Tarasiewicz: Śląsk jest w stanie powalczyć z Dundee, jak równy z równym
- Nie wiem, jaki będzie wynik, ale uważam, że Śląsk z tym potencjałem, to jest bez jakichś spektakularnych wzmocnień, jest w stanie walczyć jak równy z równym z takim zespołem, jak Dundee United - uważa Ryszard Tarasiewicz, legenda Śląska Wrocław.
Jak Pan przyjął wyniki losowania Śląska w pucharach? Wrocławski zespół jest w stanie wyeliminować Dundee United?
Nie wiem, jaki będzie wynik, ale uważam, że Śląsk z tym potencjałem, to jest bez jakichś spektakularnych wzmocnień, jest w stanie walczyć jak równy z równym z takim zespołem, jak Dundee United.
Co może być kluczowe w tym dwumeczu? Układ spotkań?
Układ meczu na pewno byłby korzystny, gdybyśmy grali u siebie rewanż. Wiadomo, że dobrze by było u siebie wygrać, nie tracąc bramki. To jest proste. Ale jeśli nie będziemy chcieli zaatakować i myśleć tylko o tym, kto będzie lepszy w przepychance, to nie przejdziemy Szkotów.
Pan by zaatakował od samego początku?
Tak, ale przepychać się też trzeba będzie, bo oni to będą robić. Trzeba myśleć o grze, a nie tylko o tym, kiedy się ich skruszy siłą fizyczną. Można się przepychać przez 95 minut, a nie będzie gry. Musimy myśleć o tym, żeby konstruować i stwarzać sobie jak najwięcej momentów gry. By siła fizyczna, przepychanie na boisku nie przysłoniły nam nadrzędnego celu, jakim jest siła piłkarska Śląska.
Myśli Pan, że Śląsk zwojuje coś w tych pucharach, czy skończy się na drugiej, góra trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej?
To wszystko zależy od rywali. Jeżeli trafią na dobry zespół, to wtedy trzeba będzie uważać. Ale to się wyczuwa po 15-20 minutach meczu. Zawodnicy, jeśli poczują, że ich dominują piłkarsko, to muszą wtedy wyraźnie zaatakować, bo to jest ten mecz, który można wygrać trzy, cztery do zera. Nie można się cieszyć, że zrobiliśmy 1:0 albo 0:0, bo my nie mamy takiego zespołu, który wygrywając 1:0, może ze spokojem jechać na rewanż. Śląsk nie jest zespołem, który gra co roku w europejskich pucharach.
Rozmawiali Paweł Kucharski i Mariusz Wiśniewski / Gazeta Wrocławska