Sztylka: Czujemy, że jesteśmy gotowi
- Może w składzie Dundee United nie ma wielkich, znanych nazwisk, ale z tego, co już zdążyłem zobaczyć, to dobry zespół z kilkoma indywidualnościami. Są naprawdę bardzo groźni, ale nie poza naszym zasięgiem - mówi przed meczem z Dundee United, piłkarz Śląska, Dariusz Sztylka.
fot. Janusz Wójtowicz/Polskapresse
Śląsk Wrocław - Dundee United NA ŻYWO w Ekstraklasa.net od 16:45
Gotowi jesteście na pojedynki z Dundee United?
My czujemy, że jesteśmy gotowi, ale dopiero ten dwumecz pokaże, jak jest naprawdę. Teraz mogę jedynie zapewnić wszystkich kibiców, że zarówno my, zawodnicy, jak i sztab trenerski oraz władze klubu, zrobiliśmy wszystko, aby do tego pojedynku być jak najlepiej przygotowanym. Czy trafiliśmy z formą, okaże się na boisku. Nie da się tego tak łatwo zaprogramować i zawsze jest ta doza niepewności.
Dodatkowy dreszcz emocji przed tym pojedynkiem będzie, czy jest to mecz jak wszystkie inne?
Na pewno dodatkowe emocje będą, bo to w końcu mecz w europejskich pucharach, a nie kolejny ligowy pojedynek. Wiemy jednak, że nie możemy poddać się emocjom i musimy po prostu wyjść na boisko i robić swoje. Musimy być maksymalnie skoncentrowani. Zdajemy sobie sprawę, jak ważny jest to mecz dla naszych kibiców i dla całego Wrocławia i zrobimy co w naszej mocy, aby nasi fani nie czuli się zawiedzeni.
Jest już Pan w Śląsku dziesięć lat. Czy to najważniejszy mecz w Pana karierze w barwach Śląska? A może ten najważniejszy będzie w następnej rundzie, kiedy przyjdzie się być może zmierzyć z Atletico Madryt?
(śmiech) Bardzo bym chciał, aby tak było, ale najpierw musimy uporać się z Dundee, a to wcale nie będzie takie łatwe. Nie rozpatruję jednak tych pojedynków w tego typu kategoriach, że jest to najważniejszy czy nie najważniejszy mecz. Dla mnie to jest pojedynek, w którym Śląsk może zrobić kolejny krok naprzód. Udało się w Śląsku zebrać grupę naprawdę bardzo dobrych piłkarzy i uważam, a nawet jestem pewien, że stać nas na wiele. Nie chodzi tylko o europejskie puchary, ale także o ekstraklasę. Dlatego nie myślę o pojedynkach z Dundee jako o tych najważniejszych, bo niebawem możemy mieć kolejne ważne spotkania, których stawka może być jeszcze większa. Wszystko przed nami.
Pewnie, kiedy spadał Pan ze Śląskiem do trzeciej ligi, nie myślał, że za kilka lat przyjdzie Panu grać w barwach wrocławskiego zespołu w europejskich pucharach.
Powiem szczerze, że myślenie wtedy o europejskich pucharach byłoby szaleństwem. To były ciężkie czasy i wtedy nie było pewne, czy Śląsk będzie istniał w ogóle i w jakiej lidze będzie grał. Było bardzo ciężko i nie wiedzieliśmy, co będzie z nami dalej. Nikt rozsądny wtedy nie myślał i nie mówił o powrocie Śląska do europejskich pucharów. Ale przyznam się, że mimo ciężkich chwil, byłem pewien, że Śląsk się odrodzi. Że kwestią czasu jest, kiedy powróci do ekstraklasy, bo Śląsk to klub z tradycjami, ogromną liczbą kibiców i jego miejsce nie jest w trzeciej czy drugiej lidze, ale w ekstraklasie. Zastanawiałem się tylko, czy to będzie jeszcze za czasów mojej gry w Śląsku, czy ten powrót potrwa jednak dłużej. Ułożyło się tak, że było mi dane świętować awans do ekstraklasy, a teraz wracamy do Europy. Pozostaje się tylko cieszyć i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ta przygoda z pucharami trwała jak najdłużej.
To porozmawiajmy może teraz już o samym czwartkowym spotkaniu. Oglądaliście już mecze Dundee United?
Mamy ich mecze ligowe oraz kilka sparingów. Powoli trenerzy zapoznają nas z rywalem i mówią, na co musimy zwracać uwagę. Im będzie bliżej meczu, pewnie tych informacji będzie więcej i będą bardziej konkretne. Jeżeli chodzi o rozpracowanie rywala, to sztab trenerski na pewno zrobi to doskonale. Spodziewam się, że Szkoci pewnie o nas też będą wiedzieli wszystko. Teraz pozostaje kwestia, kto lepiej tę wiedzę wykorzysta.
Zna Pan już jakichś zawodników Dundee United? Potrafi Pan podać konkretne nazwiska?
Każdy z nas koncentruje się na rywalu, który akurat operuje w naszej strefie boiska. Ja na przykład przyglądałem się Davidowi Goodwilliemu, którym po sezonie interesowały się między innymi Glasgow Rangers i Celtic Glasgow. Zwracałem uwagę, którą nogą gra częściej, jak się ustawia czy na przykład jak się porusza na boisku. To takie niuanse, które później bardzo pomagają na boisku, bo łatwiej jest reagować na poczynania rywala. Nawet czasami nie trzeba czekać, co zrobi, bo dzięki zdobytej wcześniej wiedzy, można w ciemno zakładać, co się zaraz wydarzy. Taką analizę przeprowadzi każdy z nas. Poza tym trenerzy zwrócą nam uwagę na wiele innych detali. Może w składzie Dundee United nie ma wielkich, znanych nazwisk, ale z tego, co już zdążyłem zobaczyć, to dobry zespół z kilkoma indywidualnościami, takimi właśnie, jak na przykład Goodwillie. Są naprawdę bardzo groźni, ale nie poza naszym zasięgiem.
Co może być kluczowe w tym dwumeczu? Niektórzy mówią, że fakt, iż Śląsk gra pierwszy mecz u siebie, nie jest korzystny.
Panują różne opinie, jeżeli chodzi o to, który mecz jest lepiej grać u siebie. Może rzeczywiście lepiej, gdybyśmy najpierw grali w Szkocji? Ale z drugiej strony, jeżeli się gra pierwszy mecz u siebie i wygra, to rywal nawet mając w perspektywie mecz u siebie, jest w trudniejszej sytuacji, bo musi atakować i gonić wynik. W zasadzie nie ma co o tym roz-myślać. My wiemy tyle, że gramy pierwszy mecz u siebie i musimy się ustrzec prostych błędów, aby nie ułatwiać zadania rywalowi. Nie możemy pozwolić sobie strzelić gola. Już nie mówiąc o szybkiej stracie bramki, co pozwoliłoby Szkotom na spokojną grę i czekanie, co my zrobimy. Od początku spotkania musimy być maksymalnie skoncentrowani i jeżeli nadarzy się okazja, to ją wykorzystać. Super byłoby samemu szybko zdobyć gola, bo to by na pewno uspokoiło grę. Tak czy inaczej, nastawiamy się na ostrą walkę.
Liczycie na pomoc kibiców. W Szkocji doping wygląda trochę inaczej. Sądzi Pan, że rywale mogą być zaskoczeni?
Na pewno kibice w Polsce są bardziej żywiołowi i atmosfera na naszych stadionach wygląda inaczej niż tam. Czy nasi fani ich zaskoczą? Nie sądzę, aby gracze Dundee United się przestraszyli, bo już grali nie na takich obiektach i nie przy takiej liczbie widzów. Ale może będą zaskoczeni, kiedy usłyszą, że u nas cały czas się dopinguje, śpiewa i wspiera zespół. Ja liczę i nawet jestem pewien, że atmosfera będzie na stadionie fantastyczna. Nam to pomoże, a czy przeszkodzi rywalom, to już nie nasz problem.
Jakim w takim razie wynikiem zakończy się czwartkowy mecz?
Słaby jestem w typowaniu i nie odpowiem na to pytanie.
To może powie Pan na koniec, w jakim składzie zagra Śląsk. Ze sparingów trudno odgadnąć.
Trener Orest Lenczyk wiedział, że podglądają nas Szkoci i może specjalnie robił takie roszady. A tak poważnie, nie mam pojęcia, jakim składem rozpoczniemy spotkanie. Mogę się tylko domyślać, że trener Orest Lenczyk będzie chciał znowu zaskoczyć. A nawet gdybym wiedział, w jakim składzie zagramy, nie powiem. Wszystko wyjaśni się dzisiaj.
Rozmawiał Mariusz Wiśniewski / Gazeta Wrocławska