Tomasz Tułacz, trener Puszczy: Nie możemy zadowalać się tym, co było. Musimy pchać zespół do przodu
- Myślę, że początek jest szalenie ważny, pod względem psychologicznym wzmacnia zespół albo powoduje niepewność. My będziemy chcieli zacząć jak najlepiej, przy czym zdajemy sobie sprawę, że te pierwsze mecze nie będą łatwe - mówi Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice, która w sobotę 10 marca, wyjazdowym spotkaniem z Odrą Opole, rozpocznie wiosenną część I-ligowego sezonu.
fot. Andrzej Wisniewski / Polskapresse
- Nie straciliście żadnego ważnego ogniwa, żadnego ważnego zawodnika. Pojawił się natomiast Patryk Fryc, który przyszedł bezpośrednio z ekstraklasy po występach w niej przez dwa i pół roku - więc to wzmocnienie, przyszli też Krzysztof Drzazga i Konrad Stępień, który w sparingach zdobył najwięcej goli. Wygląda na to, że drużyna słabsza nie będzie - a powinna być mocniejsza, choć wiadomo, że to, co na "papierze" nie zawsze działa potem w rzeczywistości...
- Doskonale zdajemy sobie sprawę, że to tak nie działa. Ale uważam, że przepracowaliśmy bardzo solidnie ten zimowy okres pod względem doboru zawodników i zrealizowania planów transferowych. Myślę, że to będą dobre pomysły. Przy czym, przy poczuciu dobrze wykonanej pracy, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że rywale też nie spali. I te zespoły, z którymi mierzyliśmy się jesienią, będą zupełnie inne na wiosnę. Poprzeczka ogólnie została podniesiona, a szczególnie trzeba spodziewać się determinacji zespołów walczących o utrzymanie i o awans.
- Jeśli chodzi o wasze ruchy kadrowe, to mam wrażenie, że najważniejszym jest pozostanie w klubie do końca sezonu Macieja Domańskiego.
- Nie stawiałbym sprawy w ten sposób. Dobrze, że Maciek został (1 lipca stanie się zawodnikiem Rakowa Częstochowa - przyp. boch), ale gdyby chciał odejść, to też nie stawalibyśmy okoniem i rozumielibyśmy decyzję zawodnika. Bo są pewne realia, w których funkcjonuje Puszcza Niepołomice i realia, w których funkcjonują inne zespoły w I lidze... My zdajemy sobie sprawę z tego, że zawodnicy mogą dostawać zupełnie inne oferty pracy i mogą z nich korzystać. Cieszę się, że Maciek został, ale na pewno nie będzie tak, że z tego tytułu będzie miał coś za darmo. Musi pracować tak, jak pracował do tej pory, a o to jestem spokojny. To, że zostaje, daje mi większe pole manewru, zwiększające zdecydowanie konkurencję.
- Wielu trenerów przed rozgrywkami, przed rundą mówi: grunt to dobrze zacząć. Ma to swoje uzasadnienie, bo wiadomo, że udany początek buduje w drużynie atmosferę, wysoki pułap mentalny. Wy pięć pierwszych meczów na wiosnę zagracie z drużynami, które w tabeli są nad Puszczą. Bądźmy szczerzy, to nie jest korzystna sytuacja.
- Przede wszystkim to, że zaczynamy na wyjeździe - ze względu na przełożenie meczu zaplanowanego jako pierwszy (z GKS-em Katowice - przyp.) - nie jest najszczęśliwsze. Wolelibyśmy zacząć u siebie, wiadomo jednak, jakie panowały warunki, nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Myślę, że początek jest szalenie ważny, pod względem psychologicznym wzmacnia zespół albo powoduje niepewność. My będziemy chcieli zacząć jak najlepiej, przy czym zdajemy sobie sprawę, że faktycznie te mecze nie będą łatwe.
- Ale nie ma Pan chyba podstaw, by obawiać się o kondycję mentalną zespołu - gdy miewał wcześniej trudniejsze momenty, szybko wychodził na prostą.
- Z tego się najbardziej cieszę, pod tym względem została wykonana bardzo duża praca. Zawodnicy potrafią sobie radzić. Jeżeli chodzi o sferę mentalną, to jesteśmy w czołówce tej ligi. I liczę, że nadal tak będzie.
- Ostatni sparing - zaskakujący, którego miało nie być - okazał się chyba najbardziej udanym. Pokonaliście w Niecieczy 3:0 Bruk-Bet, grający w składzie nie pierwszym, ale też ekstraklasowym. To chyba budujące tuż przed startem rozgrywek?
- Na pewno jest to pozytyw, przy czym nie przeceniałbym tego. Zupełnie inaczej funkcjonują zespoły w ekstraklasie, inaczej w I lidze - przede wszystkim w tym aspekcie, o którym mówiliśmy: determinacji poczynań, cech wolicjonalnych. My cieszyliśmy się przede wszystkim z tego sparingu, dlatego że pierwszy raz zimą mieliśmy kontakt z naturalną nawierzchnią. To było dla nas kluczowe i najważniejsze. A to, że zespół się dobrze zaprezentował - i w defensywie, i w organizacji gry, i potrafił jeszcze strzelić trzy bramki, stwarzając też inne sytuacje - to tylko plus, z tego trzeba być zadowolonym.
- W I lidze część klubów była na zgrupowaniach na południu Europy, gdzie trenowała na trawie. Wy, tak jak przed rokiem, takiej możliwości nie mieliście. Ubiegłą wiosnę mieliście jednak bardzo udaną, więc wydaje się, że ten kontakt z naturalną trawą przed rozgrywkami nie jest jednak tak strasznie ważny.
- Nie zgadzam się z tym, to jest bardzo ważne. Możliwość trenowania przez dwa tygodnie na naturalnej murawie to duży handicap. Powtarzam jednak: my funkcjonujemy w pewnych realiach. W ubiegłym roku byliśmy w drugiej lidze - w niej może jeden, może dwa zespoły mogły zimą trenować gdzieś na naturalnej murawie. W pierwszej lidze taką możliwość miała większość drużyn. Ciekawe, jak zderzymy się z taką sytuacją... Ale myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani i wierzę, że sobie poradzimy.
- Z jakim celem przystępujecie do wiosny?
- Celem naszym jest zadomowienie się w pierwszej lidze, na tym się skupiamy, chcemy w każdym meczu dawać z siebie wszystko. Chcemy grać na tyle, na ile nas stać, a gdzie nas poniosą te możliwości, to czas pokaże.
- Sytuację macie dość komfortową. Jesienią ugraliście 26 punktów - sporo, pewnie więcej, niż zakładaliście w planie mininum.
- Na pewno, tylko nie możemy zadowalać się tym, co było. Musimy pchać zespół do przodu, bo jedno czy dwa niepowodzenia mogą spowodować, że będziemy mieli problemy. Których chcemy uniknąć.
- Czy poza Marcelem Kotwicą, który dochodzi do formy po operacji barku, w pierwszym meczu z Odrą Opole szykują się jakieś absencje?
- Nie, wszyscy pozostali mogą grać.