menu

Garbarnia pokonała Świt na zakończenie rundy

22 listopada 2011, 18:44 | Paweł Guga / Gazeta Krakowska

Co prawda przedostatnie miejsce w tabeli, po przedłużonej rundzie wiosennej, nie jest tym miejscem, o którym marzyli działacze Garbarni, ale ostatnie dwa spotkania pokazały, że w tej drużynie, zgodnie z opinią Krzysztofa Bukalskiego, tkwi spory potencjał.

Garbarnia zwyciężyła w ostatnim w tym roku meczu ligowym
Garbarnia zwyciężyła w ostatnim w tym roku meczu ligowym
fot. Wojtek Antosz

Krakowianie rozpoczęli sobotnie spotkanie z wyraźnym respektem dla rywali. W efekcie, gra na początku meczu toczyła się na połowie Garbarni, ale miejscowi - oprócz niecelnego uderzenia Sosnowskiego oraz strzału Świderskiego - nie bardzo postraszyli Żylskiego.

Po pierwszym kwadransie krakowianie zaczęli poczynać sobie coraz odważniej. Sygnał do ataku dał w 19 minucie Marcin Siedlarz, lecz piłka po jego uderzeniu trafiła w jednego z obrońców gospodarzy, zaś bramkarz Świtu nie miał problemów z jej złapaniem. W 31 minucie golkiper miejscowych z dużymi kłopotami złapał piłkę po strzale Fedoruka.

Krakowianie - widząc, że rywal nie taki straszny - zaczęli groźnie atakować i co chwila pod bramką Świtu dochodziło do groźnych sytuacji. Najpierw piłkę po strzale Praciaka bramkarz wybił na rzut rożny, a po chwili niecelnie uderzał Sepioł.

W 40 minucie właśnie Sepioł idealnie podał w tempo wbiegającemu w pole karne Marcinowi Siedlarzowi, a ten w sytuacji sam na sam z Bigajskim posłał piłkę technicznym strzałem do siatki. W końcówce pierwszej połowy przycisnęli miejscowi, ale Żylski nie dał się zaskoczyć m.in. Strzałkowskiemu.

Na II połowę krakowianie wyszli maksymalnie skoncentrowani. Ten fragment nie został przez podopiecznych Krzysztofa Bukalskiego "przespany", jak w kilku poprzednich spotkaniach. W efekcie oprócz strzału Strzałkowskiego gospodarze nie zagrozili bramce Żylskiego. Przeciwnie niż goście. Groźnie uderzał z rzutu wolnego Marcin Siedlarz. Bramkarza Świtu starał się też pokonać Rado.

Garbarnia grała dobrze taktycznie. Na wiele rywalom nie pozwalała, a sama starała się wyprowadzać szybkie ataki.

W 66 minucie do przodu ruszył Piszczek. Podał piłkę na prawą stronę do Fedoruka, ten dośrodkował w pole karne. Przejął ją Praciak i mierzonym strzałem przy słupku zdobył drugiego gola dla Garbarni. Przez kolejny kwadrans krakowianie umiejętnie grali piłką, nie pozwalając miejscowym na rozwinięcie skrzydeł. Ci jednak desperacko starali się atakować. Aktywny Cyzio trafił w poprzeczkę. Oprócz tej sytuacji akcje gospodarzy kończyły się na wrzutkach w pole karne, z którymi dobrze radzili sobie obrońcy "Brązowych". Mieli jeszcze okazję do podwyższenia wyniku, lecz efektowną paradą po uderzeniu Rady popisał się bramkarz Świtu.

I tak krakowianie spokojnie dowieźli wygraną do końcowego gwizdka.

- Liczymy na sześć punktów, ale jeśli drużyna zdobędzie cztery, będziemy jeszcze rozmawiać z trenerem. Trzy, dwa lub jeden punkt to za mało - powiedział przed ostatnimi dwoma meczami prezes Garbarni, Jerzy Jasiówka. Szkolenowiec, a przede wszystkim piłkarze, w stu procentach wykonali to zadanie i do tego uczynili to efektownie. Czyli Krzysztof Bukalski powinien pozostać na swoim stanowisku.