menu

Tonący brzytwy się chwyta. Bartłomiej Grzelak na ratunek Cracovii

16 marca 2012, 10:18 | Jacek Żukowski/Gazeta Krakowska

W czwartek na treningu Cracovii pojawił się Bartłomiej Grzelak, który ma zostać piłkarzem "Pasów". Klub negocjował z nim warunki kontraktu i wszystko wskazuje na to, że Grzelak będzie grał w Krakowie.

Zawodnik przeszedł badania wydolnościowe, które wypadły pozytywnie. Piłkarz zwiąże się z Cracovią na dziewięć meczów, które pozostały do końca tego sezonu. Co będzie dalej, zależy od postawy napastnika w tych spotkaniach. Grzelak to postać doskonale znana w polskiej ekstraklasie. Ostatnio był zawodnikiem Jagiellonii Białystok, ale nie zagrał w tym klubie ani razu, bo w zimie ubiegłego roku, zaraz po związaniu się z białostockim klubem, uległ poważnej kontuzji - zerwał więzadła w kolanie.

Z zespołem przygotowywał się do rundy wiosennej, ale niedawno rozwiązał z nim kontrakt.

Grzelak rozegrał 85 spotkań w polskiej ekstraklasie, zdobył 19 goli w barwach Orlenu Płock (jest wychowankiem tego zespołu), Widzewa Łódź i Legii Warszawa. Występował też w rosyjskim Sibirze Nowosybirsk.

- Moja obecność w Krakowie to wspólna inicjatywa moja i trenera - mówi Bartłomiej Grzelak. - Jestem w stu procentach przygotowany do sezonu, przeszedłem cały cykl przygotowawczy, byłem na dwóch obozach, czuję się bardzo dobrze. Zgłosiłem możliwość gry już w niedzielnym meczu ze Śląskiem, na treningu wyglądałem myślę, że nieźle, a choć zajęcia były ciężkie, dobrze je zniosłem. Patrzę więc optymistycznie.

Odnośnie rozwiązania kontraktu z Jagiellonią, to nie chciałbym się wypowiadać na ten temat, bo zastrzegliśmy to sobie w umowie. Miesiąc od momentu rozwiązania umowy w Białymstoku spędziłem czynnie, codziennie trenowałem, więc fizycznie czuję się dobrze.

Grzelak w szatni Cracovii zastał dobrze sobie znanych zawodników - choćby Sebastiana Szałachowskiego, z którym zna się z Legii Warszawa, Sławomira Szeligę, z którym miał styczność w Widzewie Łódź. Zawodnik nie boi się przychodzić do ostatniej drużyny w tabeli ekstraklasy. - Nie bałem się nigdy trudnych decyzji - mówi napastnik. - Uważam, że to jest ciekawy zespół, któremu należy się miejsce w ekstraklasie. Nie mówię że z przydziału, ale ma ładny stadion, kibiców, dobrą infrastrukturę.

Cała ta otoczka jest niezła, dobrze byłoby, aby nadal był w ekstraklasie. Nie ukrywam, że moja sytuacja była dość skomplikowana, rok nie grałem, nie było tak, że mogłem sobie przebierać w ofertach. - Robił badania wydolnościowe, w treningu wyglądał przyzwoicie, zgłosił akces pomocy - mówi trener Tomasz Kafarski. - Zawodnik nie był testowany, sprawdzaliśmy tylko wydolność, by zobaczyć czy i kiedy będzie gotowy do gry. Nie wyglądał gorzej niż pozostali napastnicy. Mamy jeszcze kilka dni do meczu, a wiadomo, że w ataku jest rzeczywiście problem. Będę rozważał możliwość jego gry we Wrocławiu. Propozycja jego występów u nas padła przed meczem z ŁKS-em, ale by ją rozważyć, musiałem zobaczyć jak będą się prezentować nasi napastnicy w boju w Łodzi. Skoro Grzelak, piłkarz wysokiego formatu, chce nam pomóc, to ja nie mówię "nie".

Grzelak był już przymierzany do Cracovii za kadencji trenera Stefana Majewskiego, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. - Kiedyś było coś na rzeczy, lecz rozeszło się po kościach, skoro nie było mnie tutaj - kwituje zawodnik. - Ostatnio grałem w Sibirze Nowosybirsk i miło wspominam ten okres. Musiałem wracać do Polski, bo urodziło mi się dziecko. Jak wypadnie jego powrót na krajowe boiska? Przekonamy się już być może w niedzielę.

Gazeta Krakowska