menu

Szwajcaria młodzieżą stoi. Embolo i spółka utrą nosa starszym?

11 czerwca 2016, 12:25 | Kaja Krasnodębska

Analizując daty urodzenia, a co za tym idzie wiek zawodników, którzy zaprezentują się na Mistrzostwach Europy we Francji, można dojść do zdumiewającego wniosku. Najwięcej piłkarzy urodzonych w latach 1996-1997 ma reprezentacja Szwajcarii. To właśnie Vladimir Petković okazał się najodważniejszym z selekcjonerów i w podróż na Euro zabrał ze sobą nie tylko błyszczącą gwiazdę FC Basel, Breela Embolo, ale także nie mających jak dotąd debiutu w barwach Helwetów w meczu o stawkę, Denisa Zakarię oraz Nico Elvediego.

Breel Embolo (z prawej) ma przed sobą wielką karierę
Breel Embolo (z prawej) ma przed sobą wielką karierę
fot. AP Photo

Królestwo dla tego, kto rok temu przewidziałby, że właśnie ta trójka znajdzie się wśród dwudziestu trzech szczęśliwców, którzy czerwiec spędza na boiskach we Francji. Jeszcze rok temu ich nazwiska znali bowiem tylko najwięksi koneserzy szwajcarskiego futbolu, a sami zawodnicy dopiero przebijali się do profesjonalnej piłki. Zrobili to jednak na tyle szybko, że przez dwanaście miesięcy przeszli ścieżkę do celu, któremu niewielu udaje się osiągnąć. Czy jej finałem będzie występ we Francji? Pewien gry może być najmłodszy z tej trójki, Breel Embolo. Ten urodzony w walentynki 1997 roku w Kamerunie ofensywny pomocnik to prawdziwa gwiazda reprezentacji Vladimira Petkovicia. Ten 19-latek bardzo szybko stał się jednym z najbardziej rozpoznawanych nazwisk reprezentacji Helwetów. I to tylko z jedną bramką strzeloną w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Jak to się stało?

Mimo, że na świat przyszedł w Yaoundé, swoją piłkarską przygodę rozpoczął już w Bazylei. Jego pierwszym klubem był tamtejszy FC Nordstern. To właśnie w drużynach juniorskich tego trzecioligowego zespołu nabierał pierwszych szlifów. Bardzo szybko został dostrzeżony i już w wieku 11 lat doczekał się swego pierwszego transferu - do BSC Old Boys Basel, gdzie jednak spędził tylko cztery lata, by w 2010 po raz pierwszy przywdziać barwy FC Basel. wtedy prawdopodobnie nie przypuszczał, że tak szybko stanie się jednym z głównych reżyserów gry tego zespołu. Swoim talentem oraz ciężką pracą dokonał tego w zaledwie sześć lat. Po raz pierwszy w meczowej kadrze znalazł się 13 marca 2014 roku, na mecz Ligi Europy z FC Red Bull Salzburg. Na debiut musiał poczekać jeszcze kilka dni - w spotkaniu z FC Aarau dostał pięć minut gry. I wykorzystał je wyśmienicie zdobywając bramkę na 5:0 dla swojego zespołu. Wykorzystał podanie Davida Degena i prawą nogą umieścił piłkę w siatce.

Kolejny sezon to kolejne sukcesy na koncie tego młodego zawodnika. Obywatelstwo Szwajcarii, które otrzymał w grudniu 2014 roku pozwoliło mu na grę w reprezentacji u21. W wieku 17 lat jak równy z równym walczył z pare lat starszymi kolegami. Rozwijał się także w swoim klubie, gdzie coraz częściej dostawał szanse gry. A jako, że FC Basel zdobyło kolejny tytuł mistrza kraju, a także dotarło do 1/8 Ligi Mistrzów, młody pomocnik miał okazję pokazać się na największych boiskach. Spotkania z Realem Madryt, Liverpoolem czy FC Porto to nie tylko interesujący wpis do CV, ale przede wszystkim ogromny bagaż doświadczeń, jakże niepospolity w tak młodym wieku. W tej edycji najważniejszych klubowych rozgrywek zdobył także bramkę - do awansu klubu do fazy pucharowej cegiełkę dołożył trafiając przeciwko Łudogorcowi. Częściej na listę strzelców wpisywał się w rodzimych rozgrywkach, gdzie zdobył aż dziesięć bramek.

