menu

Tomasz Kafarski dla Ekstraklasa.net: Na konferencji było widać brak kultury

27 sierpnia 2014, 23:24 | Konrad Kryczka

- Zremisowaliśmy dwa mecze, w których brakowała sekund czy minut, żeby postawić kropkę nad i. Wtedy nasza sytuacja byłaby inna, ale jesteśmy zespołem, który był budowanym w ciężkich chwilach i mam nadzieję, że pomoże nam to wyjść z tej trudnej sytuacji - przyznał w pomeczowej rozmowie z Ekstraklasa.net Tomasz Kafarski.

Zdobyty jeden punkt, ale chyba przyjeżdżaliście z myślą o trzech?

Przyjechaliśmy po komplet punktów i był on bliski zdobycia. Dlatego nie jestem do końca zadowolony z tego, że nie zwyciężyliśmy w spotkaniu, które wydawało się być wygrane.

Powiedzmy sobie szczerze, to były średnie zawody w wykonaniu obu drużyn, poziom nie zachwycał…

To znaczy, to była pierwszoligowa piłka, nie ekstraklasa i tym bardziej nie Liga Mistrzów. Na boisku było widać, że jedna drużyna ma do drugiej szacunek. My byliśmy bliscy wygrania tego meczu, więc szkoda, że wracamy do domu z jednym punktem.

Poziom sędziowania nie był dziś zbyt wysoki. Pretensje mieli nie tylko trenerzy z ławki, ale sfrustrowani byli również zawodnicy.

Tak, ale w przerwie starałem się uspokoić tę atmosferę, żebyśmy skoncentrowali się tylko i wyłącznie na grze, a nie na sędziowaniu. Wyglądało to trochę lepiej. Wydaje mi się, że sędzia w tej spokojniejszej atmosferze gwizdał lepiej.

Gęsta atmosfera zrobiła się natomiast na konferencji...

To, że trener Sasal nie darzy mnie sympatią, jest ewidentne. Nie ukrywam tego. Będąc komentatorem stacji Orange Sport, nigdy nie powiedział nic dobrego na temat mojej pracy. A dzisiaj było widać po prostu brak kultury na konferencji.

Pięć punktów po pięciu kolejkach to dobry wynik, pana on zadowala?

To zdecydowanie słaby wynik. Zremisowaliśmy dwa mecze, w których brakowała sekund czy minut, żeby postawić kropkę nad i. Wtedy nasza sytuacja byłaby inna, ale jesteśmy zespołem, który był budowanym w ciężkich chwilach i mam nadzieję, że pomoże nam to wyjść z tej trudnej sytuacji.

Ostatnio z GKS-em Katowice natomiast długo było 0:0, aż w 90 minucie straciliście bramkę samobójczą.

Było 0:0 i nic nie zapowiadało, że padnie bramka. Że gol padł po trafieniu samobójczym, to jest za wiele powiedziane. To było po strzale zza pola karnego, gdzie mój obrońca tak niefortunnie interweniował, że padła bramka. Na pewno seria niefortunnych okoliczności w końcówkach dwóch ostatnich spotkań, ale my z tego powstaniemy i postaramy się wygrać następny mecz.

Co pan sądzi o waszym najbliższym meczu w I lidze?

W następnym meczu gramy z dobrym przeciwnikiem, Sandecją Nowy Sącz. Do tego spotkania dobrze się przygotowujemy i wyjdziemy z mocnym postanowieniem zwycięstwa. Wierzę w to głęboko.

W Ząbkach rozmawiał Konrad Kryczka/Ekstraklasa.net


Polecamy