Strażak pogrążył Lecha Poznań! Błękitni wygrali z kolejnym murowanym faworytem
Trwa piękny sen Błękitnych Stargard Szczeciński. Drugoligowiec w pierwszym meczu 1/2 finału Pucharu Polski zwyciężył kolejny zespół Ekstraklasy - tym razem Lecha Poznań. Czy ekipę Macieja Skorży stać na odrobienie dwóch goli straty w rewanżu?
To miał być kolejny dla Lecha kolejny krok w stronę Stadionu Narodowego, gdzie na 2 maja zaplanowano finał Pucharu Polski Tymczasem poznaniacy znaleźli się w pułapce, z której może być im trudno się wydostać. Drugoligowcy byli nie tylko szybsi i lepsi technicznie, ale doskonale wytrzymali trudy meczu, rozgrywanego w fatalnych warunkach i na beznadziejnej murawie.
Lech na stadionie w Stargardzie musiał sobie radzić bez kilku kluczowych piłkarzy. W składzie zabrakło kontuzjowanych po meczu z Legią i zgrupowaniach reprezentacji Kaspera Hamalainena, Gergo Lovrencsicsa oraz Łukasza Trałki. Ich dublerzy mieli więc szansę pokazać czy zasługują na miejsce w podstawowym składzie. I idealnie dopasowali się do beznadziejnego poziomu kolegów.
Lech szybko strzelił gola za sprawą Zaura Sadajewa i zupełnie przespał pierwszą połowę, w której sprzyjał mu mocny wiatr. Ze zdecydowanie większym zaangażowaniem grali drugoligowcy, którzy umiejętnościami technicznymi i taktycznymi wcale nie ustępowali gościom.
Do kompromitacji Kolejorza doszło jednak dopiero po przerwie, kiedy to gospodarze pokazali, że to oni potrafią lepiej grać z pierwszej piłki, są sprytniejsi, umieją myśleć na boisku i dokładnie wiedzą jak wykorzystać stałe fragmenty, przy których lechici zachowują się jak dzieci zagubione we mgle.
W 54. minucie Tomasz Pustelnik wprawił w ekstazę kibiców Błękitnych. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do stopera gospodarzy, który huknął z woleja pod poprzeczkę. Obrońcy Lecha myślami musieli być bardzo daleko od stadionu w Stargardzie.
Po kolejnym rzucie rożnym Kolejorz znalazł się na deskach. Piłkę głową do siatki wpakował znowu Pustelnik, który na co dzień jest strażakiem. Poznaniaków na dobre zgasił jednak trzecim golem Łukasz Kosakiewicz wyprzedził fatalnie grających stoperów i pokonał Jasmina Buricia płaskim strzałem w krótki róg.
To, co zrobili zawodnicy stargardzkiej drużyny w drugiej połowie przeszło najśmielsze oczekiwania ich kibiców. - Sami nie wiemy jak to robimy - żartował przed kamerami Polsatu Sport Pustelnik.