Szczęśliwy gol Kuświka dał Ruchowi wygraną ze Śląskiem
Emocje w pierwszym meczu rundy rewanżowej T-Mobile Ekstraklasy zaczęły się dopiero w samej końcówce. W 90. minucie spotkania trafił Grzegorz Kuświk i Ruch wygrał ze Śląskiem Wrocław 1:0.
W pierwszych minutach przewagę w posiadaniu piłki miała drużyna Śląska Wrocław, lecz pierwsze zagrożenie pod bramką Krzysztofa Kamińskiego stworzyła sobie dopiero w 10. minucie. Z ostrego kąta uderzał Flavio Paixao, piłka minęła chorzowską bramkę w znacznej odległości. Po tej akcji inicjatywę przejął Ruch i stadion zdecydowanie bardziej się ożywił. W 18. minucie dośrodkowana w pole karne piłka minęła Zieńczuka, a instynktownie broniący Mariusz Pawełek odbił futbolówkę, minął się z nią Rołand Gigołajew, a dopadający do niej Jakub Kowalski uderzył wprost w powracającego na pozycję Pawełka. Po chwili piłka znowu znalazła się w posiadaniu chorzowian, a całą akcję bardzo groźnym strzałem zza pola karnego zakończył Łukasz Surma. Pawełek jednak i tym razem okazał się lepszy od graczy Ruchu i wyłapał to uderzenie. "Niebiescy" po tej sytuacji zaczęli grać bardziej agresywnie i starali się odebrać piłkę już na połowie Śląska.
W 30. minucie spotkania wrocławianie po raz kolejny starali się stworzyć zagrożenie pod bramką Ruchu. Dośrodkowanie Sebastiana Mili z rzutu wolnego trafiło na głowę Piotra Celebana, jednak zawodnik Śląska uderzył ponad poprzeczką. Pierwszy celny strzał goście oddali dopiero w 43. minucie, kiedy to Paixao uderzał piłkę głową. Uderzenie Portugalczyka nie sprawiło najmniejszych problemów bramkarzowi. Pierwsza połowa spotkania upłynęła pod znakiem walki na boisku. Mało składnych akcji, sporo chaosu na boisku, jednak żadnej z drużyn nie można było odmówić braku ambicji.
Druga połowa rozpoczęła się niemal identycznie jak pierwsza, gdyż ponownie to drużyna z Wrocławia miała przewagę. Goście pierwszy, lecz niecelny strzał oddali w 55. minucie, kiedy to swych sił próbował Dudu Paraiba. Minutę później o wiele groźniej uderzał Krzysztof Ostrowski, jednak piłka trafiła wprost w Kamińskiego. Śląsk rozkręcał się z minuty na minutę, lecz w obronie Ruchu dwoił się i troił Marcin Malinowski, który w jednej z akcji praktycznie zdjął piłkę z nogi Celebana. Gdyby nie ta interwencja, gracz Śląska nie miałby problemu z umieszczeniem piłki w siatce.
Ruch bardzo dobrze pracował w defensywie, ale w ofensywie nie pokazywał nic. Dopiero w 73. minucie Grzegorz Kuświk znalazł się w dobrej sytuacji, jednak nie potrafił oddać celnego strzału na bramkę. Kilka chwil później po drugiej stronie boiska Ostrowski wystawił piłkę Lukasowi Droppie, a jego strzał z dystansu o centymetry minął spojenie słupka z poprzeczką. Odpowiedź Ruchu powinna się zakończyć bramką, jednak Gigołajew w sytuacji sam na sam z bramkarzem skierował piłkę nie w bramkę, lecz w okolice narożnika boiska.
Pomimo optycznej przewagi Śląska to Ruch zdobył bramkę na wagę zwycięstwa. W 90. minucie Grzegorz Kuświk miał przed sobą trzech obrońców i zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka trafiła w Droppę i po rykoszecie zaczęła toczyć się w kierunku bramki. Pawełek zmylony rykoszetem nie zdążył się odwrócić i dogonić piłki, a ta tuż przy słupku wtoczyła się do bramki.
Statystyki przemawiały na korzyść Śląska, ale to Ruch zdobył trzy punkty. Sukcesem okazała się przede wszystkim skuteczna gra w obronie. Wrocławianie raz po raz podchodzili pod pole karne Ruchu, jednak gospodarze za każdym razem radzili sobie z atakami. W sytuacji, w jakiej znalazł się Ruch, każde punkty dodają im pewności siebie. "Niebiescy" odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu, jednak nadal znajdują się w strefie spadkowej. Śląsk mimo wszystko rozczarował. Teraz przed nim spotkanie z Pogonią Szczecin. Ruch natomiast uda się do Łęcznej na spotkanie z tamtejszym Górnikiem.