Tomaszewski: Nigdy nie powiem, że Smuda jest gejzerem intelektu
- Jakikolwiek będzie wyrok, i tak nigdy nie zmienię o moim koledze, z którym się dobrze znam, Franku Smudzie, opinii. Nigdy nie powiem, że jest gejzerem intelektu. Dlaczego? Dlatego, że jego wypowiedzi przeszły do klasyki - mówi Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski.

fot. paweł łacheta
Wykupił Pan pay-per-view?
(śmiech) Proszę nie zadawać retorycznych pytań. Za darmo ich nawet nie oglądałem. To jest dla mnie reprezentacja PZPN, a nie Polski. Bojkotuję ją od dawna i nie zamierzam tego zmieniać.
Nawet gdy Franciszka Smudę zastąpił Waldemar Fornalik?
Jestem zwolennikiem Waldka, ale gdy widzę, jak wokół niego kręci się Antoni Piechniczek, to mam do niego apel: Waldek, czy ty jesteś selekcjonerem, czy polekcjonerem PZPN? Po co tam jest Piechniczek? Nie chcę wierzyć w to, że steruje Fornalikiem, ale tak to wygląda. Nieważne, co ja widzę, czy wy. Ale to widzą zawodnicy. Waldek musi się od tego towarzystwa odczepić, bo nie będzie miał autorytetu wśród piłkarzy. Co oni mogą sobie pomyśleć? Bo gdyby Waldek wygrał rywalizację o posadę selekcjonera z Orestem Lenczykiem, z Maciejem Skorżą, z Michałem Probierzem czy Piotrem Nowakiem, to zawodnicy by powiedzieli: "No tak, wygrał z poważnymi rywalami". A tak, no z kim on wygrał? Z Jackiem Zielińskim, asystentem Smudy, czyli byłoby to samo i z Jerzym Engelem. Zawodnicy to widzą i jest jak w bajce o prostytutce i orkiestrze, czyli k... coś tu nie gra.
Jest sens rozmawiać o meczu z Czarnogórą?
Nie ma sensu. Jeśli my, 40 milionowy naród, gramy z reprezentacją Łodzi, bo mniej więcej ma taką samą liczbę ludności co Czarnogóra, to jak my możemy cieszyć się z remisu? Na Boga! W dwóch pierwszych meczach powinno być sześć punktów. Poza tym stał się skandal, skandal i jeszcze raz skandal. Drużyna Fornalika i PZPN powinna wygrać ten mecz walkowerem. Przemek Tytoń mógł się przewrócić, gdy wokół niego latały petardy. Przecież ci kibole mogli mu zrobić krzywdę. To jest takie cwaniactwo niesportowe, ale skoro oni zrobili to nieraz, powinien dać się znieść opiece medycznej. Jak ma się naprzeciwko siebie frajerów, to trzeba ich wykorzystać. Chwała, że chcieli grać sportowo, ale w konsekwencji stracili dwa punkty. I jeszcze jedna sprawa. Jak to możliwe, że Ludovic Obraniak opuszcza zgrupowanie? On czuje się Polakiem czy Francuzem? Rozumiem, że za czerwoną kartkę nie zagra z Mołdawią, ale jeśli jest w tej drużynie, to powinien pomóc temu, kto będzie grał za niego. A on się pakuje i wyjeżdża. To antyprofesjonalizm. Dlaczego po meczu z Grecją na Euro nie wyjechał Wojciech Szczęsny?
Najgorsze, że pozwolił na to sztab szkoleniowy. Dlaczego? Chciałbym się tego dowiedzieć od Waldka Fornalika.
Przegrał Pan proces z Franciszkiem Smudą o zniesławienie. Wyrok sądu, 50 tys. zł grzywny i przeprosiny, przyjął Pan z pokorą. To nie w Pana stylu.
A dlaczego nie? Jestem posłem, nie mogłem inaczej. Tyle że ja się z tym wyrokiem nie zgadzam. I nie będę o nim dyskutował, bo nie znam uzasadnienia. Na pewno złożę apelację. Jakikolwiek będzie wyrok, i tak nigdy nie zmienię o moim koledze, z którym się dobrze znam, Franku Smudzie, opinii. Nigdy nie powiem, że jest gejzerem intelektu. Dlaczego? Dlatego, że jego wypowiedzi przeszły do klasyki. A jeśli sąd uzna, że szczytem intelektu jest odpowiadanie, że nie jest miękkim ch... robiony, że będziemy grali z Czechosłowacją czy Związkiem Radzieckim albo z buszmenami, to przyjmę to naprawdę z pokorą. Ale czy to nie są wyrażenia prostackie? Takich klasyków jest zresztą więcej.
