Strzelanie rozpoczęło się po godzinie - Piast trzykrotnie skarcił Zawiszę
Piłkarze Piasta Gliwice zwyciężyli w meczu 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Zawiszą Bydgoszcz 3:0. Gole dla gliwiczan strzelili Ruben Jurado (dwie) i Kamil Wilczek. Piast wygrał pierwsze spotkanie w tym sezonie. Zawisza przegrał z kolei szósty mecz z rzędu.
W Gliwicach zmierzyły się ze sobą dwa zespoły, znajdujące się w dolnej części tabeli. Dotychczas Piast nie zwyciężył jeszcze w tym sezonie, zdobywając ledwie trzy punkty. Tyle samo miał Zawisza, który pokonał Koronę Kielce.
Początek spotkania nie należał do najciekawszych, więc nie można było kryć zdziwienia, z powodu gwizdów pojawiających się na stadionie Piasta Gliwice. Jedynym wydarzeniem w pierwszych minutach było ukaranie Kamila Drygasa żółtą kartką, po faulu na Tomaszu Podgórskim.
Podobnie jak na boisku było na trybunach. Kibice nie prowadzili żadnego dopingu. Ożywili się na chwilę, gdy piłkę do bramki skierował Wilczek. Napastnik Piasta znalazł się jednak na pozycji spalonej, w chwili podania od Rubena Jurado.
W akcjach obu zespołów było więcej przypadku niż dokładności, co odzwierciedlało ich obecną sytuacja w tabeli. Zawisza znajdował się przecież na czternastym miejscu, a Piast jedną lokatę niżej. W 24. minucie ładne podanie wymienili ze sobą Wójcicki i Borges, dzięki czemu ten drugi miał dobrą okazję by uderzyć na bramkę, trafił jednak wprost w Cifuentesa, który z kolei niezbyt pewnie piąstkował, ale Zawisza tego nie wykorzystał.
Zniesmaczeni postawą swoich pupili kibice gospodarzy rozpoczęli w końcu doping. Nie przełożyło się to w żaden sposób na podopiecznych Pereza Garcii. Bliżsi objęcia prowadzenia byli podopieczni Paixao, gdy przed pola karnego uderzał Borges. Tor lotu piłki był zdradliwy, ale zdołał ją wypiąstkować bramkarz gospodarzy. Jeszcze bliżej zdobycia gola Borges był w 42. minucie, gdy po dośrodkowaniu Wójcickiego uderzał głową z trzech metrów. Nowy nabytek Zawiszy fatalnie spudłował.
W przerwie szkoleniowiec Piasta zdecydował się na jedną zmianę i wprowadził na murawę nowy nabytek czyli Konstantina Vasiljeva. Trzeba przyznać, że gospodarze wyszli na boisko bardziej zmotywowani, bo od razu po gwizdku Pawła Gila ruszyli do ataku. Po bardzo dobrym podaniu Wilczka, przed szansą na zdobycie bramki stanął Badia, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i uderzył wprost w jednego z obrońców Zawiszy. Swoją okazję mieli też goście, ale kapitalnego podania od Kadu nie wykorzystał Wójcicki, uderzając z ostrego kąta obok bramki.
Wydawać by się mogło, że ten mecz zakończy się bezbramkowym remisem, bo nic nie wskazywało by przez następne pół godziny, jedna z drużyn mogła zdobyć bramkę. Wszystko zmieniło się w 62. minucie. Do dośrodkowanej przez Klepczyńskiego piłki dopadł Jurado, który ładnym strzałem pokonał Sandomierskiego.
Jeszcze w większym zdumieniu fani Piasta byli dziesięć minut później, gdy ich pupile podwyższyli prowadzenie. Rzut rożny wykonywał Badia, a do piłki wyskoczył najwyżej Wilczek i wpakował piłkę do siatki. Była to dopiero czwarta bramka podopiecznych Pereza Garcii w tym sezonie.
Spotkanie wreszcie nabrało rumieńców i w przeciągu trzech minut Zawisza mógł doprowadzić do wyrównania. Najpierw uderzenie Wójcickiego z dystansu trafiło w słupek, a później Vasconcelos minął Cifuentesa, ale na linii bramkowej stał dobrze ustawiony Murawski.
Nie wykorzystane sytuację się mszczą i tak też było w tym przypadku. Badia popędził lewą stroną boiska, a następnie dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie był Jurado, który głową wpakował piłkę do bramki.
Mimo kolejnych okazji Piast nie podwyższył prowadzenie i wygrał ostatecznie 3:0. Było to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie podopiecznych Pereza Garcii, co pozwoli chyba utrzymać mu posadę, co najmniej do spotkania z Górnikiem Zabrze. Na to nie może już chyba liczyć Paixao w Zawiszy.