Śląsk i Szachtar klubami partnerskimi? Ukraińcy uznali, że nie jesteśmy wiarygodni
Wspólny fanklub Śląska Wrocław i Szachtara Donieck, organizacja meczów towarzyskich i wypożyczenie utalentowanych graczy z Ukrainy do Śląska. Tak miała wyglądać współpraca dwóch klubów piłkarskich po EURO 2012. - Plany były tak zaawansowane, że nie istniały przeszkody, żeby je zrealizować. Ale wtedy Putin rozpętał wojnę na Ukrainie i wszystko upadło - mówi Tomasz Tykierko, były prezes zarządu Dolnośląskiej Agencji Współpracy Gospodarczej (DAWG), która prowadziła rozmowy z władzami Szachtara. Niedawno podjęto drugą próbę. Ale Ukraińcy się wycofali. Uznali, że Wrocław nie jest wiarygodnym partnerem.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
Gdy 18 kwietnia 2007 r. Michel Platini otworzył kopertę z państwami gospodarzami Euro 2012 w Polsce zapanowała euforia. Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej miały zorganizować Polska z Ukrainą. Dwa lata później dokonano wyboru miast-gospodarzy turnieju. Wśród nich znalazły się Wrocław i Donieck, który mógł pochwalić się nowoczesnym stadionem miejscowego Szachtara. Donbas Arena mogła pomieścić ponad 52 tys. kibiców. Wrocław nie chciał być gorszy i zaplanował wybudowanie Stadionu Miejskiego na prawie 43 tys. miejsc.
Ukraińcy dziwili się dlaczego Wrocław zdecydował się na powstanie tak dużego obiektu. Śląsk Wrocław nie jest ani europejską, ani polską potęgą. Do Euro 2012 r. WKS mógł pochwalić się tylko dwoma mistrzostwami Polski. Donieck nie miał tego problemu. W 2009 r. Szachtar był 4-krotnym mistrzem Ukrainy i jedną z najsilniejszych drużyn Europy Środkowo-Wschodniej, co potwierdziła wygrana w Pucharze UEFA. To była mocna ekipa. Grali w niej m.in. Darijo Srna, Dmytro Czyhryńskij - który rok później za 25 mln euro trafił do Barcelony, obecny gwiazdor Manchesteru City Fernandinho, brylujący w Chelsea Willian czy Luiz Adriano.
Szachtar był łakomym kąskiem w świecie piłki nożnej. I Dolny Śląsk chciał to wykorzystać w naturalny sposób. Nasze województwo współpracuje w ramach regionów partnerskich z trzeba obwodami na Ukrainie: Dniepropietrowskim, Kirowogradzkim i Donieckim.
- Dużo rozmawialiśmy na tematy gospodarcze i kulturalne. Dla ukraińskich kolegów istotne były też kwestie związane z chlubą regionu, czyli Szachtarem. Akurat zaczynaliśmy budowę stadionu na Euro i Ukraińcy dziwili się dlaczego będzie tak duży. Twierdzili, że w przyszłości zaświeci pustkami i okazuje się, że ludzie Rinata Achmetowa mieli rację. Uważali, że Szachtar może pomóc go zapełnić - mówi Tomasz Tykierko, który prowadził zaawansowane rozmowy na temat współpracy Śląska z Szachtarem.
Rinat Achmetow to najbogatszy Ukrainiec, a jego majątek szacowany jest na 4,5 mld dolarów, choć lata temu mówiono nawet o 20 mld dolarów. To przedsiębiorca i polityk, który skoncentrował swój kapitał w grupie System Capital Management, do którego należą zakłady metalurgiczne czy banki. Achmetow to też twórca potęgi Szachtara. Zależało mu na budowie wielkiego klubu piłkarskiego będącego wizytówką całego regionu. To mu się udało. Podczas meczów Ligi Mistrzów stadion pękał w szwach. Tysiące kibiców oglądało też mecze ligi ukraińskiej, nawet ze słabszymi rywalami. Achmetow po prostu prowadził politykę rozdawnictwa sprzedając wejściówki na mniej ciekawe mecze za jedną hrywnę. W ten sposób "budował" trybuny i tożsamość.
- Klub ma bogatego właściciela i mógł w ten sposób docierać do szerokiego grona odbiorców. Założeniem była wielka grupa kibiców, która żyje klubem i to się udało. Byłem w Doniecku w czasie meczu z Zenitem Petersburg i całe miasto nie mówiło o niczym innym. We Wrocławiu tego nie ma - podkreśla Tykierko.
Achmetow zbudował popularność klubu na Ukrainie i zapragnął więcej. Chciał podbić Europę. Wykorzystali to przedstawiciele DAWG-u mówiąc ukraińskim kolegom, że na Dolnym Śląsku są dwa kluby piłkarskie w Ekstraklasie: górnicze i mające podobne do Szachtara barwy Zagłębie Lubin oraz Śląsk Wrocław. Włodarze Szachtara znali Zagłębie, w końcu tam grał Mariusz Lewandowski. Achmetow chciał jednak dotrzeć do centrum regionu - do Wrocławia, miasta-gospodarza Euro. Ze względów marketingowych Śląsk ma znacznie większy potencjał od Zagłębia.
Rozpoczęto poważne rozmowy dotyczące współpracy. Pierwszym krokiem miało być utworzenie fanklubu obu klubów. Powstał nawet statut i pełna nazwa: "Fun Club Szachtara Donieck i Śląska Wrocław" - w skrócie FCSDS Wrocław. Siedzibą stowarzyszenia miała być stolica Dolnego Śląska. Jej celem m.in. zrzeszanie kibiców Szachtara i Śląska, nawiązywanie kontaktów pomiędzy kibicami, udział w meczach i innych przedsięwzięciach organizowanych przez kluby, dbanie o dobre imię klubów oraz pomoc i wsparcie członków stowarzyszenia w zakresie ich działań na rzecz środowiska sportowego.
Współpraca stricte sportowa miała być drugim etapem zakładającym rozegranie meczów towarzyskich w Doniecku i Wrocławiu. Następnie możliwe byłoby przejście do trzeciego, najważniejszego poziomu - wymiany zawodników. Zgodnie z założeniami, naszpikowany gwiazdami Szachtar miał wysyłać na półroczne lub roczne wypożyczenie piłkarzy do biedniejszego Śląska. Utalentowani Ukraińcy ogrywaliby się w polskiej lidze, a Śląsk miałby do dyspozycji piłkarzy teoretycznie lepszych od polskich graczy. I stałby się piłkarską potęgą w Polsce na lata, a nie na jeden, mistrzowski sezon 2012. Nowy stadion wybudowany na Euro i puchar za mistrzostwo miały być bodźcem do budowy wielkiego Śląska. Plany wzięły w łeb.
- Uznaliśmy, że taka współpraca byłaby owocna ze względów marketingowych. Ale interesowały nas też tabuny młodych zawodników, nie mogących grać w pierwszym składzie Szachtara. Poważne rozmowy rozpoczęliśmy rok przed wojną. Pomysł podobał się wszystkim. Bardzo żałuję, że nic z tego nie wyszło. Plany były tak zaawansowane, że nie istniały przeszkody, żeby je zrealizować. Ale wtedy Putin rozpętał wojnę na Ukrainie i wszystko upadło - wzdycha Tykierko.
Z uwagi na działania wojenne w Doniecku, Szachtar ponad trzy lata temu przeniósł się na stadion we Lwowie, który był areną Euro 2012. Teraz gra w Charkowie. Utytułowany ukraiński klub jest bezdomny, a przecież od wielu lat gra regularnie w Lidze Mistrzów. W tym sezonie wyszedł z grupy i czeka go dwumecz 1/8 z AS Romą (pierwszy mecz już dziś). Ze względu na dobre kontakty z Szachtarem powrócono do rozmów dotyczących współpracy. Ukraińcy mieliby we Wrocławiu w przyszłym sezonie grać mecze w Lidze Mistrzów.
CZYTAJ: Szachtar Donieck będzie grał mecze Ligi Mistrzów we Wrocławiu?;nf
- Takie rozwiązanie ma same plusy - zapewniał w grudniu Adam Pawlukiewicz przedstawiciel Pentagon Research. - Ukraińcy będę mieli coś swojego we Wrocławiu, a jest ich tutaj już 100 tys. Na całym Dolnym Śląsku zapewne dwa razy więcej. Partnera na wysokim poziomie może zyskać Śląsk Wrocław - może uda się zorganizować wspólne treningi, albo sparing. Zyska na tym także wrocławskie lotnisko. Lądować tu będą nie tylko kibice z Ukrainy, ale też znane drużyny - czy to w ramach Ligi Mistrzów, czy Ligi Europy - mówił Pawlukiewicz.
Po kolejnych dwóch miesiącach rozmów temat umarł śmiercią naturalna. Powód? Zamieszanie w Śląsku Wrocław i spółce Stadion Wrocław. Na początku roku zwolniono Michała Bobowca ze stanowiska prezesa WKS-u i zatrudniono Marcina Przychodnego. Wszystko odbyło się w trakcie rozmów z Ukraińcami, którzy według naszych informacji, mają narzekać na wrocławskie kontakty, a raczej ich brak. Uznaje się, że w spółce Stadion Wrocław panuje "totalny bałagan" i nie jest to wiarygodny partner do prowadzenia rozmów biznesowych.
Co z tego wynika? Rozmowy o Lidze Mistrzów dla Szachtara przeniesiono do Chorzowa. Stadion Śląski może pomieścić nawet 55 tys. kibiców. Czyli więcej niż Donbas Arena.