menu

Okocimski Brzesko coraz bliżej awansu do pierwszej ligi

16 kwietnia 2012, 15:14 | Gazeta Krakowska

Po meczu Okocimski - Świt (1:0) w brzeskim zespole zapanowała mała euforia. Piłkarze lidera drugiej ligi nie tylko cieszyli się z siedemnastego w ogóle, a siódmego z rzędu zwycięstwa, ale ze zbliżającego się awansu. Jest on niezwykle blisko i trudno wyobrazić sobie inny scenariusz.

Wojciech Wojcieszyński strzelił zwycięską bramkę
Wojciech Wojcieszyński strzelił zwycięską bramkę
fot. Adam Wojnar / Polskapresse

Powody do radości miał strzelec jedynego gola Wojciech Wojcieszyński. To on na środku pomocy zastąpił wykartkowanego wcześniej Piotra Darmochwała. Zastąpił z bardzo dobrym skutkiem. Zdobył przecież zwycięską, piękną bramkę.

- Ćwiczę takie uderzenia na treningach. Cieszę się, że dzięki niemu wygraliśmy i zrobiliśmy kolejny krok do awansu. Ważne również, że nie straciliśmy w kolejnym spotkaniu bramki. Oby tak było jak najdłużej. Mamy też swój cel: nie przegrać meczu do końca rozgrywek - mówił po spotkaniu miejscowy pomocnik.

Wiosną na listę strzelców w Okocimskim nie wpisali się jeszcze napastnicy. To jednak zdaniem Wojcieszyńskiego nie jest problemem. - Nie patrzymy na to pod tym kątem. Koledzy z ataku bardzo dużo pracują, również w defensywie, i tym samym odciążają pomocników. Nie jest dla nas ważne, kto trafia, najważniejsze, że wygrywamy w kolejnym spotkaniu - przekonywał Wojcieszyński.

W sobotę w grze "Piwoszy" nie wszystko było idealne. Piłkarzom brakowało płynności w grze. - Nie potrafimy jej zachować przez dłuższy czas. Bierze się to również z tego, że na chłopakach ciąży presja wyniku. Cieszę się z tej wygranej. Na styl przyjdzie jeszcze czas. Pokażemy ładną piłkę, jeżeli z zawodników zejdzie obciążenie, z jakim grają.

Sam mecz był dla nas trudny - przyznawał na konferencji prasowej Krzysztof Łętocha, trener Okocimskiego Brzesko. Goście, którzy do Brzeska przyjechali z piętnem sześciu kolejnych porażek, szukali swoich okazji do zdobycia bramki. Najdogodniejszą mieli w 40 min, gdy Dawid Mieczkowski świetnie obronił groźne uderzenie Szymona Makowskiego. Opiekun gości był niepocieszony. Świt przegrał właśnie siódmy mecz z rzędu. Jego zdaniem, w Brzesku wcale na to nie zasłużył.

- Nie byliśmy gorszym zespołem. Gospodarze przeważali w pierwszych 20 minutach. Było to spowodowane tym, że jechaliśmy kilka godzin na mecz. Powinniśmy przynajmniej zremisować. Okocimski nie pokazał wielkiej piłki. To my częściej utrzymywaliśmy się przy niej. W drugiej połowie były dwie kontrowersyjne sytuacje w polu karnym gospodarzy. Najpierw ściągnięty na ziemię został wyskakujący do piłki Mateusz Zawiska. Potem Dariusz Zjawiński został staranowany przez bramkarza. Arbiter w obu przypadkach nie odgwizdał żadnego faulu - twierdził trener Świtu.