Szalony sen Lechii Gdańsk może się spełnić
W niedzielę ostatnia kolejka w Lotto Ekstraklasie. Warto przygotować się na duże emocje, bo cztery zespoły - które zagrają między sobą - mają szanse na mistrzostwo Polski. W tym gronie jest Lechia.
Dla Lechii mecz w Warszawie może być historyczny. Biało-zieloni mogą sięgnąć po pierwsze mistrzostwo Polski. W tej kwestii nie są jednak zależni od siebie, ale jeśli chodzi o zakwalifikowanie się do europejskich pucharów, to już tak.
- Lechia ma najlepszy i najgorszy terminarz - uważa Kamil Kosowski, były reprezentant Polski, a obecnie ekspert telewizyjny. - Z jednej strony wygrywając w Warszawie z Legią może być mistrzem Polski, ale z drugiej jeśli zremisuje, to może znaleźć się poza podium i poza pucharami.
Podopieczni trenera Piotra Nowaka grają w fazie mistrzowskiej naprawdę dobrze, ale nie przełożyło się to na sytuację w tabeli. Lechia po części zasadniczej zajmowała czwarte miejsce i tak jest, niestety, do teraz. I to pomimo tego, że w fazie mistrzowskiej - wraz ze stołeczną Legią - zdobyła najwięcej punktów.
- To jakieś szaleństwo. Czegoś takiego nie widziałem. W grupie mistrzowskiej gramy sześć meczów, nie tracimy ani jednej bramki, zdobywamy 13 punktów i dalej jesteśmy na czwartym miejscu. Musimy na boisku zostawić ambicję i postarać się zakończyć sezon z tytułem mistrzów Polski. To szaleństwo, ale wciąż możliwe do realizacji - powiedział Marco Paixao, napastnik Lechii, który w ostatnich trzech meczach zanotował dwa hat-tricki i wraz z Marcinem Robakiem z Lecha Poznań prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców Lotto Ekstraklasy.
Jedno jest pewne - jeśli biało-zieloni przegrają w niedzielę w stolicy, to zakończą sezon na czwartym miejscu w tabeli i nie zagrają w europejskich pucharach.
Na następnej stronie przeczytasz, co o szansach Lechii na mistrzostwo sądzi Czesław Michniewicz
Podopieczni trenera Nowaka grają jednak w fazie mistrzowskiej zdecydowanie lepiej, niż wcześniej i na tym można opierać optymizm przed meczem w Warszawie. Co musi się stać, żeby zostali mistrzami? Potrzebne są dwa warunki. Po pierwsze Lechia musi wygrać z Legią, a jednocześnie w spotkaniu Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań musi paść remis. Tylko w takiej sytuacji biało-zieloni zdobędą pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski. Nad „Jagą” i Lechem będą wówczas mieli dwa punkty przewagi. Trzeba pamiętać, że po fazie zasadniczej byli za tymi zespołami w tabeli, a przy jednakowym dorobku punktowym lepszy będzie ten zespół, który był wyżej w tabeli po 30 kolejkach.
Piłkarze Lechii zapowiadają, że jadą do Warszawy walczyć o mistrzostwo Polski, ale mogą przy tym ugrać medal i awans do europejskich pucharów. Jeśli Lechia wygra w Warszawie, a zwycięży Jagiellonia bądź Lech, to biało-zieloni zajmą trzecie miejsce, ale w razie remisu w Białymstoku, to gdańszczanie będą wicemistrzami Polski. Remis w stolicy nie da biało-zielonym mistrzostwa, ale może dać puchary. Stanie się tak tylko wtedy, gdy w Białymstoku nie padnie remis, a mecz zakończy się wygraną Jagiellonii lub Lecha.
- Lechia nie jest bez szans, ale moim zdaniem mistrzem będzie Legia - uważa trener Czesław Michniewicz. - Lechii brakuje do szczęścia wygranej w Poznaniu, gdzie zagrała bardzo dobry mecz. W przeciwieństwie do tego z Koroną u siebie. W fazie mistrzowskiej gra bardzo dobrze, skutecznie, a strzelone po cztery gole Jagiellonii i Pogoni to nie przypadek. Bardzo bym chciał, żeby Lechia zagrała w pucharach, ale musi zdobyć punkty w Warszawie.
Żadnych złudzeń i wątpliwości nie ma Kosowski.
- Od początku mówiłem, że mistrzem Polski będzie Legia i zdania nie zmieniam. Druga będzie Jagiellonia, a trzeci Lech. Wprawdzie Lechia gra ostatnio świetnie i widowiskowo, ale w Warszawie będzie miała ciężko. Moim zdaniem przegra i skończy sezon na czwartym miejscu - uważa Kosowski.
TRZY WRZUTY. Lechia z szansą na tytuł, Arka na utrzymanie
dziennikbaltycki.pl