Wyrok zamknie Panu usta?
Niech pan nie żartuje. Ja nie chodzę po Piotrkowskiej czy Marszałkowskiej i nie wygaduję różnych rzeczy na Smudę. To wy, dziennikarze, do mnie dzwonicie. Jak wy się mnie zapytacie, czy zmieniam zdanie, że Smuda nie jest jednak prostakiem, to nie, nie zmieniam. W tym momencie naplułbym sobie w twarz, goląc się przed lustrem. Wyrok sądu spełnię, OK, ale to nie zmieni mojego przekonania. Słowo "prostak" oznacza człowieka, który nie potrafi się kulturalnie zachować. To nie jest żadne obrażanie drugiej osoby. Poza tym Smuda sam zrobił z siebie prostaka, a wyście to wyeksponowali. I niech pan sobie zada w duchu pytanie, czy Smuda jest prostakiem, czy może gejzerem intelektu? Nie musi pan odpowiadać.
Były selekcjoner żąda od Pana 50 tys. zadośćuczynienia.
Nie jestem tego pewny, ale była taka opcja, żebyśmy się pogodzili, dlatego, że w tej sprawie nie widać warunków do tego, żeby było zadośćuczynienie. Smuda nie przedstawił, iż przez moje stwierdzenie stracił jakieś pieniądze. Nawet podczas przesłuchania.
W kolejce czeka jeszcze proces z Damienem Perquisem, którego nazwał Pan francuskim śmieciem.
Chciałem zwrócić uwagę na to, żeby zawodnicy, którzy grali dla swoich ojczyzn, jak Perquis, nie zabierali miejsca prawdziwym Polakom. Nie mówiłem tego po to, żeby go obrazić. Skoro on nie zdał egzaminu w swojej ojczyźnie, żeby grać w seniorskiej reprezentacji, to znaczy, że się nie nadaje, i w tym sensie jest odpadem francuskiego futbolu. I czemu mamy z niego korzystać? I jeszcze jedno, ja nigdy nie użyłem stwierdzenia, że on jest futbolowym śmieciem. Powiedziałem, że jest reprezentacyjnym futbolowym śmieciem, a to jest różnica. Choć przyznaję, że niepotrzebnie użyłem słowa "śmieć" i za nie mogę Perquisa przeprosić. Natomiast ja chciałbym zwrócić uwagę na inną rzecz. Dlaczego Smuda i Perquis, czyli członkowie PZPN, podają mnie, wtedy jeszcze członka Klubu Wybitnego Reprezentanta, czyli członka PZPN, do sądu, omijając FIFA i UEFA? To nie przestrzeganie statutu federacji piłkarskich. Spory powinny być rozpatrywane przez jurysdykcję sportową. Jeśli FIFA i UEFA dowiedzą się o tym, to PZPN może mieć problemy.
Zgłosi Pan to?
Poczekamy na wyrok sądu apelacyjnego.
Mecze reprezentacji powinny być pokazywane w PPV?
Odpowiem pytaniami. Dlaczego prezes Grzegorz Lato sprzedał na 10 lat prawa do transmitowania meczów drużyny narodowej, skoro jego kadencja trwa cztery? Dlaczego PZPN podpisał ze Sportfive umowę do 2020 roku, jeśli od 2014 wszelkie prawa do transmitowania będzie sprzedawała UEFA? Dlaczego za taką sumę, a nie inną? Przecież wartość drużyny może się zmienić w jeden mecz. Przykładem mecz na Wemblet, gdzie pojechały nieokrzesane kaczuszki Kazimierza Górskiego, a wróciły wspaniałe łabędzie. I ostatnie pytanie, specjalnie do pana prezydenta i premiera: jak to jest możliwe, że drużyna narodowa nie rozgrywa meczów na Stadionie Narodowym? I proszę napisać jeszcze jedno, jeśli Grzegorz Lato, mój przyjaciel z boiska, wygra wybory na prezesa PZPN, będę pierwszym, który mu złoży gratulacje. Dlaczego? Bo dobrze gra. Tak dobrze, że ograł całą Polskę.