Surdykowski: Podniosłem się po ciężkich chwilach i teraz są tego owoce
Janusz Surdykowski zdobył bramkę już w piątym kolejnym meczu ligowym i kontynuuje swoją fantastyczną serię. Między innymi dzięki jego bramce, Arka pokonała Okocimskiego Brzesko 3:1.
Sikora: Pokazaliśmy podwójny charakter (WIDEO)
Do niedawna wyśmiewany przez trybuny, dziś przez nie wielbiony. Janusz Surdykowski zdobył już piątą bramkę w piątym kolejnym meczu i jego świetna seria trwa. Po strzelonym golu kibice zgotowali mu owacje na stojąco, głośno skandując: "Janusz, Janusz"! Jeszcze niedawno tak miło nie było, gdyż częściej z niego drwiono, niż go chwalono. O tym sam zawodnik na pewno tak szybko nie zapomni.
- Zgadza się, dzisiaj kibice skandowali moje imię. Cieszę się z tego, że przekonałem ich do siebie i obym dalej strzelał bramki. Uważam, że jest to efekt mojej ciężkiej pracy i cierpliwości. Różne były zawirowania wokół mojej osoby i niejeden by się poddał, a ja jednak podniosłem się po tych ciężkich chwilach i teraz są tego owoce - powiedział po meczu Surdykowski.
Być może tajemnica skuteczności "Surdyka" tkwi również w zakładzie pomiędzy prezesem Arki, a trenerem Sikorą. - Z tego co słyszałem, to prezes założył się z trenerem, że strzelę 4 bramki. Strzeliłem już 5 i z tego bardzo się cieszę, a mam nadzieję, że tych goli będzie jeszcze więcej - skomentował sytuację zawodnik.
A tak na poważnie, to Surdykowski dość nieoczekiwanie stał się napastnikiem nr 1 w Arce. Kiedyś niechciany, marnował się w rezerwach, teraz jest graczem, którego bramki dają żółto-niebieskim punkty. Role się odwróciły, a w czerwcu Surdykowskiemu kończy się kontrakt. Pytanie, czy sam zawodnik będzie chciał zostać w Gdyni, gdyż pokazał się lidze i może liczyć na oferty z innych klubów.
- Szczerze powiem, że naprawdę koncentruję się na każdym kolejnym meczu. Nie myślę na razie o przyszłości, walczę o siebie. Dla mnie najważniejsze jest w tej chwili, aby Surdykowski grał i strzelał bramki - dodał "Surdyk".
Gol strzelony Okocimskiemu był niezwykłej urody. Surdykowski po podaniu z lewej strony od Grzelaka zagrał instynktownie, technicznie piętką, trochę w stylu Lewandowskiego w meczu z Bayernem. - Słyszałem o porównaniach do bramki Lewandowskiego, ale to tak trochę śmiechem, żartem. Szczerze mówiąc było to uderzenie sytuacyjne, zadziałał instynkt, tak uderzyłem i piłka wpadła, z czego jestem bardzo zadowolony - zakończył napastnik Arki.
Warto odnotować, że już dawno nikt nie zanotował takiej serii w barwach Arki. Ostatnio miało to miejsce w latach 90-tych, a dokonali tego trochę zapomniani już w Arce Arkadiusz Glaza i Adam Hering.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.