Tomasz Siemieniec: Wygląda na to, że dla Cracovii będzie to sezon do zapomnienia
- Zajęcie miejsca pucharowego to byłaby niespodzianka. Chyba, że Cracovia pozyska zawodników, którzy znacząco podniosą jej siłę ofensywną – mówi Tomasz Siemieniec, jej były zawodnik i kierownik drużyny.
fot. Wojciech Matusik
Cracovia przed rundą wiosenną straciła filar obrony – Mateja Rodina. Co pan o tym sądzi?
Na pewno jest to poważny ubytek, bo wyglądał bardzo dobrze. Byłem zdziwiony tym ruchem, bo przecież rok temu też była oferta za piłkarza, na pewno za znacznie większe pieniądze. Mówiło się nawet o 900 tysiącach euro. Trzeba go było puścić wtedy, obrońcę się sprzedaje za takie pieniądze. W tym sezonie był podporą. Cracovia nie ma zbyt wielu dobrych zawodników więc pozbycie się jakościowego piłkarza to duża strata.
Cracovia niekoniecznie musi kupić kogoś na to miejsce. Czy obecną kadrą jest w stanie pokryć tę stratę?
Akurat w obronie jest sporo klasowych zawodników. Choć Rodin był wybijającym się piłkarzem. Natomiast widzimy problemy w ofensywie Cracovii. Poza tym kadra Cracovii jest szczupła, jakościowych zawodników nie ma 25. Były mecze, w których nie było kogo wpuścić z ławki, bo byli sami młodzi piłkarze. Uważam, że „Pasy” mają trochę za wąską kadrę, by myśleć o czymś większym.
A więc pragmatycznie podchodzi pan do nadziei związanych z nową rundą?
Tak, uważam, że uplasowanie się zespołu na miejscach 5. - 9. to jest właściwa lokata dla tej drużyny. Ciężko będzie ugrać coś więcej, musimy obracać się w kręgu wąskiej kadry. Poza tym mecze z najlepszymi drużynami jesienią Cracovia grała u siebie, a teraz będzie miała je na wyjazdach, co jest o wiele trudniejsze.
Gdyby Cracovii udało się jednak zająć to 4. miejsce, które daje awans do eliminacji Ligi Konferencji Europy, to byłaby to sporego kalibru niespodzianka?
Tak uważam. Chyba, że Cracovia pozyska zawodników, którzy znacząco podniosą jej siłę ofensywną, a „Pasy” utrzymają poziom gry w defensywie. Będzie trudno.
Wypożyczeni zostali Filip Balaj, Thiago, wolną rękę w poszukiwaniu klubu ma Florian Loshaj.
Wcale się nie dziwię, nie spełnili postawionych oczekiwań. Choćby Loshaj, reprezentant Kosowa, który nie zarabiał przecież mało. Może kontuzje, jakich doznał Balaj przeszkodziły mu w pokazaniu pełni możliwości, poza tym nie postawiono na niego tak mocno.
Nie jest to ryzykowne pozostanie właściwie z dwoma napastnikami – Benjaminem Kallmanem i Patrykiem Makuchem oraz młodszym od nich Przemysławem Kapkiem?
A czy jak było ich więcej to wszyscy grali? Czasem może lepiej się pozbyć kogoś i na to miejsce kupić innego piłkarza. Balaj i tak nie dostawał szans. Rozumiem, że nikt nie chce mnożyć kosztów.
Kontuzjowany jest Mathias Hebo Rasmussen, który nie zagra już do końca sezonu. Czy pozycja defensywnego pomocnika jest właśnie tą, którą trzeba przede wszystkim wzmocnić?
Z pewnością tak. Poza tym chciałbym, by w Cracovii była klasyczna „dziesiątka”. Taka, jaką był Pelle van Amersfoort, gdy był w najlepszej formie, kiedyś Cetnarski, Budziński z najlepszych czasów.
Trener Zieliński nie gra jednak takim systemem z klasyczną „dziesiątką” tylko z dwoma piłkarzami pełniącymi tę rolę.
Może nie gra, bo właśnie nie ma takiego zawodnika. Był próbowany Jewhen Konoplanka, ale kontuzje i wahania formy nie dają mu ciągłości gry, a drużynie pewności, że jest taki piłkarz, który ją poprowadzi. Nie ma Cracovia takiego zawodnika.
Na początku sezonu wydawało się, że takim piłkarzem będzie Mathias Hebo Rasmussen. Potem niestety obniżył loty, a teraz jest kontuzjowany.
Tak, zaliczył regres formy. Nadal nie ma kreatywnego pomocnika. Dlatego widziałbym piłkarza na tę pozycję. Takiego, który albo umie rozegrać piłkę, albo takiego, który umie i odebrać, a następnie rozegrać piłkę.
Może się okazać, że tę drużynę będą ciągnęli młodzi zawodnicy – Jakub Myszor i Michał Rakoczy. Mają potencjał, choć zdarzają się im różne mecze – lepsze i gorsze.
No właśnie, to są młodzi zawodnicy. Nie można liczyć na to, że oni będą stanowić o sile tego zespołu. To jest właśnie młodość, będą chimeryczni. Zagrają jeden doby mecz, a potem dwa słabe. To nie są zawodnicy, na których można całkowicie oprzeć grę drużyny. Trzeba poszukać też innych.
W kim pan widzi potencjał sprzedażowy, jeśli chodzi o zawodników Cracovii? Niekoniecznie teraz, ale np. za pół roku.
Chyba w Jakubie Myszorze. Fajnie wygląda, jest młodzieżowcem, trafił do reprezentacji Polski. Nie ma podpisanej nowej umowy. Gdyby nie kontuzja, to potencjał ma też Kamil Pestka. Na pewno trzeba się liczyć z tym, że Michał Rakoczy też jest obserwowany. On akurat ma przedłużony kontrakt.
Sądzi pan, że któryś z napastników będzie w stanie osiągnąć dwucyfrową liczbę bramek?
W tym sezonie nie. Napastników rozlicza się ze strzelonych bramek. Może być tak, że przyszedł nowy zawodnik, zmienił otoczenie, styl gry, możliwe więc, że potrzebuje trochę czasu, by dojść do najlepszej dyspozycji. Gra Kallmana i Makucha mi się podoba. Pracują, widać, że to nie są piłkarze, którzy odpoczywają na boisku. Nie piętnuję ich, tylko czekam na bramki. Niektórzy aklimatyzują się dłużej, inni krócej.
Nie martwi się pan o regres formy, że Cracovia nagle będzie broniła się przed spadkiem?
Raczej tym się nie stresuję. Wygląda mi na to, że to będzie kolejny sezon do zapomnienia. To jest niefajne, że mogą to być kolejne stracone rozgrywki. A chciałbym widzieć Cracovię w koronie.