The Casual One [KOMENTARZ]
Mourinho ma problem. Tak często wmawiał wszystkim, że Chelsea nie jest faworytem w wyścigu o mistrzostwo, a jego piłkarze to wciąż niedoświadczone dzieci, aż uwierzyli w to jego zawodnicy. I teraz "The Special One" ma problem. Praktycznie w dwa tygodnie przegrał mistrzostwo, a i końca przygody z Champions League jest blisko. Pytanie, czy Mourinho ciągle jest jeszcze special?
Chelsea od początku sezonu powoli się rozpędzała, a apogeum formy od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia do 26 stycznia przyniosło 7 zwycięstw z rzędu. W tym czasie The Blues zbili u siebie Manchester United i Liverpool, komplet punktów udało się także wywieźć z St. Mary’s Stadium. Podopiecznym Mourinho udało się później wygrać nawet na Etihad, dzięki czemu wywindowali się na czoło tabeli. Ostatnio ekipa ze Stamford Bridge efektownie pokonała Arsenal i Tottenham, tylko co z tego, skoro później zaliczyła jednobramkowe przegrane z Crystal Palace i Aston Villą?
Przed meczem z Orłami Mourinho wychwalał pod niebiosa Tony’ego Pulisa, a później przegrał z nim pojedynek taktyczny. Dobrze zorganizowana defensywa Crystal Palace wystarczyła na Chelsea, z Lampardem, Luizem i Maticiem w środku pola. The Blues brakowało szybkości, przebojowości i kreatywności, a siłowo Jedinak nie wymiękał przed pomocnikami londyńczyków. Głęboko ustawiona szczelna defensywa, szybki Puncheon, silny Jerome i niekonwencjonalny Bolasie. To wystarczyło, aby ograć Chelsea. Ciężko pozbyć się wrażenia, że gra zespołu ze Stamford Bridge za bardzo opiera się na Edenie Hazardzie. Kiedy Belg gra słabszy mecz, a to się ostatnio zdarza, to The Blues mają spore problemy z wygrywaniem spotkań i stwarzaniem sytuacji podbramkowych. Wydaje się, że Mourinho może i powinien wydobywać z tej drużyny więcej. Szczególnie jeśli chodzi o potencjał ofensywy londyńczyków.
Ciężko nazwać sukcesem transfery przeprowadzone przez Portugalczyka. Nie można powiedzieć, że Andre Schuerrle gra tragicznie, ale nazwać go genialnym ruchem transferowym równie trudno. Podobnie można skwitować przyjście Williana. 2 gole i jedna asysta to bardzo mało, jak na piłkarza, o którego trzeba było stoczyć ciężki bój z Tottenhamem i zapłacić około 32 milionów funtów. Nie spłaca się póki co także Salah. Egipcjanin zrobił furorę grając w Basel przeciwko The Blues, ale już w barwach stołecznego klubu albo nie gra, albo nie zachwyca. Praktycznie jedynym transferem, który można uznać za strzał w dziesiątkę, to sprowadzenie Nemanji Maticia. Inna sprawa, że to były piłkarz The Blues i aby go odzyskać, Mourinho zapłacił 25 milionów euro. Warto przypomnieć, że Serb do Benfiki trafił za milionów 5.
Także transfery z Chelsea nie są zbyt udane. Szczególnie chodzi mi tu o wypożyczonego Lukaku i sprzedanego definitywnie Matę. Zacznijmy od tego drugiego. Wszyscy widzieli w transferze Hiszpana podwójne dno – Mourinho pozbywa się rezerwowego za grube pieniądze, wzmacnia Manchester, który ma przed sobą starcia z bezpośrednimi rywalami The Blues do mistrzostwa - Arsenalem, City i Liverpoolem, a przy okazji z drużyny odchodzi ciągle narzekający na swoją pozycję w zespole zawodnik. Transfer idealny, chciałoby się rzec. Problem w tym, że Czerwone Diabły i tak nie powstrzymały ani The Citizens, ani The Reds, a wydaje się, że Mata Mourinho to by się jednak przydał. Nie wierzę, że Hiszpan nie dałby rady zagrać lepiej niż Willian, Schuerrle czy Oscar w ostatnich meczach. Nowy nabytek Manchesteru United może i zaangażowanie w defensywie nie imponuje, ale kreatywnością już tak, a tej obecnie londyńczykom wyraźnie brakuje. Mata swojego pierwszego gola w nowych barwach strzelił w ten sam dzień, kiedy The Blues ulegli Crystal Palace. Przypadek czy znak od losu?
Brakuje także napastnika. Snajpera, który strzeliłby dwadzieścia kilka goli w sezonie, rozpychał obrońców i twardo walczył w powietrzu. Nie jest kimś takim Eto, nie jest nim Torres ani Demba Ba. Kimś takim mógłby być Romelu Lukaku, ograny sezon wcześniej w West Bromwich. Mógłby, gdyby dostał od Mourinho szanse. Przyczyny odejścia Belga to dziś nie są do końca znane. Czy to on chciał więcej grać, czy to Portugalczyk nie widział dla nie miejsca w podstawowej jedenastce, a może "The Special One" obraził się na niego za zmarnowanie karnego w meczu o Superpuchar Europy z Bayernem? Faktem jest, że Lukaku strzelił sam tyle goli, co Eto i Torres razem wzięci. Z takim dodatkowym zastrzeżeniem, że Kameruńczyk i Hiszpan mają wokół siebie znacznie lepszych piłkarzy do pomocy. Belg jednak prawdziwej okazji do pokazania swoich możliwości w niebieskiej koszulce nie dostał, a bardzo prawdopodobne, że już nie dostanie. Agent ponoć już szuka niechcianemu napastnikowi nowego klubu.
Mourinho dalej robi ze Stamford Bridge twierdzą, której nikt w Premier League zdobyć nie może. Wciąż bolączką są jednak mecze wyjazdowe. Co z tego, że The Blues są najlepszym w lidze zespołem w meczach domowych, skoro z wyjazdów przywieźli tylko 25 punktów? Tylko, ponieważ daje to londyńczykom dopiero szóste miejsce, za City, Liverpoolem, Arsenalem, ale także Tottenhamem i Manchesterem United. To właśnie straty punktów na stadionach średniaków ligi angielskiej mogą odbić się czkawką przy końcowym rozrachunku.
Oczywiście są rzeczy, za które Portugalczyka pochwalić trzeba. Chociażby szczelna defensywa, dobre prowadzenie Edena Hazarda czy też wspomniana już świetna postawa na Stamford Bridge. Możliwe, że jeszcze wszystko odmieni się na lepsze, Chelsea wygra mistrzowski bój, a w rewanżu heroicznie odrobi straty z pierwszego meczu z PSG, żeby dojść do finału i wygrać trofeum Champions League. Póki co, Mourinho jest jednak kolejnym kandydatem do przegrania sezonu w ciągu dwóch tygodni. A "The Special One", który w ciągu dwóch sezonów wygrał tylko jedno trofeum (superpuchar z Realem), mniej już będzie special, a bardziej casual.