadczenia, które jest niezbędne na jego pozycji, to pewnie dostanie swoją szansę w reprezentacji. To piłkarz lepszy niż choćby tak często ostatnio powoływany do kadry Tomasz Jodłowiec. Jest to zawodnik, który powinien dać Jagiellonii spokój w tyłach. Wydaje się być świetnym transferem na newralgiczną pozycję w drużynie Tomasza Hajty. Nie ma nawet sensu porównywać jego umiejętności chociażby z możliwościami przesłabego Luki Gusicia, który tak często gościł w pierwszym składzie drużyny z Białegostoku w poprzedniej rundzie.
3. Gergo Lovrencsics (Lech Poznań) – Wydaje się, że Lech zrobił dobry interes sprowadzając niespełna 24-letniego skrzydłowego z Węgier. Zawodnik ten potwierdził swoje możliwości w debiucie w meczu z Żetysu Tałdykorgan, strzelając bramkę i zaliczając asystę. Przebojowy piłkarz przychodzi do zespołu z Poznania z tej samej ligi co niegdyś Artiom Rudnev. Wątpliwe by był w Poznaniu gwiazdą pokroju Łotysza, niemniej jednak może być wyróżniającą się postacią naszej ligi. Węgier został wypożyczony do Lecha na rok. „Kolejorz” zastrzegł sobie jednak możliwość pierwokupu.
2. Dusan Pernis (Pogoń Szczecin) - Transferowa zagadka. Reprezentant Słowacji, stojący wyżej w hierarchii niż Kuciak czy Kelemen przechodzi do beniaminka Ekstraklasy. Nowy nabytek "Portowców" przez ostatnie 2,5 roku był ostoją bramki Dundee United. Niedawno był na testach w Leicester City, a podobno interesowała się nim także Aston Villa. Dusan wywołał niemałe zdziwienie swoim wyborem, zarówno w polskich jak i zagranicznych mediach. Skończył mu się kontrakt, więc na brak ofert zapewne nie mógł narzekać. Dziennikarze w Szkocji pisali, że Słowak posiada umiejętności pozwalające poradzić mu sobie nawet w Premier League. Niech o oczekiwaniach w stosunku do jego osoby świadczy fakt, że Grzegorz Smolny, a więc osoba odpowiedzialna za ten transfer, mówi o najlepszym zakupie dokonanym przez klub w ciągu ostatnich 5 lat. Wydaje się to być świetny transferowy ruch Pogoni. Chociaż ta pozycja była ostatnią, która wymagała wzmocnienia w zespole beniaminka Ekstraklasy.
1. Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków) – Powrót pod Wawel po 2 latach spędzonych w Turcji. Obrońca spędził wcześniej w Wiśle 11 długich sezonów, zdobywając w tym czasie 6 mistrzostw Polski, a także 2 krajowe puchary i 1 Puchar Ligi. Niewątpliwie Głowacki nie jest do końca spełnionym zawodnikiem. Rozwój jego kariery od zawsze hamowały kontuzje. Jeszcze nie tak dawno był filarem obrony reprezentacji, gdzie jednak zdarzało mu się zawalać ważne spotkania. Mimo wszystko w Wiśle powinien być czołowym zawodnikiem. Jeśli tylko dopisywać mu będzie zdrowie, to defensywa „Białej Gwiazdy” powinna być jedną z mocniejszych w lidze. Arek po powrocie może grać jeszcze lepiej niż w ostatnim sezonie spisywał się Michał Żewłakow w barwach Legii Warszawa.