menu

Szczęśliwy remis Podbeskidzia w Krakowie. Wisła znowu na zero z tyłu i z przodu

4 marca 2013, 20:21 | Dominik Wardzichowski, psz

Dwa razy poprzeczka i raz fatalna decyzja sędziego Marcina Borskiego uchroniły Podbeskidzie przed porażką w Krakowie. Wisła, podobnie jak Podbeskidzie, zagrała bardzo nieskutecznie. Wynik był sprawą otwartą do ostatniego gwizdka.

Wisla Krakow-Podbeskidzie Bielsko Biala
fot. Ryszard Kotowski
Wisla Krakow-Podbeskidzie Bielsko Biala
fot. Ryszard Kotowski
Wisla Krakow-Podbeskidzie Bielsko Biala
fot. Ryszard Kotowski
1 / 3

Zobacz więcej zdjęć z meczu Wisła - Podbeskidzie!

Trener Wisły Tomasz Kulawik zmuszony był dokonać zmiany tuż przed rozpoczęciem spotkania. W miejsce Kamila Kosowskiego, który poczuł ból na przedmeczowej rozgrzewce, do gry desygnowany został Łukasz Burliga. Co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację Białej Gwiazdy w defensywie. Arkadiusz Głowacki nie mógł wystąpić z powodu czerwonej kartki, natomiast Kew Jaliens nie zagrał z powodu zatrucia.

Szkoleniowiec Podbeskidzia, Dariusz Kubicki wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i na Wisłę wyszła ta sama jedenastka, co na mecz z Jagiellonią.

Gra w początkowej fazie pierwszej połowy, toczyła się główne w środkowej strefie boiska. Oba zespoły wyczekiwały na to, co zaprezentuje przeciwnik. Wisła liczyła na Patryka Małeckiego, który w pierwszej odsłonie gry był najjaśniejszą postacią w Wiśle. Podbeskidzie, które w meczu z Jagiellonią bardzo szybko strzeliło gola, tym razem nie rzuciło się do ataku. „Górale” liczyli na szybkich skrzydłowych oraz na stałe fragmenty gry, które fantastycznie wychodziły im w poprzedniej kolejce.

Podbeskidzie w pierwszej odsłonie stworzyło sobie właściwie tylko jedną groźną sytuację. Prostopadłym podaniem do Piotra Malinowskiego popisał się Damian Chmiel. Popularny „Malina” dobiegł do piłki i przewrócił się na pograniczu pola karnego. Piłkarze Podbeskidzia domagali się podyktowania jedenastki, jednak sędzia Borski pozostał niewzruszony.

Najgroźniejszą akcję w pierwszej części gry przeprowadziła Wisła. Rafał Boguski stanął oko w oko z Richardem Zajacem, jednak napastnik Wisły nie potrafił skierować piłki do bramki. A tuż przed końcem mierzony strzał Małeckiego otarł się o poprzeczkę.

Na początku drugiej połowy, to Podbeskidzie przejęło inicjatywę. „Górale” próbowali konstruować atak pozycyjny i co jakiś czas zagrażali bramce Sergeia Pareiki. W 55. minucie prawym skrzydłem urwał się Damian Chmiel i dograł piłkę na środek pola karnego. Wydawało się, że ta piłka nie sprawi kłopotu bramkarzowi Wisły, jednak Estończyk wypuścił piłkę z rąk, a w zamieszaniu piłki do bramki nie skierował Robert Demjan.

Kolejna groźna akcja Podbeskidzia powinna była zakończyć się bramką. W sytuacji jeden na jeden z golkiperem Wisły znalazł się Robert Demjan. Słowacki napastnik uderzył jednak wprost w ręce golkipera Wisły.

W 66. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji w polu karnym „Górali”. Marek Sokołowski ewidentnie sfaulował Rafała Boguskiego i Marcin Borski wskazał na „wapno”. Po konsultacji z sędzią bramkowym, sędzia zmienił jednak decyzję i ukarał Boguskiego żółtą kartką.

Podrażniona Wisła przejęła inicjatywę. Piłkarze „Białej Gwiazdy” próbowali stwarzać sobie sytuacje pod bramką Zajaca, jednak nie wynikało z tego nic groźnego. Znów najbardziej aktywny był Małecki, jednak w jego poczynaniach brakowało dokładności.

W końcówce spotkania Wisła zmarnowała świetną szansę na zwycięskiego gola. Małecki urwał się lewym skrzydłem i dograł piłkę do Ivicy Ilieva. Serb miał 100% sytuację, jednak kapitalną interwencją popisał się Zajac. Iliev próbował jeszcze dobijać, jednak piłka trafiła w poprzeczkę.

Podbeskidzie wywozi z Krakowa jeden punkt, który w końcowym rozrachunku może okazać się bardzo cenny. Wisła natomiast po raz kolejny nie potrafi zdobyć bramki.

Twitter


Polecamy