Równie owocnym okazał się sezon zakończony przed kilkoma tygodniami. Trafienia to jednak tylko wisienka na torcie - klubowego trenera Embolo przekonał głównie świetną boiskową postawą. Mając u swego boku reprezentanta Islandii Birkira Bjarnassona czy kapitana Matiasa Delgado, siał spustoszenie na połowie rywali. Przekonać się o tym mogli także lechici - młody Szwajcar zagrał przeciwko nim trzykrotnie i raz wpisał się na listę strzelców. Za kolejnymi solidnymi spotkaniami w barwach FC Basel, przyszły także powołania do reprezentacji A Szwajcarii. Pierwszy raz pod okiem Vladimira Petkovicia wystąpił dopiero 31 marca zeszłego roku w towarzyskim starciu ze Stanami Zjednoczonymi. W 56. minucie zastąpił Josipa Drmicia. Dobrym występem zapewnił sobie kolejne powołania i następne wejścia z ławki. W wyjściowej jedenastce po raz pierwszy pojawił się w wygranym przez Szwajcarię 7:0 spotkaniu z San Marino. Sam również wpisał się wtedy na listę strzelców. To jak dotąd jego jedyny gol w dorosłej kadrze Szwajcarii. Czy w najbliższym czasie powtórzy ten sukces?
Mniejsze szanse na zdobycie gola we Francji ma Nico Elvedi. I to nie tylko ze względu na bycie nominalnym obrońcą. Ten urodzony w 1996 roku zawodnik ma po prostu małe szanse na pojawienie się na murawie. Jeżeli jednak Vladimir Petković zdecyduje się na niego postawić, byłoby to pierwsze spotkanie tego obrońcy w reprezentacji A w meczu o stawkę. Pod okiem pochodzącego z Sarajewa szkoleniowca debiutował właściwie przed kilkoma dniami. Obóz w Lugano trwający między 22 maja, a 3 czerwca był bowiem pierwszym, na który został powołany. W tak krótkim czasie, swoją dobrą postawą, zdołał już przekonać trenera, aby ten wybrał go do finałowej 23.

To oni mają błyszczeć na Euro 2016! Wśród nich jeden Polak

Na co dzień, podobnie jak bramkarz Yann Sommer oraz pomocnik Valon Behrami, gra w Borussii Moenchengladbach. Do Niemiec trafił niecały rok temu i od razu podbił serca kibiców. Z początku grał w drugim zespole, lecz już w listopadzie przebił się do pierwszej drużyny. Pierwsze koty za płoty - dwie minuty z FC Ingolstadt. Przepustką do wyjściowej jedenastki okazały się kontuzje kolegów z zespołu. Nagle w od premierowego gwizdka pokazał się w starciu z Bayernem Monachium. Świetnie sprawdził się w roli środkowej obrońcy - długo stawiał czoła Robertowi Lewandowskiemu, Thomasowi Mullerowi czy Kingsleyowi Comanowi. Skuteczna defensywa Borussii w tamtym spotkaniu pozwoliła na coraz odważniejsze ataki ofensywnych zawodników, a co za tym idzie sensacyjne zwycięstwo 3:1. A Nico Elvedi zdołał nawet wpisać się na listę asystentów, gdy głową skierował piłkę pod nogi Larsa Stindla.

Taka postawa młodego Szwajcara nie mogła obejść się bez echa. Przykuł uwagę nie tylko mediów, ale także trenera, który zdecydował się dalej na niego stawiać. W konsekwencji Elvedi nie opuścił już praktycznie żadnego spotkania, do końca stanowiąc o sile swojego zespołu i końcowym, czwartym miejscu w lidze. Patrząc na jego ostatnie spotkania, nikt już zdaje się nie pamiętać, że jeszcze przed rokiem grał w FC Zurich, a dwa lata temu można było zobaczyć jedynie w młodzieżowych rozgrywkach. Teraz znajduje się w zupełnie innym miejscu. Wciąż jednak spogląda na niższe szwajcarskie ligi. Tam bowiem, w trzecioligowych FC Winterthur gra jego brat bliźniak, Jan. On także walczy na pozycji środkowego obrońcy. Czy w przyszłości reprezentacja Szwajcarii będzie mogła skorzystać i z niego?

Podobnie jak Elvedi, szansa na debiut w meczu o stawkę, rysuje się również przed Denisem Zakarią. On jednak ma na niego dużo większe szanse. A rok temu był jeszcze niżej. Syn Sudanki oraz obywatela Kondo jeszcze kilkanaście miesięcy temu występował jedynie w juniorskiej drużynie trzecioligowego Servette FC. Tam został jednak dostrzeżony przez skautów BSC Young Boys, którzy nie wahając się długo, wyłożyli za niego 200 000 franków. Prawdopodobnie jedna z najlepszy inwestycji klubu ostatnich lat - teraz, wg wyliczeń Transfermarktu, ten defensywny pomocnik jest wart około 4 milionów Euro. A po udanym turnieju we Francji może okazać się jeszcze droższym.

Pytanie czy wobec tego przyszły rok także spędzi w BSC Young Boys. Z pewnością ten klub mu służy. Zaczął niepozornie - od ławki. Przełomowe okazało się przegrane spotkanie z FC Lugano kiedy to po raz pierwszy wybiegł w wyjściowym składzie. Mimo niekorzystnego rezultatu, on zrobił na tyle dobre wrażenie, że do końca sezonu lokalni kibice mogli obserwować go od pierwszych minut. Z ligowych meczów wykluczała go jedynie choroba i kartki. Można więc śmiało powiedzieć, że mocno przyczynił się do wicemistrzostwa Szwajcarii.

To oni mają błyszczeć na Euro 2016! Wśród nich jeden Polak