menu

W Niecieczy pilnie potrzebują przełamania

4 kwietnia 2017, 11:28 | Piotr Pietras sport@dziennik.krakow.pl

Ekstraklasa piłkarska. Dwa najbliższe mecze w Niecieczy mogą przesądzić o losach „Słoni”.

Niecieczanie w Białymstoku do 79 minuty utrzymywali bezbramkowy remis, ale przegrali 0:1
Niecieczanie w Białymstoku do 79 minuty utrzymywali bezbramkowy remis, ale przegrali 0:1
fot. fot. Anatol Chomicz

Po porażce (0:1) w meczu wyjazdowym z Jagiellonią Białystok sytuacja Bruk-Betu Termaliki jest nie do pozazdroszczenia. Niecieczanie nadal zajmują wprawdzie miejsce w czołowej ósemce i tylko od nich zależy czy w części finałowej zagrają w grupie mistrzowskiej, ale widać, że blokada psychiczna zespołu, po siedmiu kolejnych meczach bez zwycięstwa, jest duża.

- Nasza drużyna naprawdę ma spory potencjał i zawodnicy o tym doskonale wiedzą - przekonuje szkoleniowiec Bruk-Betu Temaliki Marcin Węglewski. - Sporo z nimi rozmawiam i doskonale wiem, że gdy wygrają jeden mecz, odblokują się psychicznie i będzie to zupełnie inny zespół. Po stylu gry, jaki zaprezentowaliśmy w Białymstoku, optymistycznie patrzę na końcówkę części zasadniczej. Mamy przed sobą dwa mecze na własnym boisku, z Wisłą Kraków i Piastem Gliwice, i wierzę, że nastąpi w nich przełamanie - przyznał Węglewski.

Zespół Bruk-Betu Termaliki w spotkaniu z liderem z Białegostoku bardzo bliski był zdobycia co najmniej jednego punktu.

- W meczu z Jagiellonią na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę - podkreśla szkoleniowiec „Słoników”. - Gola straciliśmy po rzucie karnym, który wcale nie był konsekwencją jakiejś akcji ofensywnej gospodarzy. Odbita piłka zupełnie przypadkowo znalazła się w naszym polu karnym, natomiast później faul Sebastiana Ziajki był tylko dalszym ciągiem niesprzyjających nam zdarzeń. O ile nie kwestionuję decyzji arbitra, będącego blisko akcji, o podyktowaniu rzutu karnego, to mam do sędziego spore pretensje, że w pierwszej połowie, także będąc blisko akcji, nie pokazał Jackowi Góralskiemu drugiej żółtej kartki. Rywal ewidentnie w niesportowy sposób łapiąc w pół Romana Gergela przerwał naszą akcję. W drugiej części gry, za identyczny faul na „Gutku”, Taras Romanczuk zobaczył żółtą kartkę. Są to może detale, ale właśnie z nich składa się piłkarskie widowisko - stwierdził Węglewski.

Trener „Słoników” krytycznie podszedł także do skuteczności swoich graczy pod bramką rywali. - W pierwszej połowie okazję zaprzepaścił Vladislavs Gutkovskis, ale takiej sytuacji, jaką w drugiej miał David Guba, nie można nie wykorzystać - mówi Węglewski. - Wyprowadziliśmy wtedy książkową kontrę, Roman Gergel idealnie dograł piłkę przed bramkę do Davida, a ten z kilku metrów spudłował. Z takiej sytuacji musi być gol.

Po meczu z Jagiellonią zawodnicy Bruk-Betu Termaliki schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami i trudno się temu dziwić, gdyż zostawili na boisku sporo zdrowia, a nie znalazło to odzwierciedlenia w zdobyczy punktowej. - Po meczu u naszych graczy widać było piłkarską złość. Chciałbym, żeby miała ona przełożenie na skuteczną grę w meczu z zespołem „Białej Gwiazdy” (8 kwietnia, godz. 20.30 w Niecieczy - przyp.), który wiosną zdecydowanie lepiej gra w defensywie. A mając z przodu kilka indywidualności, jest bardzo mocny - przyznał Węglewski.

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy