Szeliga i Danielewicz chcą się utrzymać również dla Stawowego
Na cztery mecze przed końcem sezonu Cracovia rozstała się z Wojciechem Stawowym, a jego obowiązki przejął Mirosław Hajdo. Ta decyzja władz zarządu zaskoczyła zarówno obecnych, jak i byłych zawodników Pasów.
- Dla mnie to duże zaskoczenie, bo zabrakło wzajemnego zaufania. Myślę, że trener Stawowy chciał zostać w klubie, ale decyzje zostały podjęte - mówi były bramkarz Pasów, Marcin Cabaj, który obecnie reprezentuje barwy Sandecji Nowy Sącz.
Wtóruje mu Krzysztof Danielewicz: - Jak zareagowaliśmy na decyzję o zmianie trenera? Było nam przykro, gdyż Stawowy to człowiek, który wiele nas nauczył i dla każdego miał zawsze czas. Dał nam wiele dobrego, nie tylko jako szkoleniowiec - mówi pomocnik krakowian.
- Nie chcę się rozwodzić nad zwolnieniem Stawowego, to była decyzja zarządu - wzdycha kapitan zespołu, Sławomir Szeliga. - Wszystkim chłopakom jest jednak przykro, że trenera nie ma już z nami, dlatego chcemy w tych ostatnich meczach pokazać, że wiele nas nauczył. Sądzę, że utrzymanie się w ekstraklasie będzie prezentem również dla niego.
- Takie jest życie w środowisku piłkarskim - wszyscy musimy być gotowi na zmiany i się do nich dostosowywać jak najszybciej - dodaje Danielewicz.
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Stawowy i jego podopieczni zapowiadali, że ich celem jest awans do pierwszej ósemki. I rzeczywiście, przez większą cześć sezonu Pasy grały zaskakująco dobrze i punktowały. - Nie mam pojęcia, co się stało z tą drużyną - zastanawia się Cabaj. - Ale trzeba pamiętać, że celem każdego beniaminka powinno być utrzymanie się w ekstraklasie, a że trener Stawowy jest ambitny, to jego celem była właśnie ósemka. Utrzymanie jednak na pewno jest do zrealizowania - przekonuje piłkarz nowosądeczan.
- Dlaczego w ostatnich meczach prezentujemy się tak katastrofalnie i czeka nas walka do samego końca? Nie wiem. Gdybym znał odpowiedź na to pytanie, to pewnie byśmy wyciągnęli jakieś wnioski. Jednak na razie żaden z nas nie umie powiedzieć, co się dzieje - podsumowuje Danielewicz.