menu

Tomasz Frankowski: Jagiellonia ma cel i wie, jak do niego dążyć

12 lutego 2019, 14:59 | (kw)

Jagiellonia skorzystała na zawirowaniach w Wiśle Kraków, wyciągnęła z niej trzech wartościowych zawodników i już pierwszy mecz pokazał, że każdy wiosną musi się z białostockim zespołem liczyć – mówi Tomasz Frankowski.

Tomasz Frankowski zwraca uwagę, że jednym z wielkim atutów Żółto-Czerwonych są jej obrońcy, bardzo groźni pod bramką rywali przy stałych fragmentach gry
Tomasz Frankowski zwraca uwagę, że jednym z wielkim atutów Żółto-Czerwonych są jej obrońcy, bardzo groźni pod bramką rywali przy stałych fragmentach gry
fot. Kamil Świrydowicz/jagiellonia.pl

Legendarny piłkarz, który z Wisłą zdobył trzy tytuły króla strzelców ekstraklasy, a po powrocie do Białegostoku dołożył z Jagą czwarty, uważa, że już inauguracja pokazała, iż z naszym zespołem każdy ligowy rywal musi się wiosną liczyć.

– Po zimowej przerwie inauguracja jest zawsze niewiadomą. Tymczasem mecz z Miedzią został wygrany bezdyskusyjnie. Zwraca uwagę to, że Jagiellonia pokazała w Legnicy, iż ma wyznaczony cel, czyli walka o mistrzostwo kraju, i wie, jak do niego skutecznie dążyć – uważa popularny „Franek”. – Pozwoliła pograć piłką Miedzi, ale trzymała ją daleko od swojej bramki i bezlitośnie wykorzystała jej błędy. Właśnie tak zdobywa się tytuły – nie finezją, a szczelną obroną oraz skutecznością – dodaje.

Pięciokrotny mistrz kraju w barwach Białej Gwiazdy zwraca uwagę na siłę ofensywną piłkarzy Jagi z formacji obronnej. Gole w starciu z beniaminkiem strzelili bowiem stoper Nemanja Mitrović i lewy obrońca Guilherme.

– A przecież są jeszcze Ivan Runje i pozyskany z Wisły Zoran Arsenić, którzy także zdobywają bramki. To czyni drużynę trenera Ireneusza Mamrota niezwykle groźną przy stałych fragmentach gry, bo pilnować trzeba wszystkich – zauważa nasz rozmówca.

Jeśli coś budzi obawy, to odejście aż trzech napastników – Karola Świderskiego, Cilliana Sheridana i Romana Bezjaka. W ich miejsce pozyskano tylko doświadczonego Serba Stefana Scepovicia.

– Można zakładać, że do końca okienka transferowego białostocki klub będzie chciał ściągnąć jeszcze jakąś dziewiątkę, która na pewno przydałaby się. A jeśli nie, to przecież jest jeszcze kolejny były wiślak – Jesus Imaz, który na razie nie gra z powodu kontuzji – przekonuje 44-letni białostoczanin.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, podobnie jedno zwycięstwo to tylko mały krok na drodze do upragnionego celu.
– Problemem Jagiellonii były jesienią spotkania na własnym stadionie, gdzie rywale zdobyli sporo punktów. To musi się wiosną zmienić i oby stało się tak już w sobotnim spotkaniu z Wisłą Płock – zaznacza Frankowski. – Wcale nie musi być łatwo, bo ta drużyna prezentuje bardzo upierdliwą, niewygodną dla przeciwnika piłkę. Z tego, co pamiętam, Jadze ciężko się z ekipą z Płocka ostatnio grało. Najlepiej szybko strzelić gola i punktować jak wytrwany bokser, tak jak to się stało w Legnicy – dorzuca.

Czy dziewięciopunktowa strata do Lechii Gdańsk i o trzy oczka mniejsza do Legii Warszawa nie jest zbyt duża?

– Zostało jeszcze wiele spotkań. I chociaż Lechia kontroluje teraz sytuację w tabeli, to według mnie zacznie gubić punkty. Problem w tym, by nie robiła tego Jagiellonia – przekonuje strzelec 169 goli w ekstraklasie.

Były piłkarz Wisły oglądał też nieudaną w wykonaniu klubu spod Wawelu inaugurację w Zabrzu, gdzie Biała Gwiazda przegrała z Górnikiem 0:2.

– Widać, że zamęt w klubie nie pozostał bez wpływu na drużynę, który na tle Górnika słabo wyglądała pod względem fizycznym – przyznaje nasz rozmówca. – W Zabrzu Wisła popełniła wiele błędów w obronie i nie miała zbyt dużo do zaoferowania w ofensywie. Kuba Błaszczykowski i Sławek Peszko to zawodnicy dogrywający, którzy sami strzelają jednak mało goli. Po stracie Imaza i Ondraska krakowscy działacze muszą koniecznie ściągnąć skutecznego napastnika. Inaczej mogą być duże kłopoty – kończy Frankowski.


Poranne Espresso. Tomasz Frankowski
[xlink]1e144402-6029-e0d9-753f-238891a0b08e,db8d2011-aeb4-6d0e-bd4b-7ec042976352[/xlink]


Polecamy