menu

Tomasz Frankowski: Trzeba dotrwać do zimy

5 grudnia 2017, 07:30 | Wojciech Konończuk

Jeden z najlepszych piłkarzy w historii Jagiellonii Tomasz Frankowski mówi o wrażeniach z meczu z Pogonią oraz o nadchodzących spotkaniach.

Tomasz Frankowski docenia wartość trzech punktów, wywalczonych przez żółto-czerwonych w spotkaniu z Pogonią Szczecin. 30 zdobytych dotąd oczek to w jego ocenie znakomite osiągnięcie.
Tomasz Frankowski docenia wartość trzech punktów, wywalczonych przez żółto-czerwonych w spotkaniu z Pogonią Szczecin. 30 zdobytych dotąd oczek to w jego ocenie znakomite osiągnięcie.
fot. Anatol Chomicz

Czy po spotkaniu z Pogonią masz wrażenie, że zwycięstwo Jagiellonii było bardzo szczęśliwe?

Tomasz Frankowski: Może niekoniecznie wygrał zespół w przekroju całego meczu lepszy, ale na pewno bardziej skuteczny. To zresztą w piłce często się zdarza. Tym bardziej trzeba się cieszyć z ciężko wywalczonych trzech punktów.

Nie żal ci trochę Portowców, których gra jest znacznie lepsza od wyników i dorobku punktowego?

Widać, że Pogoń jest w potężnym dołku z którego nie za bardzo potrafi się wykaraskać. Mało tego, pogrąża się coraz bardziej. To przecież było kolejne spotkanie, w którym szczeciński zespół ma okazje strzeleckie i nie umie ich wykorzystać. Zwolniono trenera Macieja Skorżę, ale nadal nie udaje się odnieść zwycięstwa. Tyle, że to problem klubu ze Szczecina. Kibice Jagiellonii powinni się cieszyć, bo nasz zespół ma już 30 punktów i wciąż jest w stawce drużyn, które nadają ton ligowym rozgrywkom.

Czego chyba mało kto się przed sezonem spodziewał.

Jak najbardziej. Przecież niewielu wierzyło, że Ireneusz Mamrot skutecznie zastąpi na stanowisku trenera Michała Probierza. Teraz chyba najbardziej zadowoloną osobą - oprócz, oczywiście, samego szkoleniowca - jest prezes Jagiellonii Cezary Kulesza, który był pomysłodawcą ściągnięcia z Chrobrego Głogów trenera, który nie miał doświadczenia w ekstraklasie. A jednak Mamrot radzi sobie bardzo dobrze. Tyle, że to ocena na ten moment. Z końcowymi wnioskami o pierwszej części sezonu trzeba jeszcze się wstrzymać. Zostały trzy trudne mecze i nasze humory mogą być po nich zupełnie inne. Oczywiście, mam nadzieję, że tak się nie stanie i Jagiellonia pozostanie w czubie tabeli do przerwy zimowej.

Tyle, że chyba widać, iż powoli zaczyna naszym piłkarzom brakować sił. Sami zresztą mówią o tym otwarcie.

To jest trudna runda, poprzedzona grą w kwalifikacjach Ligi Europy. Każdego kiedyś dopada zmęczenie. Dlatego trzeba trzymać kciuki, że uda się jeszcze zmobilizować na pozostałe spotkania i dotrwać do zimy.

Nadzieję daje trafienie Cilliana Sheridana, który wreszcie przełamał strzelecką niemoc. Tobie chyba szczególnie przypadła do gustu zdobyta przez Irlandczyka technicznym uderzeniem bramka.

Rzeczywiście, była ładna, ale jeszcze bardziej liczy się to, że dała zwycięstwo. To podbudowuje każdego napastnika. Szczerze mówiąc, siedząc na trybunach myślałem, że skoro Cillian się odblokował to strzeli drugiego, a może i trzecie gola. Stało się inaczej, ale i tak dobrze, że ta bramka padła. Nie tylko Sheridan, ale i inni ofensywnie piłkarze Jagiellonii mają bowiem problem z ich zdobywaniem.

Przed nami mecz z Sandecją Nowy Sącz, która omal nie pokonała Legii Warszawa i będzie podbudowana dobrym występem przeciwko mistrzom Polski. Obawiasz się tego wyjazdu?

Z pewnością punkt z Legią doda Sandecji skrzydeł, ale nas zespół nie jest bez szans. W Niecieczy, gdzie dojdzie do meczu, Jagiellonii ostatnio grało się dobrze, a generalnie, z wyjazdów drużyna trenera Mamrota przywozi sporo punktów. Życzę białostockim piłkarzom zwycięstwa, lecz w mojej ocenie remis też nie będzie wcale zły.

Przecierasz oczy ze zdumienia, kiedy widzisz, kto jest na czele ekstraklasy?

I to jak. Górnik Zabrze w bardzo szczęśliwych okolicznościach awansował z pierwszej ligi i nigdy bym nie pomyślał, że będzie teraz grał aż tak dobrze. Oglądałem ostatni mecz w Krakowie z Wisła. Górnik do przerwy spisywał się przeciętnie, przegrywał 0:1, ale umiał się podnieść i wywalczyć komplet punktów. To duża sztuka. Ale to jeszcze nic. Znam Szymona Matuszka i przyznam, iż myślałem, że ten chłopak zbyt wiele już w futbolu nie osiągnie, a on jest kapitanem lidera ekstraklasy. To jest dla mnie jeszcze większe zaskoczenie.

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/552ae17d-1612-260b-9932-4e4b5843d4d5,34eb6a3d-2fe1-6150-fe54-51708bc04392,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy