menu

Świerczewski: W Kolejarzu potrafią, w Sandecji nie

31 maja 2012, 12:10 | Łukasz Madej/Gazeta Krakowska

- W Sandecji była i jest kuźnia talentów, tylko zaczęto korzystać z przeciętnych zawodników ze Słowacji i dlatego zrobiła się z tego taka nijaka drużyna - mówi Piotr Świerczewski, pochodzący z Nowego Sącza były menedżer ŁKS-u Łódź.

Piotr Świerczewski: Sandecja była i jest kuźnią talentów
Piotr Świerczewski: Sandecja była i jest kuźnią talentów
fot. Łukasz Kasprzak

Obserwował Pan w ostatnim sezonie, co się działo w sądeckiej piłce?
Tak. Byłem bardzo mile zaskoczony przede wszystkim postawą Kolejarza Stróże. Chłopaki stamtąd do końca bili się o ekstraklasę.

Pan popiera idee tworzenia wielkiej piłki w małych miejscowościach?
Nie popieram, bo jestem za tym, żeby to duże miasta grały w ekstraklasie. Z drugiej strony, takie rodzyneczki przecież też się trafiają i trzeba im oddać honor, bo walczyli. Za co mam ich ganić? Za to, że są z mniejszej miejscowości? Nie. Piłkarze Kolejarza mieli w tym sezonie na coś szansę i tylko nie wiem, kiedy trafi im się następna możliwość awansu do ekstraklasy.

Senator Stanisław Kogut już zapowiedział, że to dopiero początek marszu jego klubu na szczyt.
Jeżeli tak zrobi, to po prostu będzie wielki. Zresztą, jest wielki, tylko nie wiem, skąd ma pieniądze, bo to wszystko kosztuje. Wie, jak w Stróżach zrobić drużynę, a Sandecja dwadzieścia kilometrów dalej nie potrafi.

Jest Pan mocno in minus zaskoczony postawą "biało-czarnych"?
In minus? Nie. Odpowiem tak - nie spadli. Grali na tyle, na ile było zespół stać. Myślę, że ich miejsce tak naprawdę nie odzwierciedla tego, co prezentowali, tylko wcześniejszą politykę, kiedy był tam Mariusz Kuras i tamto budowanie drużyny.

Sytuacja nie przypomina Panu historii Cracovii? Tam w dziwnych okolicznościach zrezygnowano kiedyś z Wojciecha Stawowego, a w Sandecji z Dariusza Wojtowicza, za którego czasów drużyna ogrywała całą pierwszą ligę.
To był błąd. Od tego wszystko się zaczęło. Wójtowicz miał już zbudowaną drużynę, nagle przyszedł inny trener i próbował robić coś nowego. Zrezygnował z piłkarzy sprawdzonych. Do tego na dzień dzisiejszy Sandecja nie sprzedała ani jednego młodego chłopaka. Nie ma transferów z klubu, czyli nie zarabia się pieniędzy.

Sandecja to już nie jest kuźnia talentów?
Tam była i jest kuźnia talentów, tylko zaczęto korzystać z bardzo przeciętnych zawodników ze Słowacji i dlatego, według mnie, zrobiła się taka nijaka drużyna. Moim zdaniem nie zadbano o sądeckich chłopaków. Tam na pewno jest kilku, którzy mogliby grać na niezłym poziomie. Wcześniej klub na nich zarabiał, a teraz bierze w większości właśnie zawodników nijakich, którzy przyjeżdżają do Nowego Sącza jakby egzystować. Żeby było jasne, nie chcę nikogo oczerniać. Grali, jak umieli. Nie spadli, nie awansowali. Kolejny sezon pokaże, gdzie jest ich właściwe miejsce.

Władze klubu już zapowiedziały zmiany i walkę o czołowe miejsca.
To musi być zrobione tak: najpierw powinien być zbudowany stadion i zaplecze, a później drużyna. Nie odwrotnie. Jak zaczniemy od zespołu, a zapomnimy o przygotowaniach, to drużyna będzie tylko na rok. Wejdzie do ekstraklasy i spadnie. Tak było mniej więcej w ŁKS i teraz trzeba budować wszystko od początku.

Pan w Łodzi zostaje?
Nie wiem.

A gdyby zadzwonił kiedyś do Pana prezes Andrzej Danek, skorzystałby Pan z propozycji?
No pewnie, przecież ja jestem z Nowego Sącza.

Rozmawiał Łukasz Madej

Gazeta Krakowska