Termalica straciła pozycję lidera 1. ligi. "Zostało jeszcze 11 kolejek"
Dotychczasowy lider I ligi, zespół Termaliki Bruk-Betu po porażce z ekipą GKS-u Tychy (0:1) po raz pierwszy w tym sezonie stracił przodownictwo w tabeli. Nie stracił jednak szans na wywalczenie awansu do ekstraklasy.
fot. LUCYNA NENOW / POLSKA PRESS
Jak strzela Adrian Gębalski? Zobacz skrót meczu Puszcza Niepołomice - Błękitni Stargard [WIDEO]
Niepokojąca pozostaje jednak wiosenna dyspozycja zespołu z Niecieczy, który w dwóch meczach wyjazdowych nie zdobył jeszcze ani jednego punktu i strzelił zaledwie jedną bramkę.
- Po sobotnim, przegranym meczu z GKS-em Tychy byłem bardzo zły. Nie zagraliśmy bowiem tak jak potrafimy, w naszej grze ofensywnej nie było natomiast takiego ciągu na bramkę, jak choćby w poprzednim meczu z Sandecją - stwierdził trener szkoleniowiec "Słoników" Piotr Mandrysz.
Niecieczanie zdecydowanie częściej byli wprawdzie w posiadaniu piłki, niewiele z tego jednak wynikało. - Nie potrafiliśmy zdobywać terenu i wypracowywać sobie sytuacji bramkowych. Osobiście nie zadowala mnie jedynie posiadanie piłki. Takiej postawy nie toleruję, gdyż piłka nożna jest grą, w której należy dążyć do strzelania bramek, tym bardziej gdy wynik jest remisowy, tymczasem my oddawaliśmy na bramkę rywali zdecydowanie za mało strzałów - podkreślił trener niecieczan.
Zespół Termaliki Bruk-Betu przegrał sobotni mecz po rzucie karnym jaki arbiter podyktował za rzekomy faul Bartosza Kopacza na zawodniku gospodarzy. - Przyznam się, że byłem mocno zdziwiony, gdy sędzia przerwał grę i wskazał na "wapno" - mówi obrońca "Słoników".
- Początkowo myślałem nawet, że arbiter wróci do faulu, popełnionego chwilę wcześniej przed polem karnym na Macieju Kowalczyku, stało się jednak inaczej. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że obaj walczyliśmy o piłkę, natomiast rywal uderzył mnie ręką w twarz i przewróciłem się na murawę. Widać sędzie zinterpretował to wydarzenie całkiem inaczej i ukarał naszą drużynę rzutem karnym - stwierdził Kopacz, dodając: - Szkoda tylko, że arbiter widział przewinienia w jedną stronę. Co najmniej trzy razy, po stałych fragmentach gry, byłem bowiem trzymamy za koszulkę i za głowę, sędzia wtedy jednak nie reagował lub nie chciał tego widzieć - mówił obrońca Termaliki Bruk-Betu.
W końcówce meczu arbiter nie zauważył też ewidentnego zagrania ręką w polu karnym przez jednego z obrońców gospodarzy. - Niedawno mieliśmy spotkanie szkoleniowe z sędzią, który omawiał identyczną sytuację, jak ta z końcówki meczu, i twierdził, że w takich okolicznościach arbiter musi podyktować rzut karny. W sobotnim meczu nic takiego jednak nie miało miejsca - stwierdził szkoleniowiec niecieczan, dodając: - Nasza przegrana nie była jednak spowodowana niewłaściwymi decyzjami sędziego.
Porażka z drużyną GKS-u Tychy sprawiła, że zespół Termaliki Bruk-Betu po raz pierwszy w tym sezonie stracił prowadzenie w tabeli na rzecz Zagłębia Lubin. - Do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze aż jedenaście kolejek, w tabeli na pewno będzie jeszcze sporo przetasowań. Dla nas nadal głównym celem jest walka o awans do ekstraklasy. Jeżeli myślałbym inaczej, na pewno nie pracowałbym już w klubie z Niecieczy, gdyż mam swoje ambicje i zawsze dążę do wyznaczonego celu - przyznał szkoleniowiec "Słoników".
Szansą na rehabilitację za wyjazdową porażkę z GKS-em Tychy niecieczanie będą mieli już w Wielką Sobotę (godz. 11.45), gdy na własnym boisku podejmować będą niepokonaną jeszcze wiosną Arkę Gdynia. - Doskonale wiemy, że musimy wygrywać mecze u siebie, ale chcąc liczyć się w walce o ekstraklasę musimy punktować także na wyjazdach - podkreślił Kopacz.