Tomasz Wieszczycki: ŁKS nie ma się czego bać w ekstraklasie
- Nie wydaje mi się, by ŁKS zmienił styl gry na bardziej defensywny, choć oczywiście grać w ten sposób nie będzie drużynie trenera Kazimierza Moskala łatwo - mówi Tomasz Wieszczycki, znany w przeszłości zawodnik łódzkiego klubu, reprezentant Polski i srebrny medalista z Igrzysk Olimpijskich z Barcelony, a dziś komentator piłkarski.
fot. Fot. Krzysztof Szymczak
O szansach ŁKS w Lotto Ekstraklasie rozmawiamy z wychowankiem klubu z al. Unii 2, który w 1998 roku zdobył z nim mistrzostwo Polski, a ostatnich kilkanaście lat spędził na komentatorskim stanowisku w stacji Canal Plus.
- Komentujesz mecze ekstraklasy od wielu lat. ŁKS ma się czego bać?
- To jest bardzo wyrównana liga, w której każdy może wygrać z każdym. Nie ma zespołów, które robią jakąś kolosalną różnicę i nie ma też takich, które jakoś szczególnie odstają, może za wyjątkiem Zagłębia Sosnowiec w poprzednich rozgrywkach, ale to z powodu katastrofalnej gry obronnej. ŁKS nie ma się czego bać, bo między ekstraklasą a jej zapleczem nie ma wcale aż tak wielkiej różnicy, choć oczywiście ten poprzedni sezon dla beniaminków w piłkarskiej elicie nie był szczęśliwy. Do pierwszej ligi spadła Miedź Legnica i wspomniane Zagłębie Sosnowiec. Z drugiej strony, rok temu w europejskich pucharach zagrał Górnik Zabrze, który przecież dwa lata temu przystępował do rozgrywek właśnie jako beniaminek.
- ŁKS rozpocznie sezon serią meczów z pucharowiczami, a więc Piastem, Legią, Lechią, Cracovią, do tego Wisłą Kraków i Lechem.
- Paradoksalnie nie musi to być problemem. Nie zawsze polskie drużyny potrafią pogodzić występy w europejskich pucharach z dobrym startem w lidze. Trenerzy rywali ŁKS będą rotować składem i zastanawiać się nad rozłożeniem sił. Terminarz może być atutem ŁKS.
- A co jeszcze poza nim?
- Pierwsze, co mi się nasuwa to trener. Kazimierz Moskal to bardzo doświadczony szkoleniowiec. Doskonale zna ten poziom rozgrywkowy, sam jeszcze jako piłkarze rozegrał na nim wiele spotkań, a potem prowadził tu drużyny, więc on wie, czego się spodziewać i z czym się „je” tę ekstraklasę. Jego zespoły zawsze fajnie grały piłką i zapewne tak grać będzie chciał i ŁKS w ekstraklasie. Poza tym atutem łódzkiego zespołu powinny być świeżość beniaminka, entuzjazm i styl gry. Ta drużyna gra piłką zawsze do przodu.
- Ekstraklasa może to zweryfikować...
- Oczywiście nie wiemy, na ile to starczy w ekstraklasie, ale abstrahując od wyników, nie wydaje mi się, by ŁKS zmienił styl gry na bardziej defensywny, choć oczywiście grać w ten sposób nie będzie drużynie trenera Kazimierza Moskala łatwo.
- A stricte piłkarsko? Który z zawodników może, mówiąc kolokwialnie, „namieszać” w ekstraklasie?
- Daniel Ramirez. Niesamowity facet. Przychodzisz pierwszy raz na na stadion Łódzkiego Klubu Sportowego i od razu się w nim zakochujesz. Inteligentny, świetnie wyszkolony technicznie, do tego z pomysłem na grę. Poza tym bardzo bym chciał, by klasę pokazali młodzi: Piotr Pyrdoł i Jan Sobociński. O wychowankach ŁKS znów może być głośno, a ja liczę, że obaj „wystrzelą” z formą. To by była, myślę, że dla całej Łodzi, wielka radocha.
- Będziesz komentował mecze ŁKS?
- Już dawno temu zdecydowaliśmy, że nie. We wszystkim, co powiedziałbym w trakcie takiego spotkania doszukiwano by się braku obiektywizmu i podtekstów. Zrezygnowałem z komentowania meczów ŁKS po spotkaniu z Legią Warszawa w Łodzi w 2006 roku [ŁKS wygrał 2:1 - przyp. red.], kiedy skrzynka mailowa została przepełniona wiadomościami od niezadowolonych sympatyków Legii. Meczów ŁKS jako komentator więc nie ruszam.