Świetna końcówka Zawiszy na wagę przełamania w Szczecinie (ZDJĘCIA)
W ostatnim sobotnim meczu 34. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz pokonał na wyjeździe Pogoń Szczecin 2:1 i przerwał serię pięciu kolejnych ligowych porażek. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza jeszcze do 88. minuty przegrywali, ale za sprawą pięknej bramki Piotra Petasza i trafienia Jorge Kadu zdołali w końcówce odwrócić losy spotkania.
Zgodnie z oczekiwaniami, po dwóch z rzędu ligowych porażkach trener Dariusz Wdowczyk dokonał kilku zmian w wyjściowej jedenastce Pogoni. Na ławce zasiadł będący w słabej formie Takuya Murayama, a jego miejsce na skrzydle zajął Dominik Kun. Drugi raz od pierwszej minuty w Ekstraklasie wystąpił także 17-letni Michał Walski, który poprzednio takiego zaszczytu dostąpił jesienią w meczu... z Zawiszą.
Nieco odmieniona Pogoń od początku chciała zepchnąć rywali do defensywy i tak też się stało. To gospodarze wykazywali się większą determinacją, dzięki czemu już w siódmej minucie objęli prowadzenie. Wówczas doskonałym podaniem w pole karne z głębi pola popisał się Rafał Murawski, a stoperom Zawiszy urwał się Adam Frączczak, który wślizgiem umieścił piłkę w bramce gości.
Takiego początku spotkania można się było spodziewać - w końcu Zawisza ma już zapewniony udział w europejskich pucharach, podczas gdy "Portowcy" są jeszcze dalecy od tego celu. Drużyna z Bydgoszczy nie zamierzała jednak składać broni. Zdobywcy Pucharu Polski odpowiedzieli już kilka minut później za sprawą efektownego woleja Sebastiana Ziajki, ale piłkę w porę wybił spod poprzeczki dobrze ustawiony Radosław Janukiewicz. Był to jedyny celny strzał gości w pierwszej połowie, w której walka toczyła się głównie w środku pola.
Drugą połowę lepiej zaczęli goście, którzy częściej utrzymywali się przy piłce, co jednak wcale nie przekładało się na groźne sytuacje pod bramką Janukiewicza. Pogoń coraz bardziej skupiała się na obronie korzystnego wyniku i z boiska długimi fragmentami z boiska wiało nudą. Ciekawiej zrobiło się w ostatnich dwudziestu minutach po tym, jak drugą żółtą kartkę obejrzał Mateusz Lewandowski. Grający w przewadze goście zwietrzyli szansę i zepchnęli "Portowców" do obrony. Bliski szczęścia był Alvarinho, ale po jego strzale zza pola karnego piłka otarła się o piłkarza Pogoni i minimalnie minęła słupek. Chwilę później bardzo groźnie zrobiło się po jednym ze stałych fragmentów gry, gdy niepilnowany przed bramką Jorge Kadu minął się z piłką o ułamek sekundy.
Zawisza napierał coraz mocniej, obrona Pogoni grała dosyć niepewnie, ale akcjom gości brakowało dokładności i wykończenia. Gdy wydawało się, że po komplet punktów sięgną gospodarze, miejscowym kibicom przypomniał o sobie Piotr Petasz. Rezerwowy Zawiszy, który żegnał się z Pogonią skonfliktowany z fanami "Portowców", popisał się przepięknym strzałem lewą nogą zza pola karnego i umieścił piłkę w samym okienku bramki Janukiewicza. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza nie zadowolili się jednak remisem i w doliczonym czasie gry konsekwentnie atakowali bramkę rywala. Szczęście uśmiechnęło się do nich w 92. minucie. Dobrym dośrodkowaniem z prawej strony popisał się Igor Lewczuk, wszędobylski Alvarinho zgrał piłkę głową na piąty metr, a tam czekał pozostawiony bez opieki obrońców Jorge Kadu. Piłkarz z Republiki Zielonego Przylądka strzelił swoją czwartą bramkę w tym sezonie i tym samym przesądził o wygranej swojego zespołu.
Zawisza przeważał w drugiej połowie i dzięki temu odwrócił losy meczu, przerywając serię pięciu ligowych porażek z rzędu. Pogoń zapłaciła z kolei za minimalizm i przeciętną grę po zmianie stron. Tym samym "Portowcy" jeszcze bardziej oddalili się od gry w europejskich pucharach i są już jedyną drużyną z grupy mistrzowskiej, która po podziale punktów nie wygrała jeszcze ani razu.