Strzelanina w Olsztynie - Stomil rozjechał beniaminka z Tychów
Olsztyn nie był dziś gościnny dla beniaminka z Tychów. Stomil brutalnie przejechał się po podopiecznych Kamila Kieresia, strzelając im aż cztery bramki. GKS, choć przed tą kolejką sąsiadował w tabeli z zespołem Adama Łopatko, był tylko tłem dla świetnie dysponowanych gospodarzy.
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Od pierwszego gwizdka spotkanie było prowadzone w bardzo szybkim tempie. Pierwsza połowa przypominała wymianę ciosów z obu stron. Olsztynianom często brakowało ostatniego dobrego podania, natomiast przyjezdnym większej koncentracji i skuteczności w polu karnym Leszczyńskiego.
W pierwszej połowie byliśmy świadkami tylko jednej bramki autorstwa Patryka Kuna. Zawodnik biało-niebieskich nie dał szans bramkarzowi oddając mocny mierzony strzał po ziemi przy prawym słupku bramkarza. Dwie minuty przed golem doszło do stykowej sytuacji w polu karnym gości, gdyż w szesnastce Kun bezpardonowo został popchnięty przez Macieja Mańka.
Po strzelonej bramce Stomil dążył do podwyższenia wyniku, jednak swoich sytuacji nie wykorzystali Kun oraz Nishi.
Ostatnie minuty pierwszej partii to katastrofalne błędy olsztynian w obronie, które na ich szczęście nie zakończyły się stratą gola. Stomil szczęśliwie dowiózł jednobramkowe prowadzenie do przerwy.
Podobnie jak w pierwszej połowie tyszanie agresywnie weszli w mecz popełniając sporą liczbę fauli. Już dwie minuty po wznowieniu gry żółtą kartką ukarany został Maciej Mańka.
W 53. minucie olsztynianie wykorzystali rozgardiasz w szesnastce przyjezdnych. Piłkę do siatki z najbliższej odległości wpakował Tsubasa Nishi.
Stracona druga bramka nie wywołała w tyszanach sportowej złości, a wzbudziła większą agresywność grze. Zawodnicy popełniali masę fauli, przez co otrzymywali żółte kartki.
Kontaktową bramkę tyszanie mogli zdobyć w 70. minucie. Najpierw uderzał Świerczok, lecz świetnie jego strzał obronił Leszczyński. Dobijał Grzeszczyk, jednak piłka poszybowała wysoko nad olsztyńską bramkę.
Kilka minut później wynik na 3:0 po świetnym podaniu Patryka Kuna podwyższym Rafał Kujawa. Jednak to nie był koniec w jego wykonaniu. Przed końcem spotkania tyszanie sfaulowali w swojej szesnastce Tsubasę Nishiego i Kujawa z jedenastu metrów zdobył drugiego gola.