Świetna gra Cracovii, dziurawa obrona Górnika. Gol Jendriska ozdobą zwycięskiego meczu Pasów [RELACJA]
W meczu 22. kolejki Ekstraklasy Cracovia rozbiła przed własną publicznością Górnika Zabrze 3:0. Pięknego gola w tym spotkaniu strzelił Erik Jendrisek w 25. minucie. Słowak minął rywala i trafił w samo okienko!
Mimo, że aura wcale na to nie wskazywała, punktualnie o 18.00 w Krakowie przy ulicy Kałuży zainaugurowano piłkarską wiosnę. Faworytem spotkania bez wątpienia była lokalna Cracovia. Nie bez powodu jesienią stanęła na najniższym stopniu podium w Ekstraklasie. Jej rywal, Górnik Zabrze nie miał jednak zamiaru oddać punktu bez walki. Wszak w ich sytuacji każdy był na wagę być albo nie być w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej w przyszłym sezonie. Żadnej z drużyn nie powinno więc brakować ambicji i dlatego przy Kałuży można się było spodziewać naprawdę dobrego spotkania.
Od pierwszych minut bynajmniej nie rozczarowywało. Mimo słabo wyglądającej murawy, piłka toczyła się po niej wyjątkowo szybko. Piłkarze obu drużyn od początku dawali z siebie wszystko i naprawdę walczyli o zdobycie upragnionego gola. Ta sztuka udała się Bartoszowi Kapustce już w 3. minucie. Młody reprezentant Polski otrzymał od Damiana Dąbrowskiego prostopadłe podanie w pole karne i bez problemu pokonał Radosława Janukiewicza.
Szybki gol bez wątpienia rozbudził zawodników obu zespołów, którzy jeszcze mocniej zaczęli walczyć o każdą piłkę. Dzięki temu zgromadzeni na stadionie kibice mogli oglądać kolejne niezłe sytuacje, zarówno jednej jak i drugiej drużyny. Wciąż jednak brakowało wykończenia czy celności. Mimo wszystko więcej pracy miał Radosław Janukiewicz, który co i raz musiał łapać piłkę po uderzeniach Erika Jendriska, Mateusza Cetnarskiego czy nawet Piotra Polczaka. Długo jednak nie udało mu się ratować swojego zespołu przed stratą kolejnego gola. W 22. minucie po raz drugi musiał uznać wyższość gospodarzy. Fantastyczną bramkę zapisał sobie Jendrisek. Po rajdzie lewą stroną boiska efektownie minął rywala i równie widowiskowo umieścił piłkę w przeciwnym rogu bramki. Golkiper Górnika tym razem był bez szans.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. To powiedzenie sprawdziło się również w przypadku dzisiejszej postawy Cracovii. Dwa gole to zdecydowanie za mało dla podopiecznych Jacka Zielińskiego, którzy zapamiętale kontynuowali ataki. I całkiem szybko przyniosło to kolejną bramkę. Na listę strzelców, jako trzeci tego dnia wpisał się Mateuz Cetnarski. Wykorzystał zamieszanie pod polem karnym Janukiewicza wykreowane przez Marcina Budzińskiego i z bliska skierował futbolówkę do siatki.
Trzy zero to nadal mało. Cracovia nie zamierzała odpuścić. Chciała dobić przeciwnika jeszcze przed przerwą. Czwarty gol dosłownie wisiał w powietrzu. Najpierw o milimetry mylił się Erik Jendrisek, a potem strzał Damiana Dąbrowskiego zatrzymał się na jednym ze stoperów Górnika. Nie były to jedyne sytuacje, które mogły zakończyć się bramką dla gospodarzy. Górnik praktycznie nie istniał. Grzegorz Sandomierski piłkę dotknął dopiero około 35. minuty, kiedy goście wykonywali dwa rzuty rożne z rzędu. Chwilę później jednak z powrotem zmuszeni byli powrócić na własną połowę. Cracovia nie osiadła na laurach i wciąż próbowała podwyższyć swoje prowadzenie. Gdyby nie przytomne interwencje Janukiewicza z pewnością dopięliby swego. W ostatniej minucie doliczonego czasu fantastyczny rajd prawą stroną Jakuba Wójcickiego na gola zamienić mógł Mateusz Centarski. Zamiast strzelać, podał jednak do Damiana Dąbrowskiego, a ten pomylił się minimalnie. Na kolejne bramki trzeba było więc czekać przynajmniej do rozpoczęcia drugiej części meczu.
Zaczęła się ona dokładnie tak samo jak pierwsza - od wzmożonych ataków Cracovii. Mimo ogromnych chęci, tym razem jednak podopiecznym Jacka Zielińskiego nie udało się tak szybko zdobyć bramki. Radosławowi Janukiewiczowi nie podołali ani Bartosz Kapustka ani Mateusz Centarski. Defensorzy Górnika wyglądali naprawdę słabo, a bardziej ofensywni piłkarze nie mieli zbyt wiele pracy. O tym, że rezultat długo pozostawał niezmienny decydowały jedynie interwencje Janukiewicza oraz minimalne pomyłki piłkarzy Pasów. Podobnie jak przed przerwą, również i po niej Górnik praktycznie nie istniał. Nie pomogły nawet roszady, szybko dokonane przez Leszka Ojrzyńskiego. Co prawda, około 64. minuty zabrzanie zdobyli bramkę, nieuznaną przez arbitra, lecz był to jedynie chwilowy przebłysk. Zaraz po niej, znowu do ofensywy ruszyły Pasy i ponownie zamknęły rywali na ich połowie.
Kolejne wspaniałe sytuacje, które nie przynosiły jednak goli, nie zdemotywowały piłkarzy Cracovii. Coraz głośniejszy doping kibiców sprawiał, że gospodarze wciąż próbowali. I naprawdę brakło im bardzo bardzo niewiele. Mimo utraty 3 goli, Radosław Janukiewicz nie grał bowiem słabego spotkania. Jego całkiem pewna postawa w drugiej połowie, pozwalała jego kolegom na nieśmiałe wyprawy prosto w pole karne Grzegorza Sandomierskiego, a co za tym idzie lepsze lub gorsze sytuacje na zmianę rezultatu. Cel jednak nie został osiągnięty.
Końcówka to kolejna część wspaniałego koncertu Cracovii. Wymiana podań, efektowne sztuczki... Mimo słabego stanu murawy gospodarzom wychodziło dzisiaj niemal wszystko. Brakowało jednak kolejnych bramek. Ilość akcji, jaką wytworzyli w tym meczu powinna była przełożyć się na nieco więcej goli. Nie ma jednak co narzekać - Ci, którzy zdecydowali się sobotni wieczór spędzić przy ulicy Kałuży lub przed telewizorem, nie mogli żałować.