Real Madryt rozbił Szachtar Donieck. Hat-trick Cristiano Ronaldo (RELACJA, ZDJĘCIA)
Real Madryt zaczął Ligę Mistrzów planowo, bo od wygranej. U siebie rozmontował Szachtar Donieck, aplikując mu aż cztery gole. Trzy z nich strzelił Cristiano Ronaldo. Dwa z rzutów karnych.
La reconquista (ponowne zdobycie) – tak hiszpańska gazeta „Marca” zatytułowała dzisiaj okładkę, żywiąc nadzieję na to, że Real Madryt sięgnie po raz jedenasty po Ligę Mistrzów. Żaden klub jeszcze tego nie dokonał, a tegoroczny triumfator, czyli FC Barcelona, jest dopiero w połowie tej wspaniałej drogi. „Królewscy” naturalnie chcą osiągnąć „La Undecimę” (jedenaście, jedenasty tytuł) przed „Dumą Katalonii”, w ogóle jako pierwsi, najlepiej już w tej edycji. Zadanie to wcale niełatwe, wszak to odwieczny rywal ograł ich ostatnio na krajowym podwórku, no i jeszcze sięgnął właśnie po Ligę Mistrzów, dając radę Juventusowi Turyn, z którym to Real przegrał batalię o finał. Poza tym chętnych do wygrania elitarnych rozgrywek jest wielu, jak zawsze: nie na Realu, czy Barcelonie kończy się lista faworytów. Ale to właśnie te drużyny zajmują zaszczytne miejsce w historii i nadal tę wielkość potrafią udowadniać: Real w 2014 roku, Barcelona w 2015.
Realowi stosunkowo łatwo przyszło pierwsze zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów. Pomógł bramkarz Szachtara Donieck, później dwaj piłkarze z pola, a na dokładkę sędzia. Kolorowo ten mecz się jednak dla zespołu Rafaela Beniteza aż tak nie zaczął. W 14 minucie wybornej sytuacji nie wykorzystał bowiem Karim Benzema. Francuz dostał wypieszczone podanie od Cristiano Ronaldo, minął wychodzącego z bramki Andrija Pjatowa, po czym huknął… nad poprzeczką. Siły w tym uderzeniu było za dużo, precyzji z kolei stanowczo za mało.
Benzema na swoje szczęście zrehabilitował się w 30 minucie. Wtedy nie odpalił żadnej bomby. Postanowił kopnąć lekko, za to celnie. Zadanie miał zupełnie ułatwione. Po pierwsze, piłka spadła mu pod nogi, bo fatalny błąd popełnił bramkarz Andrij Pjatow, który nie wyłapał dośrodkowania. Po drugie, tenże Pjatow w ogóle nie zdążył się zebrać z ziemi. Kiedy to zrobił, to Benzema już celebrował gola.
Real w dalszych minutach spokojnie rozgrywał. Czekał na kolejne błędy Ukraińców. Tymczasem w 55 minucie z pomocą przyszedł sędzia Ivan Bebek. Chorwat u swojego rodaka, Darjo Srny, dopatrzył się ręki, która miała zatrzymać bombę Cristiano Ronaldo. Ręka to jednak wcale nie była. Strzał broniły plecy. Srna obejrzał mimo to kartkę, a z karnego pewnie w prawy róg na 2:0 kopnął Ronaldo. Pięć minut wcześniej arbiter – już całkiem słusznie – wyrzucił z boiska obrońcę Szachtara, Tarasa Stepanenkę. Niesmak z powodu podyktowania jedenastki jednak pozostał.
Osłabiony i zdruzgotany psychicznie Szachtar dał sobie wbić jeszcze dwie bramki. Najpierw z karnego bitego przez Ronaldo, znowu w tę samą stronę (sytuację sprokurował Marcio Azviedo, który we własnym polu karnym zagrał piłkę ręką). Potem rozochocony Ronaldo raz jeszcze postanowił wpisać się na listę strzelców, dobijając głową uderzenie Marcelo. Real wygrał planowo. Wbił cztery gole, chociaż jakoś szczególnie nie zachwycił. Więcej energii i pomysłu włożył ostatnio w lidze, faszerując Espanyol aż sześcioma golami.